Przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej sędzia Wojciech Hermeliński zasugerował, że wybory samorządowe mogą odbyć się 4 listopada. Wcześniej głosowanie było planowane na 11 listopada, czyli w 100. rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości. Ponadto Hermeliński zadeklarował chęć spotkania z ministrem spraw wewnętrznych i administracji w sprawie organizacji wyborów.
"Dotychczas przed zmianą Kodeksu wyborczego data (wyborów) była sztywna, akurat w tym roku wypadała ona 11 listopada. Teraz przepisy zmieniono i są one podobne do tych wyznaczających datę wyborów parlamentarnych. Tutaj premier ma możliwość manewru i może wyznaczyć datę inną niż 11 listopada. I tutaj, jak my przypuszczamy, to może być 21, 28 października lub na przykład 4 listopada" - podkreślił szef PKW w radiowej Jedynce.
Jednak po chwili Hermeliński dodał, że w grę wchodzi praktycznie tylko jeden termin głosowania.
"Wydaje mi się, że może to być data 4 listopada, bo chodzi o to by uniknąć - najprawdopodobniej będzie druga tura wyborów - kumulacji dat dotyczących 11 listopada" - powiedział Hermeliński. Gdyby pierwsza tura była 4 listopada, to druga przypadnie na 18 listopada. Szef PKW podkreślił, że data wyborów musi być wyznaczona przed zakończeniem obecnej kadencji samorządów.
Komisja liczy na dialog z ministerstwem w sprawie nagrywania głosowania
Hermeliński odniósł się do możliwości filmowania i transmisji z lokali wyborczych w czasie wyborów samorządowych. Rozwiązanie to wprowadziła nowelizacja Kodeksu wyborczego.
Według noweli od rozpoczęcia pracy przez komisje ds. przeprowadzenia głosowania do podpisania protokołu przez komisje ds. ustalenia wyników głosowania prowadzona będzie internetowa transmisja z lokali wyborczych. Pytany, na czym polega obecnie problem dotyczący transmisji, Hermeliński stwierdził, że "przepisy Kodeksu wyborczego, które wprowadzają zasadę transmisji online, mówią tylko tyle, że PKW spowoduje, że będzie możliwa transmisja z komisji wyborczych przy użyciu ogólnie przyjętych sieci elektronicznych". "Nie ma tutaj żadnych szczegółów. Nie mamy żadnych danych, w jaki sposób transmisja ma się odbywać. Ile potrzeba kamer, czy wystarczy jedna kamera, czy więcej. Czy to będą kamery, które każda gmina będzie musiała zamawiać sobie sama, czy to będzie przetarg ogólnopolski" - zauważył szef PKW. Według Hermelińskiego, jeśli każda gmina będzie sama zamawiać kamery "może powstać jakiś chaos". "Ponieważ gmina być może będzie chciała zamawiać tańsze kamery, a takie kamery po 100-150 zł, to nie są kamery dobrej jakości. Jeśli będzie to jednak przetarg ogólnopolski, to potrzebny będzie przetarg unijny. Tutaj liczymy na spotkanie z ministrem Brudzińskim" - podkreślił. "Chcemy też zasięgnąć opinii, chcemy też zobaczyć jak to ministerstwo widzi" - dodał szef PKW.
Dodatkowych pieniędzy na organizację wyborów wciąż nie ma na koncie
Zwrócił też uwagę na konieczność zwiększenia środków na przeprowadzenie wyborów. "Ciągle słyszę zapewnienia, także od pana premiera, że pieniądze na wybory samorządowe się znajdą, ale do tej pory nie ma ich na koncie KBW. Komisarzy musimy powołać do końca marca. Nowym komisarzom i urzędnikom wyborczym trzeba będzie płacić, to jest prawie 5,5 tysiąca osób" - zauważył Hermeliński. Szefowa Krajowego Biura Wyborczego Beata Tokaj zwróciła się przed kilkoma dniami z pismem do premiera Mateusza Morawieckiego z prośbą o dodatkowe środki na przeprowadzenie wyborów samorządowych. Podkreśliła, że w związku z nowelą Kodeksu wyborczego znacząco wzrosły koszty przeprowadzenia wyborów i referendów; wzrost ten oszacowany został na ponad 605 mln zł. W związku z tym - jak zaznaczyła Tokaj - konieczne jest znowelizowanie budżetu państwa na 2018 r. Hermeliński odniósł się też do tego, że również ABW chciałaby się przyjrzeć zakupionym kamerom. "Jest to mało wykonalne, jeśli gmina będzie kupować je we własnym zakresie" - zaznaczył. "Jeśli byłby to przetarg ogólnopolski, byłoby to bardziej prawdopodobne, ale obejrzenie wszystkich urządzeń też jest nierealne. Podobnie jak wyprodukowanie tak dużej ilości kamer, żadna firma nie ma na składzie takiej ilości kamer. To wszystko trwa: przetarg, zamówienie, produkcja. To wszystko wymaga czasu" - mówił sędzia. Pytany, co dokładnie miałyby filmować kamery, jaki moment głosowania, odpowiedział, że "same przepisy tego nie regulują". "Ja sobie to tak wyobrażam, że najbardziej newralgicznym momentem jest ten, kiedy głosy są liczone. Wtedy jest największa potencjalnie możliwość naruszenia prawa, na przykład dopisanie krzyżyków, gdzie nie powinno się ich dopisywać. Wtedy głos staje się nieważny" - podkreślił. "Filmowanie członków komisji, którzy wręczają karty wyborcom, to nie jest akurat najistotniejsze. Wtedy trudno dokonać fałszerstwa. Nie bardzo wiem, jakiego wtedy można dokonać fałszerstwa" - dodał Hermeliński.
Autor: PTD/AG / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24