Premier Mateusz Morawiecki zachęca do rejestrowania się na szczepienia. Za chwilę ma ruszyć samochodowy punkt szczepień, a od 20 kwietnia pierwsze punkty szczepień powszechnych. Najważniejsze, żeby nie marnować szczepionek. Dlatego rząd przekonuje, że chce brać przykład z Izraela i Belgii. Materiał magazynu "Polska i Świat".
- Teraz cieszymy się wolnością, cieszymy się przebywaniem na słońcu i po prostu czekamy na wyjście na plażę, a lato tuż za rogiem – mówi obywatelka Izraela. Kraj ten, jak się wydaje, z pandemią sobie poradził. Ponad połowa Izraelczyków została zaszczepiona dwoma dawkami szczepionki, mimo że pierwszeństwo mieli najstarsi i personel medyczny.
Szczepić mógł się de facto każdy – między innymi Igor Kaczmarczyk z Instytutu Naukowego Weizmana został zaszczepiony preparat koncernu Pfizer-BioNTech jeszcze w styczniu. - Rozdawano szczepionki wszystkim, dowolnym osobom, które stały pod przychodnią i po prostu były gotowe się zaszczepić – mówi Igor Kaczmarczyk. - Wiedzieliśmy, że rozmrażają więcej tych szczepionek i tak mówili w mediach, żeby próbować się ustawiać w kolejkach, bo może się zdarzyć, że będą szczepionki i trzeba je wykorzystać, bo szkoda je wylać – dodaje.
Izraelskie media podają, że za jedną dawkę szczepionki firmy Pfizera Izrael zapłacił aż 62 dolary. Dla przykładu Stany Zjednoczone zapłaciły trzy razy mniej. Zmarnowana szczepionka to zmarnowane pieniądze i o jedną zaszczepioną osobę mniej. - Izrael trochę szczepionek zmarnował, ale rzeczywiście stosunkowo niewiele. To wynika z kolektywistycznego ducha społeczeństwa izraelskiego, które jest skupione na tym, żeby dbać o siebie nawzajem – tłumaczy mieszkający w Tel Awiwie Jan Kirschenbaum.
Szczepienia na wzór Izraela i Belgii
Polski rząd patrzy na to, jak Izrael i Belgia radzą sobie z wykorzystywaniem do maksimum fiolek ze szczepionkami i zapowiada podobne rozwiązania. - Dopracowujemy nasze rozwiązanie, które będzie kompilacją obu tych wariantów – zapowiada pełnomocnik rządu ds. szczepień Michał Dworczyk.
Wariant belgijski różni się od izraelskiego. Na szczepionkę "last minute" może liczyć każdy - przynajmniej w teorii, ale musi zapisać się na specjalnej platformie, która działa dopiero od tego tygodnia. - Ta platforma nie działa na zasadzie: kto pierwszy ten lepszy. Jeżeli w puncie A będą dawki zagrożone zmarnowaniem, to będą wzywane osoby ze względu na wiek. To nie tak, że 20-latkowi zostanie zaproponowana dawka, a nie 60-latkowi – tłumaczy korespondent "Gazety Wyborczej" w Brukseli Tomasz Bielecki.
"Zmarnowaliśmy jako Polska do tej pory 7,5 tysiąca szczepionek"
Rozmrożona fiolka ze szczepionką, jeśli nie zostanie wykorzystana, bo na przykład osoba, która miała być zaszczepiona, nie stawi się w punkcie szczepień, ląduje w śmietniku - tak to jeszcze wygląda w Polsce. - Zmarnowaliśmy jako Polska do tej pory 7,5 tysiąca szczepionek na 9 tysięcy punktów, które szczepią. To mniej, niż jedna szczepionka zmarnowana na jeden punkt – wskazuje prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych Michał Kuczmierowski.
Teraz tych zmarnowanych szczepionek ma być jeszcze mniej, a każda kolejna zaszczepiona osoba to szansa na powrót do normalności.
Źródło: TVN24