Prokuratorzy z Dominikany zapewniają, że każde z przesłuchań dzieci zarzucających księdzu Gilowi wykorzystywanie seksualne odbywało się w takich samych warunkach w jakich odbyłoby się w Polsce. Odpowiedź na wątpliwości polskiej prokuratury, jakie pojawiły się w związku z analizą przysłanych z Dominikany dokumentów poznała TVN24.
Prowadzący postępowanie ws. podejrzenia seksualnego wykorzystywania nieletnich przez ks. Wojciecha Gila polscy prokuratorzy już w grudniu rozpoczęli analizę przesłanych z Dominikany materiałów. Mieli do przeczytania i ocenienia pod względem wartości dowodowej 650 kart dokumentów, wśród nich m.in. protokoły przeszukań mieszkania ks. Gila i przesłuchań pokrzywdzonych oraz opinie psychologów.
Jednak w przesłanej z Dominikany dokumentacji śledczy zauważyli pewne "dziury". Jak ustalili wcześniej dziennikarze tvn24.pl, chodziło m.in. o brak odpowiedzi na pytanie o dokładną treść zarzutów stawianych duchownemu. Nie wiedzieli zatem, czy przestępstwo, o popełnienie którego jest podejrzewany, ściga się na Dominikanie z urzędu. Nie mieli też pewności, czy przesłuchania pokrzywdzonych odbywały się w sposób zgodny z polskim prawem, oraz czy ingerowano w pliki znajdujące się w komputerze księdza.
Przesłuchania zgodnie z rygorystycznymi procedurami
Do niektórych wątpliwości polskich śledczych odniosła się teraz dominikańska prokuratura.
Gisela Cueto, szefowa Departamentu ds. Ekstradycji w Prokuraturze Generalnej Dominikany w rozmowie z dominikańską dziennikarką Alicią Ortegą zapewniła, że przesłuchania dzieci odbywały się zgodnie z rygorystycznymi procedurami zawartymi w dominikańskim dokumencie "Codigo del Menor". Wspomniany dokument stanowi prawną podstawę ochrony dzieci. To oznacza, że dominikańskie procedury śledcze z udziałem dzieci odbywały się w obecności prokuratorów i psychologów.
Ten wątek jest ważny, bo niespełnienie kryteriów zawartych w polskim prawie oznaczałoby, że przesłane do Polski zeznania dominikańskich dzieci nie miałyby dla naszych prokuratorów znaczenia dowodowego.
Myśleli, że wcześniej przesłali potrzebne dokumenty
Gisela Cueto odniosła się także do kwestii braku w przesłanych dokumentach informacji o podstawie prawnej, która stała się przyczyną śledztwa na Dominikanie. Okazało się, że prokuratorzy z Dominikany byli przekonani, że dokumenty odnoszące się do przepisów tamtejszego prawa przesłali już do Polski. Teraz, gdy wiedzą, że tak się nie stało, zapewniają, że przekażą polskim władzom odpowiednie zapisy. Co więcej, śledczy z Dominikany twierdzą, że już wysłali (drogą mailową) zapytanie do polskich prokuratorów o to, co mogą jeszcze zrobić, aby ułatwić pracę naszych prokuratorów w sprawie księdza Gila.
Nie spoczną, póki nie dojdzie do procesu
Cueto, odnosząc się do ewentualnego przyjazdu dominikańskich śledczych do Polski stwierdziła, że to polscy prokuratorzy powinni przylecieć na Dominikanę, aby zbadać sprawę i potwierdzić przesłane dowody i akta.
Prokurator podkreśliła też, że tamtejsi śledczy robią wszystko, co mogą, aby ułatwić pracę polskich śledczych. Potwierdzeniem tego ma być fakt, że w przesłanych do Polski dokumentach znalazły się także zeznania mieszkających w Juancalito dzieci, które nie były wykorzystywane przez polskiego kapłana. Zdaniem Cueto, świadczy to o dobrej wierze tamtejszych śledczych i o tym, że w przesłanych aktach nie pomijali żadnych zebranych faktów. Prokurator Cueto podkreśliła jednocześnie, że dominikańscy śledczy nie spoczną dopóki nie dojdzie do procesu księdza Gila w Polsce. Dlatego, jak zapewniła, robią co mogą, by przepływ informacji na linii Polska - Dominikana był jak najlepszy.
Autor: kde/tr/kwoj / Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24