Nawet trzy miliony dawek szczepionki przeciw grypie z terminem ważności do maja 2022 r. zalega w magazynach Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS). Rząd mógł zaszczepić nimi Polaków, ale pod koniec marca zrezygnował z akcji darmowych szczepień, a wcześniej reklamował ją dość słabo. Aptekarze zapowiadają, że w przyszłym sezonie nie zamówią szczepionek przeciw grypie do aptek.
Wartość szczepionek, które wkrótce zostaną przeznaczone do utylizacji, eksperci określają na ponad 100 milionów złotych. Szczegóły kontraktów RARS z firmami farmaceutycznymi na potrzeby rezerw strategicznych są utajnione. - Jednak biorąc pod uwagę, że w ramach akcji szczepień darmową szczepionkę podano około dwóm milionom pracowników ochrony zdrowia, nauczycielom i przedstawicielom służb mundurowych, w magazynach mogło zostać blisko trzy miliony dawek. A przyjmując ceny rynkowe, czyli 43,09 złotych za szczepionkę refundowaną przez Narodowy Fundusz Zdrowia i około 50 złotych za nierefundowaną, jaką aptekarze musieli zapłacić w hurtowni farmaceutycznej, straty Skarbu Państwa, i to już z uwzględnieniem ewentualnych zniżek związanych z większą siłą nabywczą, można szacować na grubo ponad 100 milionów złotych - mówi jeden z ekspertów współpracujących z Ministerstwem Zdrowia. Taką kwotę nieoficjalnie potwierdzają również pracownicy firm farmaceutycznych.
Według "Dziennika Gazety Prawnej" "niewykorzystanych dawek może być od miliona do blisko dwóch milionów". "Resort nie chce podawać danych pewnie dlatego, że przyznałby się do niegospodarności" - pisała gazeta w połowie miesiąca.
Dlaczego szczepionki trafią do utylizacji? - Preparaty opracowywane są na konkretny sezon grypowy, na podstawie analiz dotyczących szczepów wirusa grypy dominujących w populacji pod koniec marca danego roku. To przed nimi mają chronić szczepionki dostępne na jesieni. W kolejnym roku wirus mutuje na tyle, że szczepionka z poprzedniego sezonu nie chroni już w pełni przed zachorowaniem na grypę - tłumaczy Łukasz Durajski, wakcynolog i lekarz w czasie specjalizacji z pediatrii, wykładowca Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego (WUM).
Resort zdrowia nie chce ujawniać, ile osób przyjęło szczepionkę z puli zamówionej przez RARS. Na szczegółowe pytania odpowiada ogólnikowo: - W sezonie grypowym 2021/22 łącznie na polski rynek dostarczono około pięć milionów dawek szczepionek przeciwko grypie. Firmy farmaceutyczne przeznaczyły na rynek farmaceutyczny ponad dwa miliony dawek szczepionki - informuje nas Katarzyna Kubicka-Żach z Biura Komunikacji Ministerstwa Zdrowia. Dodaje, że pozyskiwanie szczepionek przez Agencję odbywało się na zasadach przetargu.
Jakiego? Tego też się nie dowiemy. - Dane na temat zabezpieczania rezerw strategicznych są informacją niejawną. Nie mogę powiedzieć, ile kosztowały szczepionki i ile dawek zostało w magazynach. Mogę natomiast zapewnić, że szczepionki, których nie wykorzystamy, staramy się sprzedać do innych krajów, gdzie sezon grypowy jest dłuższy. Właśnie finalizujemy jedną z umów - tłumaczy nam prezes RARS Michał Kuczmierowski.
NRA: w aptekach zostało około 130 tysięcy niewykorzystanych szczepionek
Konkretniejsi są aptekarze, którzy szczepionki przeciwko grypie kupują w hurtowniach. I którzy na polityce szczepionkowej resortu stracą w tym roku nawet sześć milionów złotych. Naczelna Rada Aptekarska szacuje, że w aptekach zostało ok. 130 tysięcy niewykorzystanych szczepionek przeciw grypie, a hurtownie farmaceutyczne odmawiają przyjęcia ich z powrotem (w sytuacji jesiennego deficytu sprzedawały je aptekom pod warunkiem, że zakup będzie bezzwrotny).
Zdaniem prezesa Okręgowej Rady Aptekarskiej we Wrocławiu Marcina Repelewicza, pojedyncza apteka mogła stracić od kilkuset do nawet kilkunastu tysięcy złotych.
Z czego wynika ta strata? Minister zdrowia Adam Niedzielski podpisał nowelizację rozporządzenia ws. zapobiegania grypie sezonowej w sezonie 2021/22, zgodnie z którą od 23 listopada 2021 r. wszystkim osobom dorosłym przysługiwały bezpłatne szczepionki przeciw grypie. Wcześniej pacjenci mogli je kupić komercyjnie (w cenie rynkowej ok. 50 zł) albo skorzystać z refundacji dla wybranych grup (osobom 65 + lekarze mogli wypisać receptę z 50-proc. odpłatnością, a seniorzy 75+ szczepionki dostawali za darmo).
Oburzeni aptekarze, którzy zostali z lodówkami pełnymi szczepionek, słyszeli od urzędników Ministerstwa Zdrowia, że zakup był ich ryzykiem biznesowym. Na szczęście wiele preparatów (czyli szczepionek), wydawanych im przez hurtownie w transzach po kilka-kilkadziesiąt dawek od końca sierpnia 2021 r., udało im się sprzedać przed 23 listopada 2021 r. Dopiero pod koniec stycznia, kiedy rząd włączył farmaceutów i apteki do akcji szczepień przeciw COVID-19, pozwolono im szczepić pacjentów także przeciwko grypie. Farmaceuci mogli wykorzystać wcześniej zamówione szczepionki lub zamówić je w RARS. Za zaszczepienie tymi pierwszymi NFZ płacił im 60,3 zł (w tym 43,09 zł za szczepionkę kupioną przez nich wcześniej w hurtowni), a zamówionymi w RARS – 17,21 zł.
Rozkręcającą się akcję szczepień w aptekach przerwała decyzja ministra zdrowia z 22 marca 2022 r. W oficjalnym piśmie do lekarzy i farmaceutów wiceministra ds. polityki lekowej Maciej Miłkowski, opublikowanym m.in. na stronie internetowej Naczelnej Izby Aptekarskiej, czytamy: "Z dniem 31 marca 2022 r. procedura odrębnego rozliczania szczepienia przeciw grypie przez NFZ przestaje obowiązywać podmioty je wykonujące". Oznaczało to, że resort przestaje finansować darmowe szczepionki dla całej populacji, a chętni będą musieli za nie zapłacić. Przez kolejnych dziewięć dni aptekarze nie zdołali wykorzystać zamówionych szczepionek. Te pochodzące z RARS mogli zwrócić do magazynów Agencji. Pozostałe zostały w aptece.
- Zgodnie z naszymi szacunkami, od końca stycznia do 12 kwietnia 2022 roku farmaceuci podali pacjentom około 6,7 tys. dawek szczepionki przeciw grypie, co jest sukcesem, zważywszy na tak wąskie ramy czasowe i znikome, w porównaniu do jesieni, zainteresowanie pacjentów. Szacujemy, że w aptekach zostało około 130 tysięcy niewykorzystanych szczepionek przeciw grypie na łączną kwotę około sześciu milionów złotych - mówi Mariusz Politowicz z Naczelnej Rady Aptekarskiej, prowadzący aptekę w Pleszewie w woj. wielkopolskim.
Zapowiedź farmaceutów sprawie szczepionek na grypę
Efekt? Rozczarowani farmaceuci zapowiadają, że na jesieni nie kupią szczepionek przeciwko grypie. - Pacjenci będą rozczarowani, ale trudno. Nie możemy narażać się na straty, bo zwyczajnie nas na to nie stać - tłumaczy Mariusz Politowicz.
W podjęciu tej decyzji pomogło pismo wiceministra Miłkowskiego, który informuje: "szczepienia publiczne przeciw grypie finansowane z budżetu ministra zdrowia (realizowane z wykorzystaniem szczepionek wydawanych nieodpłatnie przez RARS oraz preparatów posiadanych na stanie podmiotów leczniczych i aptek) nie będą kontynuowane w sezonie 2022/23".
"Apteki całkowicie wycofują się z kontraktowania szczepionek przeciwko grypie. Podobnie jak Ministerstwo Zdrowia. W najbliższym sezonie 2022/23 najbliżej można się będzie zaszczepić w Cieszynie. Tyle że czeskim" - napisał na Twitterze wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Marek Tomków.
Zdaniem medyków, rezygnacja z finansowania szczepionek przeciw grypie to katastrofa: - To obniży i tak niskie zainteresowanie szczepieniami - przewiduje wakcynolog Łukasz Durajski.
"Martwi nas, że wykonanie tej usługi nie będzie dalej refundowane. Przyzwyczailiśmy społeczeństwo do pewnych rozwiązań, jakimi są bezpłatne szczepienia przeciw COVID-19 i przeciw grypie. Jeżeli wrócimy do modelu odpłatnego, będzie to barierą dla niektórych pacjentów. Usługa szczepienia musi być refundowana przez NFZ, a wprowadzenie odpłatności to krok w tył" – mówiła w marcu podczas konferencji Flu & Covid Meeting 2022 prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Elżbieta Piotrowska-Rutkowska.
Jak wynika z danych podanych podczas konferencji, w obecnym sezonie odnotowano 2,4 mln przypadków grypy, podczas gdy przed pandemią liczba ta sięgała 4-5 mln. Wyszczepialność w populacji ogólnej była w tym sezonie zdecydowanie wyższa niż w latach ubiegłych i wyniosła około siedmiu procent. Z kolei w sezonie 2020/21 przeciwko grypie zaszczepiło się sześć procent społeczeństwa. Przed pandemią średnia wyszczepienia przeciwko grypie oscylowała między trzy a cztery procent. W sezonie 2019/2020 zaszczepiło się 4,12 proc. Polaków, więcej niż w latach poprzednich. W sezonach 2015/2016 i 2016/2017 zaszczepiło się zaledwie 3,26 proc. osób, a w okresie 2018/2019 - 3,9 proc. populacji. W poprzedniej dekadzie rekordowy był sezon 2011/2012, kiedy szczepionkę przeciwko grypie otrzymało 4,48 proc. naszej populacji.
"Zabrakło kampanii edukacyjnej"
Lekarze obawiają się, że rezygnacja z finansowania szczepień przełoży się na ponowny spadek statystyk. - Nawet podczas tegorocznej akcji darmowych szczepień przeciwko grypie mało kto wiedział, że nie musi płacić za szczepionkę. Zabrakło ministerialnej kampanii edukacyjnej, tak dotyczących szczepień przeciw grypie, jak i przeciw COVID-19 - mówi Łukasz Durajski. Dodaje, że wiedzy o darmowych szczepieniach nie tylko przeciwko grypie, ale także przeciw pneumokokom czy wirusowi HPV u dzieci brakuje także wśród lekarzy. - Lekarz, który sam nie zainteresuje się tematem, może nie wiedzieć, że jego pacjenci mogą otrzymać szczepienia za darmo. Resort powinien więc zadbać także o informację dla personelu medycznego - mówi dr Durajski.
Prof. Marcin Czech, były wiceminister zdrowia ds. polityki lekowej, epidemiolog i specjalista zdrowia publicznego dodaje, że szczepienia przekładają się na oszczędności dla budżetu państwa: - Powikłania grypy, na przykład w postaci niewydolności serca po wirusowym zapaleniu mięśnia sercowego, która skutkuje koniecznością przeszczepu serca, czy zapalenia płuc, generują ogromne koszty dla budżetu, ale również koszty społeczne. Dlatego tak ważne jest, by szczepionki przyjęła jak największa liczba pacjentów i by z informacją na temat szczepień dotrzeć do jak największej liczby pacjentów - podkreśla prof. Czech.
Dr Łukasz Durajski dziwi się, że zamawiając tak dużą liczbę szczepionek - zarówno przeciwko grypie, jak i COVID-19, resort nie miał pomysłu na ich wykorzystanie i nie zadbał o właściwą komunikację do lekarzy i pacjentów. Jego zdaniem właściwie zaprojektowana kampania informacyjna pozwoliłaby zminimalizować straty.
Swoją teorię na ten temat ma natomiast Krzysztof Łanda, były wiceminister zdrowia ds. polityki lekowej i założyciel Fundacji Watch Health Care monitorującej dostęp do świadczeń gwarantowanych: - To prawdopodobnie nie była ani głupota, ani przypadek. Być może, podobnie jak w przypadku szczepionek przeciwko COVID-19, ktoś musiał zarobić, a ktoś inny chciał zapłacić? W tak oczywiste i podstawowe "przypadkowe błędy" ja nie wierzę - mówi ekspert. I dodaje: - Zupełnie nie rozumiem, dlaczego w dobie pandemii zakupiono większą liczbę szczepionek niż przed nią. Wiadomo, że jeśli panuje covid, zakażenia grypą spadają do wartości minimalnych. Wynika to z tego, że ludzie stosują zasady dystansowania społecznego, noszą maseczki i dezynfekują ręce, a grypa jest przecież mniej zakaźna niż wirus SARS-CoV-2. Już latem 2020 roku, gdy na półkuli południowej panowała zima, obserwowaliśmy, że grypa praktycznie nie istniała.
Resort zdrowia tłumaczy, że tak duże zamówienie wynika z zapotrzebowania zgłoszonego m.in. przez lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (POZ). - Zakup szczepionek przeciwko grypie był szacowny na podstawie zapotrzebowania dla grup ryzyka, do których zaliczano między innymi osoby powyżej 75. roku życia, personel medyczny, nauczycieli i wojskowych. Deklarowana chęć zaszczepienia w sezonie grypowym 2021/2022 była zdecydowanie większa niż w latach wcześniejszych, co zgłaszali również lekarze POZ. Rynek farmaceutyczny nie był w stanie zwiększyć swoich zakupów, więc został on wsparty przez państwo - tłumaczy Katarzyna Kubicka-Żach z Ministerstwa Zdrowia.
Niezużyte szczepionki na COVID-19
W niedzielę "Wirtualna Polska" opisała sprawę zakupu szczepionek na koronawirusa. Polska zamówiła ponad 200 milionów dawek, czyli ponad pięć na obywatela. "Najprawdopodobniej ogromne pieniądze zostaną zmarnowane. Tak, jak zmarnowane zostaną niezużyte szczepionki" - czytamy.
Według "WP" łączna wartość niezużytych, a zamówionych przez Polskę szczepionek przekracza 10 mld zł. Dla porównania - podaje - całkowity budżet na refundację przez państwo leków w 2021 r. został ustalony na 15,4 mld zł. Dotychczas w Polsce podano 54,2 mln dawek szczepionek.
Rząd przekazał w zeszłym tygodniu firmie Pfizer, że Polska nie odbierze kolejnych szczepionek przeciw COVID-19 i odmawia także zapłaty. Chodzi o dostawę 67 mln dawek szczepionki, które są warte 6 mld zł.
- To są poważne obciążenia finansowe. My - szczególnie jako Polska - mamy teraz napięcia finansowe związane z napływem uchodźców - mówił w zeszłym tygodniu w TVN24 minister Adam Niedzielski.
Polski rząd rozpoczyna też rozmowy z pozostałymi producentami szczepionki przeciwko COVID-19 w sprawie odstąpienia od kolejnych dostaw. W magazynach nadal leży 25 milionów dawek, na które - według "WP" - nie ma chętnych.
Ministerstwo Zdrowia przekazało "WP", że "negocjacje w sprawie zakupu szczepionek przeciwko COVID-19 prowadziła Komisja Europejska (KE), a Polska zdecydowała się dołączyć do tego porozumienia".
"Zadaniem ministerstwa było zagwarantowanie obywatelom Polski dostępu do wielu rodzajów szczepionek - tak, aby brak dopuszczenia danego preparatu do obrotu nie oznaczał, że szczepionka przeciw COVID-19 w ogóle do naszego kraju nie dotrze. Najwięcej zamówień dotyczyło Pfizera, Moderny i J&J (kontrakt na zakup szczepionek AstraZeneca już się zakończył). Od pozostałych producentów zamówiono marginalną liczbę w stosunku do ich oferty" - czytamy.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock