Jan Strzeżek, rzecznik Porozumienia, zaapelował w sprawie szczepień: "Skończmy wreszcie z antynaukowymi bzdurami antyszczepionkowców" - napisał w mediach społecznościowych i odniósł się do ewentualnego wprowadzenia ograniczeń dotyczących osób niezaszczepionych. "Przymus jest zły, ale gorsze od przymusu są dramaty setek tysięcy osób, które straciły bliskich i znajomych w trakcie pandemii" - zaznaczył. Pomysł wprowadzenia tego rodzaju regulacji skomentowali także inni politycy, w tym wiceminister polityki regionalnej Waldemar Buda (PiS).
"Przed jesienią warto poważnie się zastanowić nad francuskimi rozwiązaniami" - napisał w niedzielę w mediach społecznościowych rzecznik Porozumienia Jan Strzeżek. "Przymus jest zły, ale gorsze od przymusu są dramaty setek tysięcy osób, które straciły bliskich i znajomych w trakcie pandemii" - ocenił. "Skończmy wreszcie z antynaukowymi bzdurami antyszczepionkowców" - dodał.
"Francuskie rozwiązania", o których napisał Strzeżek, to odniesienie do ostatnich decyzji władz Francji dotyczących walki z koronawirusem. Niższa izba francuskiego parlamentu przyjęła w nocy z niedzieli na poniedziałek ustawę antycovidową, która zawiera między innymi rozszerzenie certyfikatu sanitarnego na miejsca takie jak kawiarnie i restauracje oraz zapis o obowiązkowych szczepieniach dla pracowników służby zdrowia.
Buda: jestem zwolennikiem takich rozwiązań
Sekretarz stanu w Ministerstwie Funduszy i Polityki Regionalnej Waldemar Buda (PiS) stwierdził w rozmowie z TVN24 w poniedziałek, że jest "zwolennikiem takich rozwiązań" i oczekuje dyskusji na ten temat.
- My przede wszystkim zachęcamy. Bardzo duży nacisk położyliśmy, wydaliśmy mnóstwo środków na loterię, zachęty, punkty szczepień, uatrakcyjnienie punktów szczepień, koła gospodyń, które mają te możliwości, cała reszta. Przychodzi taki etap, w którym zachęcanie musi przerodzić się w pewnego rodzaju imperatyw i pewnie ten moment na jesień się pojawi - powiedział.
Kierwiński: to co jest robione to jest niezbędne minimum
Zdaniem Marcina Kierwińskiego, posła Koalicji Obywatelskiej, "to, co jest robione, to jest takie niezbędne minimum". - To, od czego powinniśmy zacząć, to od prawdziwej akcji zachęcającej do szczepień, angażującej najważniejszych polityków. Już bez takiego puszczania oka, już bez dziwnych wypowiedzi pana [prezydenta, Andrzeja - red.] Dudy, bez dziwnych wypowiedzi pana [premiera, Mateusza - red.] Morawieckiego. Tylko jasna, klarowna wizja, że ci, którzy nie będą się szczepić de facto zagrażają swojemu życiu i zagrażają życiu swoich bliskich - stwierdził.
Komentując słowa Strzeżka i Budy, Kierwiński ocenił, że "od tego rządu to nie za bardzo czegoś szczególnego by się spodziewał". - Gdy cały świat szykował się na kolejne fale pandemii, polski rząd zawsze był z tyłu, zawsze nie potrafił przewidywać miesiąc do przodu - mówił parlamentarzysta KO.
- Dobrze, że takie głosy w środowisku tak zwanej podzielonej prawicy istnieją, ale gdzieś na samym końcu ważne by było, aby minister zdrowia zaczął działać, aby pełnomocnik do spraw szczepień zaczął działać, aby premier polskiego rządu zabrał głos. Przecież jest oczywiste, że czwarta fala pandemii to jest kwestia czasu. Tu naprawdę nie ma na co czekać. Mamy może miesiąc, może półtora do tego, aby wyszczepić jak najwięcej Polaków i trzeba zacząć działać już dziś - dodał Kierwiński.
Maciejewska: czas na to, żeby rząd przestał flirtować z antyszczepionkowcami
Sprawę skomentowała też posłanka Lewicy Beata Maciejewska. - Uważam, że jest najwyższy czas na to, żeby wreszcie rząd przestał flirtować z antyszczepionkowcami, tylko zajął się rzetelną informacją na temat szczepień i ich zalet. Tak się nie dzieje - mówiła posłanka.
- Dzisiaj rząd ma ogromną machinę propagandową. I zamiast używać na przykład TVP do siania hejtu pośród ludzi i do siania fake newsów, to powinien się zająć tym, żeby od rana do wieczora w TVP leciały informacje na temat szczepień - dodała.
Henning-Kloska: informowanie z wyprzedzeniem o obostrzeniach mogłoby być zachętą do szczepień
Posłanka Paulina Hennig-Kloska (Polska 2050) mówiła TVN24, że "przede wszystkim kategoryczne na tym etapie powinny być informacje". - Rząd znów tak podchodzi do sprawy, że Polacy dowiedzą się dzień przed, że obowiązuje nas jakiś lockdown, zamykamy gospodarkę albo zamykamy szkoły, w których zaczynamy hybrydowe nauczanie - dodała.
- Już w poprzednich falach epidemii zwracaliśmy uwagę na to, że rząd powinien z wyprzedzeniem informować o swoich planach. Dzisiaj znowu tego nie ma - zaznaczyła.
Jej zdaniem, "informowanie z wyprzedzeniem o planach mogłoby być również zachętą dla obywateli do szczepień". Przekonywała, że "gdyby na przykład obywatele dziś wiedzieli, ze od września rząd zamknie restauracje i będą do nich mogły wchodzić tylko osoby zaszczepione, to myślę, że liczba chętnych na szczepienia już dziś mogłaby być większa".
Ograniczenia dotyczące niezaszczepionych we Francji
Niższa izba francuskiego parlamentu, czyli Zgromadzenie Narodowe, przyjęła w nocy z niedzieli na poniedziałek nową ustawę antycovidową. Zawiera ona między innymi obowiązkowe szczepienia dla pracowników służby zdrowia. Plany przyjęcia nowego prawa doprowadziły do manifestacji przeciwników szczepień. Doszło do starć z policją.
12 lipca prezydent Francji Emmanuel Macron zapowiedział, że obowiązek posiadania certyfikatu sanitarnego (le pass sanitaire) potwierdzającego szczepienie bądź nabycie odporności na COVID-19 będzie od sierpnia dotyczył osób wybierających się do kawiarni, restauracji, centrów handlowych, planujących przejazd pociągiem lub długą podróż oraz odwiedzanie placówek medycznych. Dodał, że mniej więcej za 10 dni certyfikat ten będzie obowiązywał również w miejscach rozrywki i placówkach kulturalnych.
Krótko po ogłoszeniu przez prezydenta Francji nowych restrykcji na szczepienia zapisało się trzy miliony osób, a liczba zainteresowanych wzrasta. Dla porównania w Polsce oraz Niemczech tempo szczepień spada od czerwca.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24