Jak mówił w TVN24 świadek nieudanego lądowania jednego z samolotów, które zderzyły się w powietrzu, dopóki maszyna nie dotknęła ziemi, wszystko było OK, potem koziołkowała. Pilot i uczeń wyszli z niej o własnych siłach. Byli jednak w szoku. Powiedzieli, że najprawdopodobniej zderzyli się z innym samolotem.
Stanisław Wójtowicz, który mieszka w pobliżu miejsca katastrofy, powiedział w rozmowie z TVN24, że widział jak jeden z samolotów biorących udział w zderzeniu próbował lądować. Według jego relacji, samolot zniżał się dosyć niebezpiecznie i nie był to stabilny lot.
Zapytany o stan Cessny podkreślił, że samolot nie płonął. Pilot próbował lądować na polu pszenicy. - Do chwili zetknięcia z ziemią było wszystko OK, ale jak uderzył w zboże, to przekoziołkował - powiedział świadek i dodał, że "było trudno z wylądowaniem".
Gdy Wójtowicz wybiegł z domu, samolot leżał już do góry kołami.
"Mówił, że musiał lądować"
Instruktor i uczeń (obaj, według relacji świadka, w wieku około 21-23 lat) przeżyli wypadek i wysiedli z Cessny o własnych siłach. Byli w szoku.
Jak mówił Wójtowicz, gdy pilot zaczął dochodzić do siebie, powiedział, że chyba zderzył się z drugim samolotem. - Nie wiedział jak to się zdarzyło, ale poczuł uderzenie. Mówił, że nie miał sterowności i musiał lądować, bo nie było możliwości, żeby doleciał do lotniska - dodał świadek.
Drugi samolot spadł do zbiornika wodnego w miejscowości Wsola. Pomoc dotarła za późno - nie udało się uratować instruktora ani kursanta.
Autor: gk//kdj/zp / Źródło: tvn24