Skutki afery Tomasza Misiaka mogą dotknąć także... dzieci Radosława Sikorskiego - pisze "Dziennik". Powód? Uczą się w związanej z katolicką organizacją Opus Dei warszawskiej szkole Sternika, która wymaga od rodziców zakupu udziałów. A udziały i akcje w posiadaniu parlamentarzystów są ostatnio w PO na cenzurowanym.
Szkoła w warszawskiej Falenicy i przedszkole w Józefowie to elitarne placówki, w których nauka nie jest tania. Oprócz czesnego trzeba wyłożyć kilkadziesiąt tysięcy złotych na wykup udziałów w spółce „Rodzice dla szkoły”, która finansuje rozbudowę szkoły. Do Sternika chodzą m.in dzieci Romana Giertycha i Jerzego Polaczka oraz wnuki Antoniego Macierewicza i Henryki Bochniarz.
Oprócz dość grubego portfela rodzice muszą spełniać także moralne standardy szkoły. Na przykład do niedawna (czyli do poznania Isabel) bardzo podkreślający swoje katolickie zasady były premier Kazimierz Marcinkiewicz miałby problem. - Rodzice odpowiedzialni za rozpad małżeństwa są tu na cenzurowanym. Natomiast nikt nie robi problemu osobom, które zostały porzucone - opowiada gazecie jeden z rodziców.
Udziały w szkole też podejrzane?
Co do Sikorskiego, szkoła nie ma zastrzeżeń, ale może mieć je Platforma. Problemem są udziały w Sterniku, które szef dyplomacji umieścił w swoim oświadczeniu majątkowym. A po aferze byłego już senatora PO Tomasza Misiaka (który najpierw pracował nad ustawą stoczniową, a potem jego firma dostała kontrakt na szkolenia zwolnionych stoczniowców), władze partii zastanawiały się, czy posłowie powinni pozbyć się udziałów i akcji w spółkach. Powołano nawet specjalny zespół, który ma patrzeć na ręce swoim kolegom.
Radosław Sikorski ma mandat poselski. Czy będzie musiał sprzedać udziały szkoły i przenieść dzieci do innej? - Nie wiem. Prawdopodobnie w niektórych sytuacjach trzeba będzie do problemu podejść indywidualnie - odpowiada Grzegorz Dolniak, wiceszef klubu parlamentarnego PO. Z kolei Piotr Paszkowski, rzecznik ministra Sikorskiego wierzy, że jego przełożony nie będzie musiał szukać nowej szkoły dla synów. - Myślę, że jakieś wyjście się znajdzie. Udziały w tej spółce mają charakter symboliczny. To rodzaj wpisowego - mówi Paszkowski.
Źródło: "Dziennik"
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Tomasz Gzell