Szef Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś powiedział w czwartek na konferencji prasowej w sprawie wyników kontroli przygotowań do zeszłorocznych wyborów kopertowych, że "tak się dziwnie składa, że dwa dni temu dostaliśmy maila, że jest bomba podłożona w naszych budynkach i w ośmiu delegaturach". - Dziś z kolei był mail, że rzekomo mój syn Jakub ma popełnić samobójstwo - dodał.
Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli, przedstawił w czwartek na konferencji wyniki kontroli NIK dotyczącej przygotowań do zeszłorocznych wyborów korespondencyjnych, które się nie odbyły. Banaś powiedział, że Izba "negatywnie oceniła proces przygotowania wyborów zarządzonych na dzień 10 maja 2020 roku z wykorzystaniem głosowania korespondencyjnego".
Poinformował, że Najwyższa Izba Kontroli skierowała do prokuratury dwa zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa w związku z organizacją wyborów.
Na zakończenie konferencji szef NIK wygłosił krótkie oświadczenie. - Tak się dziwnie składa, że dwa dni temu dostaliśmy maila, że jest bomba podłożona w naszych budynkach i w ośmiu delegaturach. Dziś z kolei był mail, że rzekomo mój syn Jakub ma popełnić samobójstwo, więc policja pojawiła się u mojej rodziny w Krakowie i u syna - powiedział.
- O komentarz poproszę was już samych - zakończył.
Policja: informacja została sprawdzona
Jak przekazała w czwartek Polskiej Agencji Prasowej krakowska policja, po otrzymaniu zgłoszenia o rzekomej próbie samobójczej Jakuba Banasia, syna szefa Najwyższej Izby Kontroli, informacja została sprawdzona. Okazała się nieprawdziwa.
- Byliśmy nie w domu, a przed domem pana Banasia. Rozmawialiśmy z członkiem rodziny. Zgłoszenie nie zostało potwierdzone - powiedział mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
O interwencji policji informował rano na Twitterze poseł KO Dariusz Rosati.
"Policja u Banasia o 6 rano, jakoby sprawdzając czy syn nie popełnił samobójstwa. W rządzie niezła panika przed dzisiejszą publikacją raportu NIK o odpowiedzialności premiera za wybory kopertowe" - napisał.
Rzecznik rządu: działania służb nie są związane z działaniami NIK
Rzecznik rządu Piotr Mueller na popołudniowej konferencji odniósł się do słów Banasia. - Żadne działania podejmowane przez służby państwowe nie są związane z działaniami Najwyższej Izby Kontroli. Łączenie tych dwóch spraw ma charakter nieuprawniony i nie jest prawdziwe - powiedział.
Śledztwo w sprawie oświadczeń majątkowych
Śledczy od niemal półtora roku prowadzą dochodzenie dotyczące między innymi podejrzeń nieprawidłowości w oświadczeniach majątkowych i deklaracjach podatkowych Mariana Banasia.
O sprawie majątku Banasia zrobiło się głośno we wrześniu 2019 roku po tym, jak "Superwizjer" TVN ujawnił, że w kamienicy należącej do ledwie co powołanego prezesa NIK działa hotel na godziny. Jak ustalili dziennikarze "Superwizjera", hotel był prowadzony przez członków krakowskiego świata przestępczego. Mężczyźni, którzy prowadzili hotel na godziny w kamienicy Mariana Banasia, parali się sutenerstwem, brali udział w porachunkach mafijnych.
W grudniu 2019 r. Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo. Poinformowała też, że funkcjonariusze CBA w związku ze śledztwem prowadzą przeszukania w wytypowanym miejscach. O takie czynności wnioskowało do prokuratury CBA. Pod koniec kwietnia agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego weszli do podwarszawskiego domu syna szefa NIK.
28 kwietnia Marian Banaś, odnosząc się do akcji CBA oświadczył, że działania Biura wobec jego syna "nie mogą być rozpatrywane bez kontekstu, jakim jest opublikowanie wczoraj przez media wyników kontroli dotyczącej organizacji wyborów korespondencyjnych na urząd prezydenta RP". Śledztwo dotyczące między innymi podejrzeń o złożenie fałszywych oświadczeń o stanie majątku Mariana Banasia cały czas prowadzone jest "w sprawie". Jak dotąd nikomu nie postawiono zarzutów.
Źródło: TVN24, PAP