Policjanci ze Świętochłowic na Śląsku puścili wolno mężczyznę, który pijany próbował odjechać samochodem z parkingu. Uniemożliwił mu to przypadkowy świadek, który wyciągnął mężczyznę z auta i zabrał kluczyki. Policja początkowo nie widziała powodów, by wszcząć postępowanie. A kluczyki oddała właścicielowi i nawet nie sprawdziła, czy jest on trzeźwy. Materiał programu "Blisko ludzi" TTV.
Wojciech Brol przez kilka minut przyglądał się podejrzanej parze. Kobieta i mężczyzna stali przy samochodzie na parkingu przy jego firmie w Świętochłowicach. Po chwili pijany mężczyzna wsiadł za kierownicę. - Stałem tak, żeby widzieć co on robi w samochodzie. Zainterweniowałem wtedy, kiedy złapał za lewarek zmiany biegów. Stwierdziłem, że jeżeli odpali silnik, to go muszę wyciągnąć - mówi Wojciech Brol.
Zabrał pijanemu kluczyki...
Wyciągnął kierowcę z auta, gdy ten włączył światła i odpalił silnik. Zgasił pojazd i zabrał właścicielowi kluczyki. - To były ułamki sekund - wspomina. Następnie poszedł do swojego pracownika, który wezwał policję, gdyż para zażądała zwrotu kluczyków.
Na miejsce przyjechał policyjny patrol. Funkcjonariusz spisał wyjaśnienia pana Wojciecha i pochwalił go za obywatelską postawę.
...policjanci oddali
Kolejnego dnia Wojciech Brol pojechał na komendę w Świętochłowicach, by dostarczyć nagranie z monitoringu swojej firmy, na którym widać incydent. - Oficer dyżurny powiedział, że nie ma żadnej sprawy i nie mam tego komu zostawić - opowiada świadek zdarzenia.
Okazało się, że policjanci, którzy zjawili się na miejscu nie przebadali kierowcy alkomatem, co więcej... oddali parze kluczyki.
- Policjanci nie mieli uzasadnionego podejrzenia, że doszło do popełnienia przestępstwa bądź wykroczenia i odstąpili od przebadania tej osoby na zawartość alkoholu w organizmie - tłumaczy swoich kolegów sierż. Michał Michalik z Komendy Miejskiej Policji w Świętochłowicach - Pojazd nie był w ruchu, więc ciężko tutaj mówić o kierowaniu. Z naszych ustaleń wynika, że ta osoba nie miała takiego zamiaru. Po prostu siedziała w samochodzie - zaznacza.
Dodaje też, że zgłoszenie dotyczyło zabrania kluczyków od samochodu. - Gdyby dotyczyło nietrzeźwego kierującego, prawdopodobnie na miejsce zostałby skierowany patrol ruchu drogowego, a nie interwencyjny - wyjaśnia.
Poza tym - jak mówi - policjanci nie potwierdzili, by mężczyzna wcześniej kierował samochodem.
Sprawa w toku
Przeciwnego zdania jest Katarzyna Orzińska, prawnik, która tłumaczy, że można mówić o usiłowaniu popełnienia czynu zabronionego. - Policja powinna podjąć czynności i zweryfikować to, co powiedział świadek - podkreśla.
Ostatecznie policja wszczęła postępowanie. Jak informuje sierż. Michalak, taka decyzja zapadła po doniesieniach medialnych. Sprawa jest w toku. Równolegle sprawdzone zostanie, czy policjanci, którzy podejmowali interwencję nie dopuścili się zaniedbań.
Autor: db / Źródło: TTV
Źródło zdjęcia głównego: tvn24