Szef Biura Ochrony Rządu Andrzej Pawlikowski po sześciu latach spędzonych na emeryturze wrócił do służby. Jak się dowiedzieliśmy, może mu to przynieść spore finansowe korzyści. Tak samo powrócił do służby komendant główny Straży Granicznej Marek Łapiński.
Obaj powrót do pracy zawdzięczają wiceszefowi MSWiA Jarosławowi Zielińskiemu.
Stery w Biurze Ochrony Rządu pułkownik Andrzej Pawlikowski przejął w grudniu ubiegłego roku. To dla niego powrót na to stanowisko, bo odpowiadał za bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie w latach 2006 - 2007. Dziś Pawlikowski ma zaledwie 47 lat, ostatnie sześć spędził na wcześniejszej, mundurowej emeryturze. Jak wynika z jego oświadczenia majątkowego, wynosiła ona około 7 tysięcy zł netto miesięcznie.
Bez badań i sprawdzeń…
Po wygraniu przez Prawo i Sprawiedliwość wyborów współpracujący z tą partią jako ekspert Andrzej Pawlikowski, wrócił do Biura Ochrony Rządu. Jednak nawet były szef tej służby - z punktu widzenia prawa i procedur – jest dla BOR po przejściu na emeryturę zwykłym cywilem. To oznacza, że przed objęciem stanowiska powinien przejść cały proces rekrutacji, jak każdy inny kandydat.
Wiąże się to m.in. z drobiazgowym sprawdzeniem jego i rodziny przez służby, badaniami psychologicznymi czy testami sprawnościowymi. Pawlikowski ominął jednak ten proces za sprawą decyzji nr 321/kadry/15 z dnia 2 grudnia 2015 roku. Cytujemy ją w pełnym brzmieniu: "Na podstawie art. 155 kodeksu postępowania administracyjnego za zgodą stron uchylam w całości decyzję Ministra Spraw Wewnętrznych w sprawie wyrażenia zgody na skrócenie na wniosek funkcjonariusza ustawowego terminu pisemnego skrócenia przez niego wystąpienia ze służby z dniem 10 stycznia 2009 roku zwolnienia Pana Andrzeja Pawlikowskiego ze służby w Biurze Ochrony Rządu" - zdecydował nadzorujący BOR i policję wiceminister Zieliński.
...jak szef Straży Granicznej
W tym samym czasie, niemal identyczną decyzję wiceministra Jarosława Zielińskiego, otrzymał major Marek Łapiński, który wrócił z emerytury, by objąć stanowisko szefa Straży Granicznej. On pobierał to świadczenie zdecydowanie krócej, bo dziewięć miesięcy - od kwietnia do grudnia ub.r. Wcześniej jednak, jak ujawniliśmy, przez pięć lat przebywał "w dyspozycji" szefa pograniczników. Nie miał wyznaczonych żadnych obowiązków, nie musiał się stawiać w pracy.
Co jeszcze zyskali obaj szefowie służb poza ominięciem mozolnej rekrutacji? Wskazówkę dają wcześniejsze przypadki powrotów z emerytury do służby na podstawie art. 155 kodeksu postępowania administracyjnego, który brzmi: "Decyzja ostateczna, na mocy której strona nabyła prawo (do świadczenia emerytalnego – red.), może być w każdym czasie za zgodą strony uchylona lub zmieniona przez organ administracji publicznej, który ją wyda".
Trzy przypadki
Znaleźliśmy trzy przypadki funkcjonariuszy, którzy wrócili do czynnej służby właśnie na podstawie tego przepisu. Te trzy przypadki dotyczyły generałów: Adama Mularza (odchodził jako szef podlaskiej policji, wrócił do komendy stołecznej, Andrzeja Matejuka (odchodził jako szef dolnośląskiej policji, wrócił jako komendant główny) i pułkownika Janusza Czerwińskiego (który odchodził z policji a wrócił do służby w CBA). Jednak każdy z nich na emeryturze spędził zaledwie kilka miesięcy, a nie całe lata. Żaden z nich nie odchodził też na emeryturę z własnej woli, a przymuszony do tego przez polityków po zmianie władzy.
Wysługa i kasa?
Jak sprawdziliśmy, w opisywanych przez nas przypadkach Matejuka, Mularza i Czerwińskiego Zakład Emerytalno-Rentowy MSWiA policzył im czas, który spędzili na emeryturze, jako czas służby. To po kilka miesięcy, więc bez większego wpływu na wymiar przyszłej emerytury.
Ale dla Pawlikowskiego będzie to miało ogromne znaczenie - zauważa urzędnik resortu spraw wewnętrznych. Jak dodaje, zarówno Pawlikowskiemu, jak i Łapińskiemu raz jeszcze zostanie policzona wysokość tego świadczenia. Będzie stanowiła procent ostatniej pensji, czyli najwyższej możliwej, bo szefów BOR i SG. Ale ile to będzie procent, zależy od "wysługi lat", za każdy rok spędzony w mundurze to dodatkowe 2,6 proc. Jeśli czas faktycznie spędzony na emeryturze zostanie tak policzony Pawlikowskiemu, to zyska on ponad 15 procent, czyli ok. 1,5 tysiąca zł miesięcznie.
MSW: bez wysługi
Zapytaliśmy MSWiA, czy okres, który spędził Andrzej Pawlikowski na emeryturze (a także Marek Łapiński), będzie liczony, jakby cały czas pełnił służbę: - Nie, czas wysługi biegnie od momentu przyjęcia ponownie do służby - odpowiedziało nam biuro prasowe resortu.
Nasz rozmówca związany z MSWiA: - Trzeba poczekać do decyzji emerytalnych. Zobaczycie, że będą mieć wliczony ten okres. Bo prawnie nic nie stoi na przeszkodzie.
Autor: Robert Zieliński (r.zielinski@tvn.pl) /kk