Niemałym zaskoczeniem dla motorniczego i podróżujących szczecińskim tramwajem był moment, w którym informacje z głośników zaczęły płynąć w języku niemieckim. - Staramy się dowiedzieć, skąd taka przyczyna, czy to jest usterka, czy może jakiś inny problem – mówi Hanna Pieczyńska z Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego w Szczecinie. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Szczeciński tramwaj linii 11 wykręcił niezły numer. Nagle z nieznanych przyczyn z głośników informujących podróżnych o kolejnych przystankach popłynęły niemieckie komunikaty.
- W momencie jak otworzyłem wszystkie drzwi, po jakiś trzech minutach tramwaj zaczął rozmawiać po niemiecku – relacjonuje jego motorniczy, Dariusz Kołakowski.
Kobiecy głos poinformował go, że tym razem tramwaj nie dojedzie jak zwykle na Ludową, a do centrum Berlina.
Motorniczy zna trochę język sąsiadów, więc zorientował się, że to nie jest zaplanowana trasa. Szybko zaciągnął też języka u kierownika. - Nie było tam żadnych wulgaryzmów, więc wysłuchałem to sobie i zadzwoniłem do przełożonego, żeby powiedzieć. Powiedział, żeby jeszcze raz zresetować tramwaj – mówi motorniczy.
Tramwaj nie dawał jednak za wygraną. Jak tylko motorniczy ponownie otworzył wszystkie drzwi, niemieckie komunikaty wróciły i zapraszały.
"Możliwe, że stęsknił się za Berlinem"
Michał Małecki z Klubu Miłośników Komunikacji Miejskiej w Warszawie zwraca uwagę, że niemieckie komunikaty wzywają do korzystania z wyjść po lewej stronie. – To dość nietypowe, ponieważ tramwaj nie posiada drzwi z lewej strony – dodaje.
- Staramy się dowiedzieć, skąd taka przyczyna, czy to jest usterka, czy może jakiś inny problem, ponieważ te tramwaje od kilkunastu lat jeżdżą w Szczecinie i wcześniej sytuacji z językami obcymi nie było – mówi Hanna Pieczyńska z Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego w Szczecinie.
Trop prowadzi do Berlina. To tu kiedyś jeździły i "mówiły" po niemiecku te żółte tramwaje. Szczecin je kupił i nauczył polskiego. Pytanie, skąd nagle po kilkunastu latach tramwaj wrócił do ojczystego języka? - Bardzo możliwe, że się stęsknił za Berlinem – uznaje pan Dariusz.
Sebastian Kotynia ze Szczecińskiego Towarzystwa Miłośników Komunikacji Miejskiej podejrzewa, że w tramwaju "jakimś cudem odezwał się duch prawdziwego Niemca". - Zresztą pętla Pomorzany jest tak zwaną pętlą magiczną, bo tam cuda na kiju się zdarzają – dodaje.
Niemieckie komunikaty tymczasem w trakcie opisywanego kursu się zapętliły.
- I tak sobie jeździłem do końca – opowiada o tamtym dniu motorniczy ze Szczecina.
Autor: asty/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24