Świecka komisja wyjaśnia sprawę dominikanina Pawła M., który miał dopuszczać się przemocy, także seksualnej, wobec wiernych. W programie "Tak jest" w TVN24 przewodniczący tej komisji Tomasz Terlikowski zwracał uwagę, że zakonowi należy się uznanie za chęć rozwiązania sprawy, jednak akcentował, że reakcja nastąpiła dopiero po tym, jak prokuratura wkroczyła do klasztoru. Ksiądz Andrzej Kobyliński podkreślił, że w tym przypadku mamy do czynienia z przestępstwami wobec dorosłych. - Już odkryliśmy puszkę Pandory, jeśli chodzi o ofiary nieletnie, teraz komisja otwiera drugą puszkę Pandory - stwierdził.
Gośćmi poniedziałkowego wydania "Tak jest" w TVN24 byli ksiądz profesor Andrzej Kobyliński, filozof, etyk i kierownik Katedry Etyki UKSW, a także doktor Tomasz Terlikowski, publicysta i filozof. Ten ostatni kieruje niezależną od zakonu, świecką komisją, która bada sprawę dominikanina Pawła M. Duchowny miał stosować przemoc - w tym seksualną - wobec wiernych. Wobec ojca M. wszczęty został kanoniczny proces karny, a 31 marca Sąd Okręgowy w Katowicach zastosował wobec niego tymczasowy areszt związany z przestępstwami na tle seksualnym, których miał się dopuścić zakonnik. W połowie września komisja kierowana przez Terlikowskiego przedstawiła swój raport.
Terlikowski o działaniach dominikanów w sprawie Pawła M.
Tomasz Terlikowski zwrócił uwagę, że "mieliśmy do czynienia z pewnym schematem wydarzeń". - Najpierw pojawiła się nowa ofiara. Później ta ofiara zgłosiła się do prokuratury. Później prokuratura wkroczyła do klasztoru dominikanów. Dopiero wtedy dominikanie najpierw poprosili o współpracę pokrzywdzonych, a później zorganizowali komisję - opisał.
- Chwała im za to, że to zrobili, natomiast pamiętajmy, że to nie było tak, że najpierw pojawił się problem, przypomniano sobie o nim i postanowiono go rozwiązać, tylko najpierw pojawiła się prokuratura - zaznaczył. - Należy się za to dominikanom chwała, ale to nie jest tak, że oni to zrobili, bo postanowili się rozliczyć z przeszłością - powtórzył.
Ksiądz Kobyliński o potrzebie powołania "komisji narodowej"
Ksiądz Andrzej Kobyliński przekazał, że zgłosiła się do niego jedna z ofiar Pawła M. - W związku z tym mam wgląd w to jądro ciemności, w ten dramat, także poprzez świadectwo tej kobiety. I niestety jej wersja jest dokładnie taka, że nie było żadnej chęci ze strony dominikanów, żeby tę sprawę wyjaśnić - podkreślił.
- Nie wyjdziemy w Polsce z piekła i dramatu pedofilii klerykalnej, jeśli nie będzie powołana komisja narodowa, gdy chodzi o Kościół katolicki, i jeśli nie będą prześwietlone wszystkie przypadki dotyczące nadużyć od 1945 do roku 2021 - oświadczył. - Bez takiej kompleksowej oceny będziemy ciągle stać w miejscu, będziemy ciągle powtarzać to samo - dodał. Brak wiary w sprawne powołanie tego rodzaju komisji narodowej zadeklarował w tym momencie Terlikowski.
Nie tylko pedofilia
Duchowny zauważył, że to, co bada komisja Terlikowskiego, to są przestępstwa popełnione nie wobec nieletnich, ale wobec dorosłych. - To jest kategoria, która do nas przyszła z Ameryki, gdy chodzi o bezbronnych dorosłych, "vulnerable adults" - wyjaśnił.
Wyliczał, że w Kościele katolickim najczęściej tymi bezbronnymi dorosłymi są na przykład klerycy w seminariach, siostry zakonne, młodzi księża, członkowie ruchów religijnych, duszpasterstw akademickich, czy osoby osoby z niepełnosprawnościami. - Najczęściej przyczyną, która generuje nadużycie (przestępstwo - red.) psychiczne, emocjonalne czy seksualne, jest stosunek zależności służbowej - wyjaśnił.
- Trochę już odkryliśmy puszkę Pandory, jeśli chodzi o ofiary nieletnie, natomiast teraz komisja pana doktora (Terlikowskiego) otwiera drugą puszkę Pandory, to znaczy, gdy chodzi o ofiary pełnoletnie - powiedział. - Tutaj niestety będziemy mieli przerażające historie - przyznał.
Przemoc wobec dorosłych - problem, z którym Kościół na świecie już się zmaga
Potwierdził to Terlikowski, opowiadając o "bardzo istotnym i ważnym elemencie", jaki pojawił się przy okazji sporządzania przez komisję raportu. - Zgłosiło się do mnie przynajmniej kilka byłych albo obecnych sióstr zakonnych, które opowiadają o bardzo brutalnej przemocy psychicznej, jaką wobec nich stosują przełożone albo niekiedy duchowni - opisał. - I to także jest problem, z którym Kościół na świecie już się zmaga - zaznaczył.
Zaapelował do ludzi, którzy w Kościele "doświadczyli przemocy seksualnej, duchowej, emocjonalnej", aby zgłaszali się do fundacji "Zranieni w Kościele". - Można zadzwonić pod telefon fundacji i opowiedzieć swoją historię. Oni pomogą albo psychologicznie albo, jeśli będzie trzeba, prawnie, emocjonalnie i finansowo - mówił.
Telefon wsparcia fundacji "Zranieni w Kościele" działa w każdy wtorek w godzinach od 19 do 22: 800 280 900. Rozmowy prowadzone są anonimowo. Skontaktować się można z psychologiem, prawnikiem, jak i duszpasterzem.
Źródło: TVN24