- Poprosiłem prokuratora krajowego, żeby wyjaśnił, o co chodzi. Dostałem informację, że według wszystkich materiałów, które są zgromadzone przez prokuraturę, nie ma żadnych dowodów, które wskazywałyby na popełnienie jakiegokolwiek czynu zabronionego przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię - powiedział w "Kropce nad i" minister sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar. Odniósł się w ten sposób do medialnych doniesień, jakoby Hołownia miał studiować na Collegium Humanum.
Adam Bodnar komentował w "Kropce nad i" w TVN24 informacje na temat marszałka Sejmu. "Czy Szymon Hołownia studiował w Collegium Humanum? Byli pracownicy twierdzą, że był na liście studentów, ale nie przychodził na zajęcia" - napisała w środowym artykule "Newsweeka" Renata Kim.
Doniesienia te zdementował Hołownia. Na czwartkowej konferencji mówił, że "zastanawia się, skąd pochodzą informacje o tym". - Jeżeli służby lub prokuratura za tym stoją, miały w tym jakikolwiek udział, to będzie znaczyło, że nie jest to, na co się umawialiśmy, przychodząc i zmieniając państwo tak, żeby nie wyglądało jak za PiS, gdzie przy każdej kampanii było hakowanie, szycie fake newsów, gra różnymi przeciekami, które zaprzyjaźnieni dziennikarze otrzymywali - dodał.
Bodnar: Prokuratura jest szczelna. Nie ujawnia informacji w sposób nieuprawniony
Bodnar powiedział, że jeśli chodzi o prokuraturę, to "takie insynuacje i takie sugestie są dla niego oburzające i absolutnie niedopuszczalne". - Prokuratura jest szczelna. Prokuratura nie ujawnia jakichś informacji w taki nieuprawniony sposób - mówił.
- Ja oczywiście, jak się dowiedziałem o tych informacjach w mediach, poprosiłem pana prokuratora krajowego Dariusza Korneluka, żeby wyjaśnił, o co chodzi - oznajmił prokurator generalny. - Dostałem informację, że według wszystkich materiałów, które są zgromadzone przez prokuraturę, nie ma żadnych dowodów, które wskazywałyby na popełnienie jakiegokolwiek czynu zabronionego przez marszałka Hołownię - przekazał.
Dodał, że "jeżeli pan marszałek mi ufa, to niech się po prostu niczym nie martwi". - Myślę, że po prostu te informacje, które sam podawał, że się zarejestrował, później nie podejmował żadnych dalszych działań, wszystko, na to wskazuje, (że - red.) są prawdziwe - ocenił Bodnar.
Minister o Wojciechu Olejniczaku. "To zatrzymanie było niezbędne"
Szef MS mówił też o byłym ministrze rolnictwa i byłym przewodniczącym SLD Wojciechu Olejniczaku (zgodził się na podawanie pełnego nazwiska). Został on zatrzymany w środę przez CBA, a w czwartek usłyszał zarzuty. Prokuratura na razie nie informowała o ich treści.
Bodnar wyjaśniał, że "to zatrzymanie było niezbędne, ponieważ w tym samym czasie zatrzymano inne osoby".
- Tu może wyjaśnię, że czasami się pojawia w debacie publicznej taki zarzut, dlaczego prokuratura nie wzywa listownie niektórych osób. Nie wzywa w tych sytuacjach, kiedy faktycznie musi w tym samym czasie dokonać czynności procesowych w stosunku do osób, które mogłyby się ze sobą porozumiewać. I w tym przypadku właśnie to miało miejsce - oznajmił.
Dziennikarz śledczy TVN24 Robert Zieliński ustalił, że chodzi o sprawę kredytów, których Alior Bank udzielał Zakładom Mięsnym Henryka Kani w czasie, kiedy menedżerem w tym banku był Wojciech Olejniczak.
W "Kropce nad i" Bodnar potwierdził, że "to jest ta historia związana z udzieleniem kredytu dla zakładów mięsnych i w kontekście pracy w Alior Banku". - Teraz w zasadzie już powoli kończy się ten okres dopuszczalnego konstytucyjnie zatrzymania. Zobaczymy, z jakimi wnioskami wyjdzie prokuratura, jeżeli chodzi o stosowanie środków zapobiegawczych - wskazał.
"Pozostaje mi tylko zaufać, że wniosek jest uzasadniony"
Gość TVN24 został zapytany, czy jego zdaniem istnieje potrzeba zastosowania tymczasowego aresztu wobec posła Prawa i Sprawiedliwości Marcina Romanowskiego. Od złożenia wniosku w tej sprawie minął ponad miesiąc, a w czwartek sąd jeszcze odroczył decyzję w tej sprawie. Prokuratura Krajowa zarzuca politykowi popełnienie 11 przestępstw, w tym udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości.
Minister przypomniał, że "sprawę prowadzi zespół śledczy numer 2 pod kierownictwem pana prokuratora Piotra Woźniaka". - To pan prokurator w bardzo kompleksowym wniosku wskazuje, na czym obawa mataczenia może polegać, a zwłaszcza na możliwości kontaktowania się z różnymi świadkami po tym, jak pan Romanowski już uzyskał dostęp do zgromadzonego materiału dowodowego - mówił Bodnar.
- Pozostaje mi tylko zaufać panu prokuratorowi Woźniakowi, że ten wniosek jest uzasadniony - dodał.
"To kończy spór, jeśli chodzi o to, jaką funkcję sprawuje Dariusz Korneluk"
Bodnar wspominał także o tym, iż w środę "Sąd Najwyższy uznał, że nie ma wątpliwości co do powołania Dariusza Korneluka" na prokuratora krajowego.
Minister wyjaśniał, że "procedura wygląda w taki sposób, że jeden z sądów zadał pytanie prawne Sądowi Najwyższemu", a "Sąd Najwyższy odmówił podjęcia uchwały twierdząc, że to pytanie, które zostało wykreowane przez sąd, nie jest odpowiednie".
- Natomiast w części uzasadnienia, w części uzupełniającej, Sąd Najwyższy odniósł się do prawidłowości powołania Dariusza Korneluka, także pana prokuratora Jacka Bilewicza. I myślę, że to kończy spór, jeśli chodzi o to, jaką funkcję sprawuje Dariusz Korneluk - powiedział.
Bodnar o liście Dudy. "Prezydent przyczyniał się do niszczenia porządku konstytucyjnego"
Bodnar mówił również o liście prezydenta Andrzeja Dudy do sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Duda pisał w nim m.in. o "nierespektowaniu orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego przez część osób reprezentujących organy i urzędy państwowe".
"Ponadto, w toku prac nad ustawą budżetową na rok 2025 pojawiła się bezprecedensowa w historii Polski po 1989 roku propozycja obniżenia budżetu Trybunału Konstytucyjnego w części dotyczącej wynagrodzeń sędziów Trybunału. Nazwę to po imieniu: jest to świadome niszczenie fundamentów ładu ustrojowego i pokoju społecznego w Rzeczypospolitej" - ocenił.
Według prezydenta "jesteśmy obecnie świadkami zupełnie niebywałego, bezpardonowego ataku na Trybunał Konstytucyjny jako taki, na jego kluczową misję i pozycję ustrojową", co - jego zdaniem - "stanowi bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa prawnego obywateli".
Zdaniem ministra sprawiedliwości jest to "jeden z kolejnych, jeszcze pewnie nieostatnich głosów pana prezydenta". - Głos pana prezydenta, który niestety jest wynikiem tego, że przez te ładnych kilka lat pan prezydent przyczyniał się bardzo aktywnie do niszczenia porządku konstytucyjnego - dodał.
Bodnar, odnosząc się do twierdzeń prezydenta na temat budżetu TK, wskazywał, że prace na ten temat toczą się "chociażby w związku z tym, że w Trybunale zasiadają trzy osoby, które nie mają statusu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, tak zwani sędziowie dublerzy". - I to jest podstawą tej dyskusji parlamentarnej w kontekście budżetowym - podkreślił.
Jego zdaniem "obywatele, podatnicy zadają pytanie: dlaczego mamy płacić potężne wynagrodzenia sięgające prawie 40 tysięcy złotych, 35-40 tysięcy złotych po podwyżkach, jeżeli te osoby nie mają statusu sędziego Trybunału?".
Stwierdził też, że "obywatelom jest potrzebny Trybunał Konstytucyjny, ale to musi być sąd prawdziwie niezależny, cieszący się zaufaniem całego społeczeństwa, a nie organ, który przez lata poprzez swoją działalność (...) doprowadził do tego, że de facto straciliśmy ten prawdziwy sąd konstytucyjny".
Pytany był też o niepowoływanie sędziów do TK na wakujące miejsca. Szef MS ocenił, że gdyby ich powołano, "oznaczałoby to legitymizowanie działalności tego Trybunału". - Myślę, że jest najwyższy czas, żebyśmy zastanowili się nad tym, jak ukształtować w Polsce prawdziwy, niezależny Trybunał Konstytucyjny i jak dokonać de facto reformy konstytucyjnej w tym zakresie - powiedział.
W grudniu tego roku kończą się kadencje trzem z 15 sędziom zasiadającym w TK: Mariuszowi Muszyńskiemu, Piotrowi Pszczółkowskiemu i Julii Przyłębskiej. W środę marszałek Sejmu Szymon Hołownia poinformował, że wyznaczył dodatkowy termin do 11 grudnia na zgłaszanie kandydatów w związku z tym, że w poprzednim nikogo nie zgłoszono. Kluby koalicji rządzącej zapowiadały już wcześniej, że nie zamierzają zgłaszać kandydatów. PiS natomiast deklarował, że poczeka na decyzję Hołowni o ponownym terminie.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24