Pan Krzysztof trzyma 130 szczurów w małym mieszkaniu. Poza zwierzętami w lokum mieszkają cztery osoby. Mężczyzna z trudem utrzymuję ogromną hodowlę, ale chętnie się nią podzieli. Materiał "Uwagi" TVN.
Mieszkanie pana Krzysztofa ma niecałe 30 metrów kwadratowych. W kawalerce w Piotrkowie Trybunalskim mieszka z nim jego partnerka oraz syn z narzeczoną. Są też szczury. - Weterynarz naliczył około 130 szczurów, jak my policzyliśmy to wyszło trochę więcej – przyznaje Krzysztof Kroczyński.
Pierwszego szczura syn pana Krzysztofa przyniósł ze sklepu zoologicznego. - Nam to się po prostu spodobało. Na drugi dzień poszedłem z nim i kupiliśmy jeszcze jednego szczurka. Kupiliśmy też klatkę i wszystkie potrzebne akcesoria. Okazało się, że były to samiczki. Jedna urodziła za dwa dni, druga za cztery – mówi pan Krzysztof. W sklepie zoologicznym nikt nie powiedział, że szczury są w ciąży. Szczury zaczęły się dalej rozmnażać. - Nie wiedzieliśmy jak je rozróżniać, jak długo małe mogą być razem. Okazało się, że szczurek może się rozmnażać już po pięciu tygodniach. Za późno były oddzielane samczyki od samiczek. No i zrobiło się – przyznaje pan Krzysztof.
Opieka nad szczurami
Twierdzi, że nie liczy, ile kosztuje go utrzymanie ogromnego stada szczurów. W opiece nad zwierzętami pomaga mu cała rodzina.
- Wstaję o godzinie 4, robię sobie kawę. Uzupełniam wszystkie miski z jedzeniem, wszystkie poidełka. Po godzinie 5 wychodzę do pracy. Później wstaje moja partnerka i daje im jeść. Przyjeżdżam o godzinie 18 i też mają sprzątane w klatkach - mówi mężczyzna. Czym żywią się szczury pana Krzysztofa? - Jedzą normalne jedzenie, jak są gotowane obiady to jest gotowane więcej. Dostają zupę, makaron i rosną. Są dużo większe niż szczurki hodowlane - odpowiada.
Interwencja policji
130 szczurów w malutkim mieszkaniu zainteresowało funkcjonariuszy policji, którzy razem z inspektorem Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami skontrolowali hodowlę pana Krzysztofa. - W trzech klatkach brakowało wody. Ale było widać, że szczury nie są agresywne, nie są wychudzone i brudne. Nie zachodziło znęcanie się, jedyne, co można zarzucić to, że było im ciasno. Ale tam nie ma gdzie ustawić klatek – wskazuje Marianna Mrozińska, inspektor TOZ. Mrozińska przyznaje, że pan Krzysztof jest zżyty ze szczurami. - Uważam, że ten problem ich przerósł. Nie umieli odróżnić samca od samiczki i stało się, co się stało. Myślę, że trzeba im pomóc – mówi. Pan Krzysztof oddzielił samce od samiczek, ale w przypadku najmłodszych zwierząt nie trudno o pomyłkę.
- Szczury są w bardzo dobrej kondycji. To zwierzęta w pełni oswojone, które można dotykać i brać na ręce. Cztero, pięciotygodniowe osobniki są zdolne do rozrodu. W tym czasie bardzo ciężko odróżnić samca od samicy – mówi lekarz weterynarii Łukasz Gliszczyński.
I dodaje:- To są zwierzęta, które nie mogą być same. Wskazane jest, żeby w domu były co najmniej dwa osobniki. To są zwierzęta bardzo inteligentne, potrzebują opieki, dotyku, socjalizacji.
Pan Krzysztof zdaje sobie sprawę, że liczba zwierząt przekracza możliwości małego mieszkania. Jednak znalezienie chętnych na przygarnięcie szczurów jest dla niego dużym problemem. - Chciałbym zostawić 23 dorosłe szczury. Nie chce ich oddawać na karmę dla węży – mówi.
Źródło: Uwaga TVN