Nad audytami pracują osoby mające wiedzę, doświadczenie i przede wszystkim ten nos inspektorski, żeby podążać za pieniądzem publicznym - powiedział w "Jeden na jeden" szef Krajowej Administracji Skarbowej Marcin Łoboda. Dodał, że "audyty środków publicznych na pewno będą rozszerzane na kolejne podmioty".
Gościem "Jeden na jeden" był Marcin Łoboda, szef Krajowej Administracji Skarbowej.
Szef KAS pytany, ile czasu zajmą audyty, które mają zweryfikować wątpliwości dotyczące 100 mld zł, o których mówił premier, zwrócił uwagę na "dwie istotne rzeczy".
- Pierwsza sprawa to zaangażowani audytorzy - to są doświadczeni pracownicy i funkcjonariusze. To jest około 200 audytorów plus całe zaplecze, które im towarzyszy. Nie chcemy wykorzystywać innych osób, którzy nie są do tego przygotowane. (Nad audytami pracują - red.) najbardziej wypracowani, mający wiedzę, doświadczenie i przede wszystkim ten nos inspektorski, żeby podążać za pieniądzem publicznym - powiedział.
- Druga część jest realizowana normalnie w zwykłym trybie, czyli ściągalność podatku, zwalczanie przestępczości ekonomicznej, egzekwowanie sankcji na granicy i oczywiście funkcjonariusze, którzy chronią granicę. (...) Te kontrole, te audyty środków publicznych będą na pewno rozszerzane na kolejne podmioty - mówił Łoboda.
Łoboda nie wskazał konkretnej daty, kiedy zostaną przedstawione audyty. - To są jakby prerogatywy niezależnych organów, (...) te czynności audytowe są podejmowane z urzędu, a nie na polecenie służbowe kogokolwiek - dodał.
Jedna osoba fizyczna objęta audytem
Szef KAS był też pytany, jaka osoba fizyczna została objęta audytem. - Nie dowie się pan tego ode mnie. Objęte jest to tajemnicą naszego postępowania, (...) jest to osoba prowadząca działalność gospodarczą. Natomiast nie chciałbym zepsuć postępowania, wobec której tej osoby się toczy postępowanie - powiedział.
Łoboda odniósł się też do "układu zamkniętego" za czasów rządu PiS, o którym mówił premier, czyli "mechanizmie wykorzystywania środków publicznych". - Skala nieprawidłowości, które już mamy zdiagnozowane, to cały wachlarz. Natomiast niektóre mechanizmy, konkursy albo dotacje bez konkursów z pominięciem zasad konkursowych (...) - to było w kilku ministerstwach - mówił.
Zobacz też: PKW z kolejnymi dokumentami w sprawie PiS
Wytłumaczył też, że zadaniem KAS jest "przede wszystkim przygotować materiał dowodowy pod kątem wydatkowania środków publicznych", a to "PKW decyduje, jak oceniać ten materiał". Dodał, że Państwowa Komisja Wyborcza nie zwróciła się do KAS o jakiekolwiek dokumenty.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Albert Zawada/PAP