Jeżeli pojawi się jakiś środek zabezpieczający ze strony Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, będziemy się konsultować - powiedział w piątek w rozmowie z RMF 24 przewodniczący nowej Krajowej Rady Sądownictwa Leszek Mazur. Pytany o to, z kim takie konsultacje miałyby być przeprowadzone, wskazał między innymi ministrów sprawiedliwości oraz spraw zagranicznych.
Leszek Mazur zapytany, co zrobi KRS, jeżeli Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej zastosuje środek zabezpieczający, powiedział, że ponieważ są to procedury oparte na przepisach, to "nie jest nic nieoczekiwanego", "że dokonuje się jakiejś interpretacji, wykładni tych przepisów i szuka się sposobów osiągania stawianych celów, możliwości działania, to nie jest nic nieoczekiwanego".
- W postępowaniu przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej stroną nie jest KRS, tylko państwo polskie. Kierownictwo państwa poprzez swoje agendy, a KRS do nich nie należy, wypracowuje swoją taktykę i stanowisko, i będzie musiało rozwiązać ten problem, jak się zachowamy w stosunku do orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej - powiedział Mazur.
- Ale wydaje mi się, że merytorycznego orzeczenia może nie być, ponieważ zasadniczą linią obrony jest to, że Trybunał nie ma kompetencji w zakresie spraw związanych z sądownictwem czy reformowaniem go - podkreślił.
Mazur: będziemy się konsultować
Na pytanie, czy zakładając, że pojawi się takie zabezpieczenie rada będzie nadal prowadziła konkurs na sędziów do Sądu Najwyższego, powiedział, że konkurs będzie prowadzony tak długo, jak będzie to możliwie. - Jeżeli pojawi się jakiś środek zabezpieczający, jednoznacznie nas blokujący, nie budzący wątpliwości, to będziemy mieli dylemat. Będziemy musieli podjąć jakąś decyzję, zastanowić się, być może konsultować to - dodał.
Na pytanie, z kim KRS miałaby się konsultować, odpowiedział, że "może z ministerstwem spraw zagranicznych, z instytucjami, które dokonują interpretacji traktatów unijnych, mają większe doświadczenie w tym obrocie".
Szef KRS pytany, czy będzie się starał o spotkanie z ministrami spraw zagranicznych, sprawiedliwości, z premierem, odpowiedział, że to są "bardzo wysokie szczeble". - Zacznijmy od ministra sprawiedliwości, skonsultować się z panem ministrem nie będzie nam trudno, bo jest członkiem KRS. Sięganie wyżej to jest kwestia do rozważenia. Ale wydaje mi się, że minister jako członek rady i konstytucyjny minister zapewnia potrzebne i niezbędne pośrednictwo w tym zakresie - powiedział.
- Wiem, że to oczywiście może budzić tego rodzaju komentarze. Ale myślę, że do racjonalnej części opinii publicznej będzie przebijał się fakt, że mamy do czynienia w tym przypadku nie z procedurą ściśle prawną, ograniczoną tylko do nas, którą sami możemy sobie przeprowadzać, tylko to jest ewidentnie sprawa, która wykracza poza granice naszej działalności i to jest sprawa państwa - podkreślił.
- Mówię o interesie państwa, bo to państwo jest stroną w tym sporze, oczywiście ono jest reprezentowane przez określoną większość parlamentarną i rządową - zaznaczył szef KRS. - Trudno niuansować to w ten sposób, żebyśmy się identyfikowali z państwem, a z rządem nie. Staramy się trzymać z dala od polityki, natomiast jeśli ona wkracza w naszą działalność, to staramy się znaleźć jakąś rozsądną granicę - stwierdził.
"Polityka jest tutaj cały czas"
Na sugestię, że według niego w sprawie TSUE KRS jest związane decyzjami politycznymi odpowiedział: - Na razie nie jesteśmy niczym związani, ale czujemy taką potrzebę, żeby wypracowane przez nas stanowisko uwzględniało interesy państwa.
- Jeżeli je widzieć przez pryzmat polityki, to w tym sensie tak. Jesteśmy wystawieni na działanie polityczne. Nie powiem, że związani, bo jesteśmy w stanie podjąć decyzję w sposób samodzielny i suwerenny, ale nie uciekniemy od dylematu, związku pomiędzy naszą działalnością a szerszym sporem, który ma wymiar polityczny - tłumaczył.
Przyznał, że "polityka, tak czy owak, jest tutaj cały czas obecna". - Przekazanie (sprawy) do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, oczywiście oznacza szukanie rozwiązania w procedurze ściśle prawnej, ale przecież to, że ta skarga się tam znalazła, to jest efekt sporu politycznego - ocenił.
"Zabezpieczenie było bezprzedmiotowe"
Szef KRS pytany był również o to, dlaczego nowa KRS nie wzięła pod uwagę postanowienia Naczelnego Sądu Administracyjnego wstrzymującego wykonanie uchwały z wnioskami o powołanie sędziów SN do Izby Karnej, mimo jego wcześniejszych słów, że KRS będzie musiał wziąć to zabezpieczenie pod uwagę. - Ale tło tej wypowiedzi było takie, że zadzwonił do mnie dziennikarz, informując, że jest takie postanowienie, przytaczając przybliżoną treść. Sporo czasu minęło zanim dokument się u nas znalazł - wyjaśnił.
- Twierdzenie, że się zastosujemy jest co do zasady prawidłowym, bo mamy obowiązek działać w granicach prawa i stosować się do orzeczeń sądowych. Oczywiście do takich orzeczeń się stosujemy - zapewnił.
- Ale są od tego wyjątki. Przypomnę zabezpieczenie Sądu Najwyższego, tam stwierdziliśmy, że się nie zastosujemy. Bo nie mogliśmy się zastosować, to zabezpieczenie było bezprzedmiotowe, nastąpiło po przekazaniu uchwały do Kancelarii Prezydenta - powiedział Leszek Mazur.
Jego zdaniem "tu powstała podobna sytuacja, bo jak uzyskiwaliśmy dokładniejszą wiedzę w sprawie postanowienia NSA, do jego sentencji, okazało się, że ono ogranicza zabezpieczenie tylko do zaskarżonej części uchwały".
- Następnie pojawiło się bardzo enigmatyczne, lakoniczne uzasadnienie do tego postanowienia, które generalnie mówiło o wstrzymaniu skutków prawnych, nie precyzując, na czym to zabezpieczenie ma polegać, czego oczekuje się od Rady, co ewentualnie jest zakazane - powiedział Leszek Mazur.
Autor: mm//kg / Źródło: PAP