Zwykle był kontakt między kancelarią premiera i prezydenta, tym razem nie było żadnej formalnej odpowiedzi na nasze propozycje - stwierdził w "Faktach po Faktach" wiceszef MSZ Rafał Trzaskowski, pytany o zamieszanie związane z datą pierwszego posiedzenia Sejmu, która zbiega się z unijnym szczytem na Malcie. W efekcie Polskę reprezentować tam będzie premier Czech.
Zabraknie na szczycie polskiego przedstawiciela ze względu na datę wyznaczonego przez prezydenta pierwszego posiedzenia Sejmu. Tego samego dnia premier Ewa Kopacz ma złożyć dymisję.
Trzy propozycje, bez odpowiedzi
Rafał Trzaskowski powiedział, że rząd sformułował jasne propozycje wyjścia z tej patowej sytuacji: przesunięcie daty lub godziny pierwszego posiedzenia Sejmu, udział prezydenta w szczycie na Malcie lub reprezentacja przez inny kraj. - Nie było żadnej formalnej odpowiedzi - powiedział Trzaskowski.
Wiceminister sprecyzował, że szef KPRM Jacek Cichocki kontaktował się z szefową kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy, ale nie dostał "żadnej odpowiedzi". - To tak jakbyśmy się spotkali ze stroną, która w ogóle nie chce podjąć rozmowy. (Cichocki usłyszał - red.), że pan prezydent się do tego odniesie, ale nie było żadnej odpowiedzi na te postulaty.
"Niefortunna data", "brak szacunku"
Trzaskowski pokreślił, że prezydent "wyznaczył datę niefortunną" i jego kancelaria nie chciała znaleźć dobrego wyjścia z tej sytuacji. Jego zdaniem uniemożliwienie Kopacz udziału w szczycie i posiedzeniu Sejmu było "wyrazem kompletnego braku szacunku" dla urzędu.
Zaprzeczył jednak, że wybranie daty pierwszego posiedzenia było zemstą PiS, czy machiawelicznym planem tego ugrupowania. - Tutaj po prostu doszło do pomyłki w otoczeniu pana prezydenta, a później zabrakło refleksji do tego, by łatwo się z tego wycofać, a potem wygrała chęć, by uniemożliwić pani premier wystąpienie na tej pierwszej sesji inauguracyjnej. Ja tego kompletnie nie rozumiem - ocenił.
Autor: pk//gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24