Z udziałem dźwigu w sobotę wieczorem udało się podnieść pierwszy z dwóch czołgów, które wcześniej tego dnia zapaliły się w wyniku zderzenia wiozących je ciężarówek na autostradzie A6. Pierwsza próba uniesienia maszyny i przeniesienia na podstawioną lawetę zakończyła się jednak niepowodzeniem. Pękła jedna z lin, na których przymocowano czołg do wysięgnika dźwigu. Nagrała to ekipa TVN24.
Informację o pożarze na autostradzie A6 służby otrzymały w sobotę przed godziną 12. - Podczas konwoju wojskowego zderzeniu uległy dwie lawety, platformy przewożące czołgi. W wyniku tego dwa czołgi się obsunęły i doszło do ich samozapłonu - poinformowała młodszy aspirant Ewelina Gryszpan z Komendy Miejskiej Policji w Szczecinie. Jak dodała, nie ma osób poszkodowanych.
Przyczyny wypadku wyjaśnia Żandarmeria Wojskowa. Według wstępnych ustaleń, jedna z lawet, która jechała z przodu, miała gwałtownie zahamować, wtedy najechała na nią druga.
Pękła jedna z lin
Po zgaszeniu płonących czołgów na miejscu pojawił się dźwig, z którego pomocą maszyny miały zostać przeniesione na podstawioną lawetę. Około godziny 21 jedna z maszyn została podpięta do lin. Kiedy podjęto próbę jej uniesienia, jedna z lin się zerwała. Czołg uniósł się kilka centymetrów, jednak upadł. Nikomu nic się nie stało.
Ostatecznie około godziny 22 udało się udźwignąć czołg, który na lawecie odjechał do bazy 5. Pułku Inżynieryjnego w szczecińskich Podjuchach. Drugi czołg nadal czeka na odholowanie. Akcja - jak szacowano w nocy z soboty na niedzielę - może potrwać kilka godzin.
Autostrada A6 w kierunku Kołbaskowa została odblokowana o godzinie 9 w niedzielę.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24