Właściciel tygodnika "Wprost" Michał Lisiecki wspólnie z szefem Amber Gold przeprowadzili operację uwikłania syna premiera Tuska w aferę gdańskiego parabanku, aby tę aferę przykryć - twierdzi "Gazeta Wyborcza", publikując fragmenty podsłuchanych w śledztwie rozmów i przechwyconych maili. Zdaniem "Wyborczej", w operacji tej wykorzystano tygodnik "Wprost".
5 sierpnia 2012 roku Michał Lisiecki miał napisać do Marcina P. maila o przygotowywanym przez tygodnik "Wprost" artykule o pracy Michała Tuska dla należącej do Amber Gold spółki lotniczej OLT Express. Tekst miał się ukazać 12 sierpnia jako "materiał śledczy".
"Mała historia, a duża bomba"
"Poza nami nikt jeszcze się z nim nie kontaktował. To mała historia, a duża bomba. Lepiej ją teraz zostawić i poczekać, w jakim kierunku pójdzie konferencja. Lepiej zostaw story w rękawie na tę chwilę, a wykorzystasz/wykorzystamy, jak będzie potrzeba" - cytuje "Gazeta Wyborcza" korespondencję Lisieckiego z szefem Amber Gold.
Gdańska prokuratura i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego od początku lipca prowadziły śledztwo w sprawie wyłudzenia przez Marcina P. ponad 800 milionów złotych od tysięcy klientów, którzy wpłacili je do Amber Gold. Kiedy banki zaczęły blokować konta Amber Gold, a finansowane ze środków parabanku linie lotnicze OLT Express zaczęły zawieszać loty, szef Amber Gold wydał oświadczenie, że padł ofiarą działań służb specjalnych i Komisji Nadzoru Finansowego.
"Spróbujemy balansować, żeby pokazać, że miałeś wizję"
Media potraktowały wersję Marcina P. dość nieufnie - napisała "Gazeta Wyborcza" i jak dodała, jedynie "Wprost" uznał te tłumaczenia za prawdopodobne. Zdaniem dziennika dlatego, że szef Amber Gold utrzymywał koleżeńskie kontakty z właścicielem tygodnika.
27 lipca Lisiecki zadzwonił do Marcina P.
- Cześć, Marcin, słuchaj, jak mogę wesprzeć, pomóc, balansować trochę informacjami to, co macie w mediach? - miał pytać Lisiecki według stenogramu przytoczonego przez "Gazetę Wyborczą" i odtajnionego przez prokuraturę.
- Emil Marat (PR-owiec Amber Gold - przyp. red.) rozmawiał z twoimi naczelnymi i prawdopodobnie będę na okładce w "Bloombergu" i we "Wprost" (czyli pismach wydawanych przez Lisieckiego - przyp. red.).
Jak napisała "Wyborcza", Marcin P. zasugerował, że "by było fajnie, jeśli ktoś by napisał o nielegalnych działalnościach polskiego rządu". Lisiecki powiedział mu, że "musi walić w KNF, przemycając te informacje".
- To ja zrobię tak, że włączę "Wprost", który będzie szybciej po prostu reagował, żeby media czytały, i przemycę te informacje. Spróbujemy balansować, żeby pokazać, że miałeś wizję - miał proponować szef wydawnictwa szefowi Amber Gold. Jak podaje "Gazeta Wyborcza", jeszcze tego samego dnia, po ich rozmowie telefonicznej na stronie internetowej "Wprost" ukazał się artykuł "KNF próbuje zniszczyć Amber Gold?". Znajdują się tam wypowiedzi informatora, który twierdził, że Komisja Nadzoru Finansowego zawiązała spisek wokół Amber Gold, a linie OLT nie były finansowane z pieniędzy klientów Amber Gold.
"Przykrycie" afery pracą Michała Tuska
Jak napisała "Wyborcza", Marcin P. ujawniając szczegóły dotyczące pracy Michała Tuska dla linii OLT Express, chciał przykryć swoje kłopoty.
3 sierpnia 2012 roku szef Amber Gold wysłał Lisieckiemu pierwsze materiały o swoich relacjach z synem premiera. Były to maile Michała Tuska z prośbą o spotkanie. Tusk, wówczas dziennikarz "Gazety Wyborczej", wysyłał je z redakcyjnej skrzynki albo z prywatnego adres, zapisanym na nazwisko "Józef Bąk". Podpisywał je "Michał" lub "MT" - podała gazeta.
Już 5 sierpnia Marcin P. miał poinformować Lisieckiego o zarobkach młodego Tuska. W ramach zlecenia dla OLT miał dostawać 4 tysiące złotych netto miesięcznie - poinformowała "Wyborcza".
Wywiad z synem premiera
Jak wynika z informacji opublikowanych w "Gazecie Wyborczej", dziennikarze "Wprost" zadzwonili do Michała Tuska. Z rozmowy miało wynikać, że mieli informacje na temat wysokości zarobków i różnych szczegółów jego współpracy.
To po tej rozmowie Michał Tusk udzielił wywiadu "Wyborczej". Przyznał w nim, że pracował dla OLT Express. Podkreślał, że ojciec krytykował jego decyzję o współpracy z firmą podlegającą Amber Gold.
- Przez cały okres współpracy nigdy ze strony OLT nie padła prośba o jakąkolwiek pomoc związaną z tym, jak się nazywam - mówił w wywiadzie opublikowanym 6 sierpnia 2010 roku.
"Wszyscy się skupią na temacie Michała Tuska"
- Teraz wszyscy się skupią na temacie Michała Tuska. Jakbyście potrzebowali jakichś informacji na temat Michała Tuska, to ja też mogę wam przesłać w formie korespondencji SMS-y, które on pisał. Bo nieprawdą jest, bo ojciec musiał o tym wcześniej wiedzieć, bo jak on się do nas zgłosił, żeby pracować, to ojciec mu zakazał - mówił po tej publikacji Marcin P. w rozmowie telefonicznej z Lisieckim, cytowanej przez "Wyborczą".
- On się starał o tę robotę, nie my o niego. My się wręcz baliśmy go zatrudnić - dodawał. W odpowiedzi Lisiecki poprosił, aby Marcin P. wysłał to "Sylwkowi mailami".
Sylwek to Sylwester Latkowski, ówczesny szef działu śledczego tygodnika "Wprost", a rok później naczelny tygodnika. Latkowski jeszcze tego samego dnia przyjechał do Gdańska i tam odbył rozmowę z Michałem Tuskiem - relacjonuje "GW".
Swój artykuł tygodnik Lisieckiego opublikował 10 sierpnia. "Ujawnimy kulisy współpracy syna Tuska z OLT" - zapowiadał w internetowym wydaniu. "Sprawa robi się bardzo poważna. Sprawa syna premiera RP Michała Tuska" - brzmiała zapowiedź artykułu nazwanego "ustaleniami dziennikarskiego śledztwa".
"Złoty syn Tuska"
Później ukazał się okładkowy tekst "Złoty syn Tuska", a w nim skany jego umów o pracę, SMS-ów i maili. Wszystko przesłane wcześniej przez szefa Amber Gold - twierdzi "Gazeta Wyborcza" i dodaje, że publikacja ta na moment przykryła aferę Amber Gold, kierując uwagę mediów i opozycji na związki syna premiera z parabankiem.
Biznesu Marcina P. nie zdołało to jednak uratować. Wkrótce on i jego żona zostali zatrzymani, i przebywają w więzieniu do dzisiaj. Amber Gold zbankrutował.
Śledztwo prokuratury nie wykazuje żadnych związków Michała Tuska z aferą gdańskiego parabanku - podsumowuje "Gazeta Wyborcza".
W środę przed komisją śledczą badającą aferę Amber Gold odbyło się przesłuchanie syna byłego premiera. Trwało osiem godzin. Po wakacjach komisja chce w tej sprawie przesłuchać Donalda Tuska.
Autor: kb//now/jb / Źródło: Gazeta Wyborcza