Tysiące pracowników zwolnił panamski oddział słynnego bananowego koncernu Chiquita. Jako powód podano "nieuzasadnione opuszczenie miejsca pracy", chociaż pracownicy biorą udział w strajku, który jest częścią międzynarodowych protestów przeciwko polityce prezydenta Jose Raula Mulino.
Firma oszacowała straty spowodowane trwającym od 24 dni strajkiem na 75 mln dolarów. Prezydent Mulino ocenił, że strajk jest nielegalny. Według niego bierze w nim udział około 5 tys. osób.
Pracownicy plantacji bananów są jedną z grup zawodowych, które od trzech tygodni organizują strajki, manifestacje i blokady dróg w proteście przeciwko reformie systemu opieki społecznej, która zdaniem demonstrujących obniży ich przyszłe emerytury.
Panamczycy podirytowani polityką wobec Trumpa
Niezadowolenie społeczne wywołują też inne działania rządu Mulino, w tym zawarcie ze Stanami Zjednoczonymi umowy, dającej amerykańskiemu wojsku dostęp do instalacji wzdłuż Kanału Panamskiego. Umowa nie przewiduje ponownego utworzenia tam amerykańskich baz wojskowych, ale uznawana jest za ustępstwo wobec prezydenta USA Donalda Trumpa, który zapowiadał przejęcie kontroli nad Kanałem Panamskim.
Obecność amerykańskich wojsk jest dla Panamczyków drażliwym tematem, ponieważ pamiętają oni amerykańską inwazję z 1989 roku, a także czasy, gdy dzielącym ich kraj na pół Kanałem Panamskim zarządzali Amerykanie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: BIENVENIDO VELASCO/EFE/PAP/EPA