Pani premier przyszła do KPRM, usiadła przed lustrem, spojrzała sobie głęboko w oczy i powiedziała: Beata, jesteś taka zapracowana, dam tobie 65 tysięcy - ironizował poseł PO Krzysztof Brejza, komentując fakt przyznania sobie nagrody przez Beatę Szydło w czasie, kiedy była premierem. - Jestem przekonana, że nagrody, które zostały przyznane, były nagrodami zasłużonymi - oceniła wiceminister edukacji Marzena Machałek (PiS).
Z opublikowanej w poniedziałek na Twitterze przez posła PO Krzysztofa Brejzę odpowiedzi na jego interpelację złożoną do KPRM wynika, że decyzje o przyznanych w ubiegłym roku premiach dla członków rządu podjęła ówczesna premier Beata Szydło na podstawie dokonanej przez nią oceny pracy poszczególnych ministrów i ich resortów. Według posła oznacza to, że była premier przyznała nagrodę między innymi sobie oraz że "nie ma żadnych uzasadnień" decyzji w sprawie ich przyznania.
- Pani premier przyszła do KPRM, usiadła przed lustrem, spojrzała sobie głęboko w oczy i powiedziała: Beata, jesteś taka zapracowana, dam tobie 65 tysięcy. Nie, Beata, jednak nie. Nie no, dam te 65 tysięcy. Ale jak to uzasadnić? Dla dobra narodu z pokorą i umiarem pracowałaś przez cały rok, weź, proszę - ironizował na konferencji prasowej Brejza.
- To jest żenujące. To jest arogancja. Koryto plus - skomentował poseł PO.
Kopacz: jak o tym powie Polakom?
Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił, że nie dostał żadnej nagrody, kiedy był ministrem w rządzie PO-PSL. Dodał, że jego poprzedniczka w resorcie pracy również nagrody nie otrzymała. Przyznał, że nie żałuje, bo bycie ministrem konstytucyjnym jest "wielką sprawą".
Była premier Ewa Kopacz, która szefową rządu była od września 2014 do listopada 2015 roku, powiedziała, że przez 14 miesięcy nie dawała ani sobie, ani swoim ministrom nagród. Zasugerowała, by zapytać Beatę Szydło, "jak się czuje i jak o tym powie Polakom, kiedy wcześniej mówiła o tej pokorze, o tej skromności".
- Niech powie Polakom, że to nic, że dostała tę nagrodę za to, że ciężko pracowała - dodała Kopacz.
Ówczesna premier Beata Szydło o pokorze i końcu z pychą i arogancją władzy mówiła w expose w listopadzie 2015 roku.
- I to dziś w tej izbie musimy jasno powiedzieć. Polska polityka musi być inna. Pokora, praca, umiar, roztropność w działaniu i odpowiedzialność (…) To są zasady, którymi będziemy się kierować. Koniec z arogancją władzy i koniec z pychą - mówiła Szydło.
"Nagrody były zasłużone"
- Jestem przekonana, że nagrody, które zostały przyznane, były nagrodami zasłużonymi - oceniła pytana o tę sprawę wiceminister edukacji Marzena Machałek (PiS). Na pytanie, czy powinny być tak wysokie, odparła: - To jest nie moja ocena.
- Nagrody zostały przyznane, rząd pracował ciężko, wiele dobrych rzeczy zrobił dla społeczeństwa, co jest zresztą bardzo odczuwane. Reforma edukacji, 500 plus, podniesienie pensji minimalnej - wyliczała Machałek. - Więc sądzę, że nagrody były zasłużone - dodała.
"Idzie o to, aby była pełna transparentność"
Rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska pytana przez dziennikarzy w Sejmie o nagrody podkreśliła, że proces "jest transparentny" i zasugerowała, by kierować pytania w tej sprawie do osób, "które takie nagrody otrzymały". - Ważne jest to, jak praca poszczególnych osób przekłada się na realizację programu - zaznaczyła Kopcińska.
Dopytywana, czy miałaby pokusę, żeby sama sobie przyznać nagrodę finansową, rzeczniczka rządu odpowiedziała, że nie o jej odczucia chodzi. - Tu idzie o to, aby była pełna transparentność wydatkowania wszystkich pieniędzy publicznych - przekonywała.
Na uwagę, że w poprzedniej kadencji poziom nagród był 6-7-krotnie niższy, a nagrody za 2017 rok dostali między innymi ci ministrowie, którzy odeszli z rządu po przeprowadzonej w styczniu rekonstrukcji, Kopcińska odwołała się między innymi do osiąganych przez Polskę wyników gospodarczych, stanu budżetu oraz wprowadzanych rozwiązań dotyczących wsparcia przedsiębiorców.
BumOdpowiedź na moją interpelację ws. nagród dla ministrów. Te horrendalne kwotyto nie są nagrody
Oni stworzyli sobie system dodatkowych pensji. Skok na kasę Polaków.#MiałoNieWyjść #PiSokryzja pic.twitter.com/KXQHA9PJDM— Krzysztof Brejza (@KrzysztofBrejza) 9 lutego 2018
- Jest szereg rzeczy, które rząd Mateusza Morawieckiego realizuje skutecznie, dostrzega i rozwiązuje - podkreśliła rzeczniczka rządu.
Zastrzegła, że rząd Morawieckiego "w nowym składzie pracuje tak naprawdę od niedawna".
- I zapewne premier będzie przyglądał się pracy ministrów i resortów, tak czynił to również na początku, kiedy urząd obejmował. Stąd dokonał pewnych zmian, chociażby jeśli chodzi o zakres działań ministerstw - dodała Kopcińska.
Nagrody dla rządu Szydło
W grudniu ubiegłego roku poseł PO Krzysztof Brejza zwrócił się z interpelacją w sprawie nagród przyznanych członkom Rady Ministrów. W przygotowanej w lutym odpowiedzi wiceszef Kancelarii Premiera Paweł Szrot zamieścił tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 roku. Wynika z niej, że nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów (od 65.100 złotych rocznie do 82.100 złotych), 12 ministrów w KPRM (od 36.900 złotych rocznie do 59.400 złotych) oraz była premier Beata Szydło (65.100 złotych).
W reakcji na przekazane informacje Brejza złożył do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów kolejną interpelację, w której zapytał między innymi, kto podjął decyzje w sprawie przyznania nagrody byłej premier i ministrów oraz jak nagrody dla ministrów rządu zostały uzasadnione.
W datowanej na ubiegły piątek odpowiedzi na interpelację, której skan opublikował na Twitterze poseł Platformy, szef Kancelarii Michał Dworczyk poinformował, że decyzje o wypłacie nagród podjęła Beata Szydło "i do Niej należała ostateczna ocena pracy poszczególnych ministrów i ich resortów oraz zaangażowania w realizację priorytetowych zadań Rządu".
Autor: js//now / Źródło: tvn24,PAP
Źródło zdjęcia głównego: P. Tracz / KPRM