"Prokurator mówił, że to jest lipna sprawa". Jak z Tomasza Komendy zrobiono mordercę

[object Object]
Jak z Tomasza Komendy zrobiono mordercętvn24
wideo 2/4

Tomasz Komenda od pół roku jest wolnym człowiekiem. Domaga się kary dla tych, przez których spędził w więzieniu 18 lat z wyrokiem za brutalny gwałt i zabójstwo. Jest niemal pewne, że to nie była fatalna pomyłka, ale celowe działanie wielu osób. Dziennikarz "Superwizjera" jako jedyny dotarł do Doroty P. - kobiety, która pierwsza wskazała Komendę jako winnego. Reporter rozmawiał też z prokuratorem, który doprowadził do tymczasowego aresztowania mężczyzny.

15 marca 2018 roku sąd okręgowy we Wrocławiu z urzędu warunkowo zwolnił Tomasza Komendę z odbycia kary. To był początek jego drogi do wolności. Zwolnienie warunkowe nie oznaczało jeszcze, że jest osobą niewinną.

18 lat temu trafił do zakładu karnego skazany za brutalny gwałt i zamordowanie 15-letniej dziewczynki. Dowody, które miały na niego wskazywać, to kod DNA pozostawiony na miejscu zbrodni, ślad po ugryzieniu na piersi dziewczynki, który miał być zbieżny z jego uzębieniem oraz dowód zapachowy, który wskazywał Tomasza Komendę jako sprawcę brutalnej zbrodni.

Dziś, po 18 latach, wszystkie te dowody zostały podważone w nowym postępowaniu. Nowe badania i opinie zlecone przez prokuraturę krajową z Wrocławia wykluczyły Komendę jako sprawcę gwałtu i morderstwa. Dziś wiadomo to, czego 20 lat temu nie chcieli słyszeć policjanci i prokuratorzy: że w Miłoszycach, gdzie doszło do zbrodni, nigdy w życiu nawet nie był. Zapytany, czy chciałby się zmierzyć z miejscem, za które został oskarżony, odpowiedział: "absolutnie nie".

- Nie chcę tam być. Jeszcze nie teraz. To jest za świeże dla mnie wszystko jeszcze. Bo ta młoda dziewczyna zginęła. Brutalnie zgwałcona. Masakra - mówił w rozmowie z "Superwizjerem".

Uniewinniony

15 maja, dwa miesiące po zwolnieniu Komendy z zakładu karnego, dziennikarze "Superwizjera", razem z rodziną Tomasza wyruszyli do Warszawy. Następnego dnia w Sądzie Najwyższym miała zapaść jedna z ważniejszych decyzji w jego życiu. Sąd mógł od razu oczyścić mężczyznę z zarzutów, bądź skierować sprawę do ponownego rozpatrzenia przez wrocławski sąd. Prokuratura w swoim wniosku chciała, by od razu z Sądu Najwyższego wyszedł jako wolny człowiek. Na co liczył w drodze do sądu? - Że usłyszę wreszcie, że jestem niewinny, że zostaję oczyszczony i jestem znowu wolnym człowiekiem - stwierdził wówczas. Wniosek w sprawie uniewinnienia Tomasza Komendy złożyło w sądzie dwóch prokuratorów: Robert Tomankiewicz i Dariusz Sobieski. To efekt ponad dwuletniego śledztwa, po tym, kiedy wrócono do sprawy miłoszyckiej, by ustalić wszystkich sprawców zbrodni.

Prokuratorzy odkryli, że Tomasz Komenda ze zbrodnią nie miał nic wspólnego. Składając wniosek do sądu liczyli się z tym, że wielu osobom może to być nie na rękę. Podważyli przecież pracę policjantów, swoich kolegów z prokuratury, ale też wyroki sądów pierwszej instancji, drugiej, jak i Sądu Najwyższego. 16 maja 2018 roku Tomasz Komenda został uniewinniony przez Sąd Najwyższy.

"Ukrywanie dowodów niewinności i fabrykowanie dowodów winy"

To dwóm prokuratorom oraz obecnemu na sali policjantowi operacyjnemu mężczyzna zawdzięcza wolność. Dziś nadchodzi czas rozliczenia wszystkich osób odpowiedzialnych za 18 lat spędzonych przez Komendę w zakładzie karnym. Śledczy z prokuratury okręgowej z Łodzi nie mają wątpliwości, że nie był to splot nieszczęśliwych pomyłek, lecz celowe działanie wielu osób.

- Wyłączając materiały, następnie wszczynając postępowanie, postawiona została teza, że te działania miały charakter umyślny, celowy. A więc chodziło o ukrywanie dowodów niewinności i fabrykowanie dowodów winy. W swoich działaniach robimy wszystko, aby te założenia zweryfikować - mówi Krzysztof Kopania z prokuratury okręgowej w Łodzi. - Mamy wytypowane osoby, których odpowiedzialność karną rozważamy w pierwszym rzędzie. Nie mogę jednak w tym zakresie informacji przekazać, kierując się przede wszystkim dobrem prowadzonego śledztwa - dodaje.

"Jak z Tomasza Komendy zrobiono mordercę" - pierwsza część dyskusji
"Jak z Tomasza Komendy zrobiono mordercę" - pierwsza część dyskusjitvn24

Rozpoznany przez sąsiadkę

Historia skazania Tomasza Komendy rozpoczyna się trzy lata po zbrodni w Miłoszycach. Rozpoznała go jego sąsiadka, Dorota P. na portretach pamięciowych publikowanych w mediach. Podczas spotkania ze znajomymi, na którym obecny był policjant operacyjny, miała powiedzieć, że rozpoznaje na nich Tomka, jego brata i ojczyma. Tomasz miał opowiadać jej, że miał dziewczynę w Miłoszycach. Jej zeznania potraktowano jako przełom w śledztwie, które do tej pory było pasmem klęsk i niepowodzeń. Policja, a potem prokuratura, dały wiarę kobiecie.

Dziennikarzom "Superwizjera" udało się z nią porozmawiać. - Byliśmy u znajomej mojego męża, Beaty i jej mąż okazał się kapusiem. Siedzieliśmy przy stole w czwórkę, no i w telewizji leciał ten obraz pamięciowy. To był jeden jedyny incydent. I później on (funkcjonariusz - red.) przyleciał z jakimś drugim człowiekiem. Przedstawili się, że są policjantami. I mówi: "Powtórz to, co u mnie mówiłaś". Ja mówię: "Człowieku, nie wiem, jaki temat żeśmy poruszali, coś mi tutaj podpowiedz". On na to: "widziałaś ten obraz pamięciowy". No i to tak było - opowiadała kobieta. Przyznała, że policjanci wykazywali nadgorliwość, aby wsadzić Komendę za kratki. - Ja też uważam, że on jest niewinny. Jeżeli on byłby winny, to jego brat i jego ojczym powinni być winni. A jeżeli oni są niewinni, to on też jest niewinny - twierdziła. Zapytana, czym tak bardzo za skórę zaszła jej rodzina Komendów, pani Dorota odpowiedziała "niczym". - Przypadek, że powiedziałam, że poznaję obraz pamięciowy, to wszystko - powiedziała "Superwizjerowi". Rozmowa z Dorotą P. została zarejestrowana kilka miesięcy temu. Wiadomo, że 20 lat temu kobieta nie mówiła prawdy. Nie usłyszy jednak zarzutów składania fałszywych zeznań, gdyż zmarła. Teraz prokuratura bada, czy z przyczyn naturalnych, czy ktoś przyczynił się do jej śmierci. - Powiedziałem wcześniej, że Dorota P. usiądzie na ławie oskarżonych. No niestety, nie usiądzie. To jest największa bolączka z tego wszystkiego. Ale mam nadzieję, że tam na górze tłumaczy się teraz z całej sytuacji. Po prostu nie mogłem uwierzyć, że ta osoba po prostu nagle zmarła - mówił w rozmowie z TVN24 Tomasz Komenda. Chciał zobaczyć Dorotę P. na ławie oskarżonych. Jednak jego zdaniem policjanci jedynie posłużyli się nią, by postawić go w stan oskarżenia po trzech latach od morderstwa, kiedy nie byli w stanie odnaleźć prawdziwego sprawcy. O nadgorliwości policjantów świadczą ich działania już kilka dni po zabójstwie dziewczyny.

Pobicie przez policjanta

Pan Krzysztof, mieszkaniec Miłoszyc, został dotkliwie pobity przez policjanta. Jego jedyny udział w sprawie to fakt, że wyprowadził dziewczynę z dyskoteki i przekazał mężczyźnie, który przedstawił się jako jej brat o imieniu Irek. Na rozmowę z "Superwizjerem" zgodzili się: brat pana Krzysztofa i jego żona. On sam nie jest w stanie o tym rozmawiać. Mimo że minęło już wiele lat. - Dotkliwie został pobity. Został przewieziony pogotowiem. I mi się wydaje, że nawet do dzisiaj są skutki tego pobicia - opowiada żona mężczyzny. - Było straszenie (...). I takie cały czas gnębienie, pytanie, wypytywanie - wspomina brat pana Krzysztofa. "Mów, bo jak ci przyp******ę to ci stół odda" - miał powiedzieć jego bratu jeden z policjantów. - Po tych traumatycznych wydarzeniach na komisariacie zamknął się w sobie i to nie był już mój brat. Po prostu go skrzywdzili, zniszczyli go - dodaje. O tym, że został dotkliwie pobity przez funkcjonariusza Jerzego P. świadczy protokół odmowy wszczęcia śledztwa przeciwko policjantowi. W uzasadnieniu prokurator Renata P. napisała, że co prawda uderzył on mężczyznę, ale działał pod silną presją, kierowany emocjami. Ten sam mężczyzna trzy lata później miał pobić Tomasza Komendę. Dziennikarze "Superwizjera" wielokrotnie próbowali skontaktować się z byłym już funkcjonariuszem Jerzym P. W końcu udało im się ustalić jego numer telefonu. Nie chciał rozmawiać. Funkcjonariusz w sprawie morderstwa w Miłoszycach ściśle współpracował ze Stanisławem Oziminą - trzecim już prokuratorem, który zajmował się tą sprawą. To on zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Tomasza Komendy. Prokurator osobiście przesłuchiwał mężczyznę, ale twierdzi, że niczego niepokojącego nie zaobserwował. W rozmowie z "Superwizjerem" były prokurator twierdzi, że nie wiedział o tym, by Tomasz Komenda był bity przez funkcjonariusza policji. - Z funkcjonariuszem, który prowadził tę sprawę, znaliśmy się od lat. Nigdy nie było na niego skarg. Ja wykluczam, by pan inspektor dopuścił się tutaj jakichkolwiek czynów - przekonuje Ozimina.

"Małomówny człowiek"

Jak twierdzi, Tomasz Komenda sprawiał na nim wrażenie "małomównego człowieka". - Ciężko było mu się wysławiać. To było jednorazowe spotkanie. Dopiero przesłuchanie daje jakąś wiedzę, a to przesłuchanie z tego, co pamiętam było bardzo krótkie - wspomina prokurator.

Tomasz Komenda, co wynika z protokołu zeznań, miał przyznać się prokuratorowi Oziminie, że był feralnej nocy w Miłoszycach i odbył w pobliskim lesie stosunek z dziewczyną o imieniu Katarzyna. Aż trudno uwierzyć, że nikt nie przeprowadził wizji lokalnej z udziałem Komendy, by wskazał miejsce, o którym opowiadał. Nikt też nie szukał dziewczyny o imieniu Katarzyna. Uznano bowiem, że ową Katarzyną była zamordowana Małgorzata. A Irkiem, który miał od wspomnianego pana Krzysztofa zabrać dziewczynę był Tomasz. Prokurator Ozimina dysponował trzema opiniami, i choć nie były kategoryczne, to na ich podstawie zdecydował o zatrzymaniu Komendy. - Były pewne wskazania, było pewne uprawdopodobnienie. Ja absolutnie nie mogę powiedzieć, że była to pewność. On się nie przyznał do współudziału w tej zbrodni, on się jedynie przyznał, że tam był. I to już było dla mnie coś - tłumaczy Ozimina.

"Jak z Tomasza Komendy zrobiono mordercę" - druga część reportażu
"Jak z Tomasza Komendy zrobiono mordercę" - druga część reportażutvn24

"Jak ktoś może zabić, skoro śpi"

Nikt nie wziął pod uwagę zeznań świadków, którzy dawali Komendzie alibi. Kluczowe mogły być zeznania Anety Wójcik. W noc sylwestrową była ona w domu Komendów, jak i na wielu wcześniejszych imprezach. W sylwestra jako jedyna nie piła alkoholu. Policja znała ją z imienia i nazwiska. Nigdy jednak w prokuraturze nie zeznawała. Była niewygodnym świadkiem, dającym Tomaszowi mocne alibi. Jak relacjonuje "Superwizjerowi", na imprezie sylwestrowej było 12 osób, w tym Tomasz Komenda. - Był z nami cały czas, od początku do końca - twierdzi znajoma mężczyzny. - Wystarczyły trzy kieliszki i poszedł spać do drugiego pokoju (…). Dla mnie to był szok, jak ktoś może zabić, skoro śpi obok. Jestem pewna, dam sobie rękę uciąć, że śpi obok. A zostaje zamknięty na kilka lat - dodaje.

"Lipna sprawa"

Prokurator Stanisław Ozimina po interwencji rodziców i pełnomocnika pokrzywdzonych szybko został odsunięty od sprawy. Miał z resztą swoje problemy. Już wówczas interesowały się nim różne służby w związku ze zbyt zażyłymi kontaktami z gangsterami. W niedługim czasie sam został oskarżony w sprawie korupcyjnej. Pogrążył go znany wrocławski gangster, który zeznał przeciwko niemu. - W 2000 roku, to był okres wakacyjny z tego, co pamiętam. Siedziałem z panem prokuratorem gdzieś tam na wódce i on w trakcie rozmowy powiedział mi, że prowadzi tę sprawę. Chwilę rozmawialiśmy na ten temat i on mi powiedział, że to jest lipna sprawa, że on nie chce jej prowadzić, i że ten chłopak, którego aresztował jest niewinny - mówi "Superwizjerowi" były gangster, pytany, o to, co wie o sprawie miłoszyckiej. Jak twierdzi, prokurator miał mu przekazać, że o aresztowanie Komendy "poprosił go jakiś policjant". - Nie potwierdzam tego absolutnie - odpowiada prokurator Ozimina. - Jeszcze raz podkreślam, że chodziło o pewne dowody, o uprawdopodobnienie. To nie ma nic wspólnego z pewnością. A już, że niewinnego wsadzam do aresztu, to mi się w życiu nie przytrafiło - przekonuje. I dodaje, że dowody na Tomasza Komendę "nie były stuprocentowe".

Sprzeczne zeznania

Alibi Tomaszowi Komendzie dawało kilkanaście osób. Nikt z miejscowości Miłoszyce nie rozpoznał go jako uczestnika zabawy sylwestrowej. Kolejny prokurator Tomasz F. stanął przed trudnym zadaniem: jak udowodnić, że w ogóle tam był? Z pomocą przyszli dwaj osadzeni, którzy siedzieli z Komendą w jednej celi. Tomek miał im potwierdzić, że był tamtej nocy w miejscowości Miłoszyce, ale miał im też mówić, że z morderstwem nie miał nic wspólnego. To jednak dla prokuratury było już coś. "Superwizjer" dotarł do jednego z więźniów. Dziennikarze TVN24 przypomnieli mu zeznania, według których Komenda mówił im, że był w Miłoszycach. - Nie, że w Miłoszycach. Tomek mówił, że był na sylwestra, opowiadał o sylwestrze. Mówił: "W tego sylwestra zmarzłem, bo wracałem w samej koszuli" - wspomina jeden z więźniów. Na pytanie skąd Komenda wracał, odparł: nie wiem. Zapytany, czy jego zeznania zostały przekręcone, potwierdził. - Nie było czegoś takiego, nic kompletnie - dodaje.

Pytany, czy Tomasz F. nie mówił, że przydałyby się takie zeznania, powiedział: nawet nie wiem, czy to nie była sytuacja, jak on powiedział, że "możecie wcześniej wyjść, może pan coś powie". Jak przekonuje, kiedy powiedział F., że Tomek jest niewinny, ten miał odpowiedzieć: "My swoje i tak wiemy". To, co powiedział "Superwizjerowi" mężczyzna przeczy temu, co zeznawał w 2001 roku przed prokuratorem Tomaszem F. Wówczas miał mówić, że Tomasz Komenda opowiadał mu, iż w noc sylwestrową był w Miłoszycach, gdzie przyjechał samochodem marki Mercedes razem z dwoma innymi mężczyznami. Miał także mówić, że siedział przy barze, oraz że ktoś zabrał mu kurtkę i czapkę. W jego zeznaniach pojawia się bardzo dużo szczegółów. Tylko policji i prokuraturze mogło zależeć na takich zeznaniach. Bo nikt do tej pory nie potwierdził, że aresztowany był w Miłoszycach. Tomasz Komenda zaprzeczył w rozmowie z "Superwizjerem", by kiedykolwiek opowiadał współwięźniom o rzekomej wizycie w Miłoszycach. - Nie wiem, czy to była taktyka pana prokuratora Tomasza F., bo chyba każdy wie, jak to się później zakończyło - powiedział.

Skazanie niewinnego człowieka

Jest jeszcze jedna osoba, do której Komenda ma ogromny żal. Jego adwokat, Michał K, obrońca z urzędu, który zdaniem Tomasza wręcz pomógł prokuraturze. W innych mediach mecenas tłumaczył, że był jedynym sprzymierzeńcem oskarżonego. Sam nawet - jak mówił - miał nieprzyjemności w związku z tym, że go bronił. Adwokat odmówił udzielenia wywiadu "Superwizjerowi". - Można mówić o tym, że przedawnienie jeszcze nie nastąpiło - przekonywał Krzysztof Kopania z prokuratury okręgowej w Łodzi, odnosząc się do przestępstw, których ofiarą padł Tomasz Komenda. - Myślę przede wszystkim o przestępstwie polegającym na bezprawnym pozbawieniu wolności, które łączyło się ze szczególnym udręczeniem i ukrywaniu dowodów winy, które to przestępstwo ma charakter trwały - wyjaśnił i dodał, że "podstawą było założenie, że dochodziło do zamierzonych manipulacji, które doprowadziły do skazania niewinnego człowieka".

W poszukiwaniu sprawiedliwości

Dziś Tomasz Komenda próbuje nadrobić to, co stracił przez 18 lat. Nie założył rodziny, nie zrobił kariery. Ale chce żyć i cieszyć się wolnością. Choć próbuje zapomnieć, to co jakiś czas jest wzywany do prokuratury, by opowiedzieć, co go spotkało. Ma nadzieję, że osoby winne zostaną rozliczone za stracone lata jego życia. Mimo wszystkich krzywd, jakich doznał od ludzi, nie szuka zemsty, a sprawiedliwości. Chce, by tak jak kiedyś on, winni jego krzywdy zasiedli na ławie oskarżonych. Jego sąsiadka Dorota P. nie żyje, ale jest kilka innych osób, które jego zdaniem powinny odpowiedzieć za krzywdy, które go spotkały. Trudno jeszcze przesądzać, czy osoby które stanęły na jego drodze poniosą odpowiedzialność karną. Prokuratura okręgowa w Łodzi cały czas prowadzi postępowanie. Na razie w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek. Pewne jest jedno - to nie koniec sprawy Tomasza Komendy. To dopiero jej początek.

"Jak z Tomasza Komendy zrobiono mordercę" - druga część dyskusji
"Jak z Tomasza Komendy zrobiono mordercę" - druga część dyskusjitvn24

Autor: momo//rzw / Źródło: Superwizjer TVN

Źródło zdjęcia głównego: tvn24

Pozostałe wiadomości

Zmasowany rosyjski atak na Ukrainę zachwiał kruchym porozumieniem grupy G20, które - jak podaje Reuters - udało się wypracować po wielu dniach negocjacji. Źródła agencji poinformowały, że europejscy dyplomaci naciskają na zmianę ustalonego pierwotnie zachowawczego stanowiska, w którym mówiono o "potrzebie negocjacji pokojowych" i nie krytykowano wprost żadnego z krajów.

Rosyjski atak na Ukrainę zatrząsł szczytem G20. Porozumienie pod znakiem zapytania

Rosyjski atak na Ukrainę zatrząsł szczytem G20. Porozumienie pod znakiem zapytania

Źródło:
Reuters

999 dni temu rozpoczęła się rosyjska pełnoskalowa inwazja na Ukrainę. W rosyjskim ataku na miasto Sumy zginęło co najmniej dziesięć osób, kilkadziesiąt jest rannych. Syn prezydenta-elekta Donald Trump Jr. ostro skrytykował decyzję administracji Joe Bidena, która dała Ukraińcom zielone światło na uderzanie w głąb Rosji amerykańskimi pociskami ATACMS. W niedzielę Rosja przeprowadziła zmasowany atak na ukraińskie terytorium. Podsumowujemy, co wydarzyło się w Ukrainie i wokół niej w ciągu ostatniej doby.

Bomby spadły na budynki mieszkalne. Wśród ofiar dzieci

Bomby spadły na budynki mieszkalne. Wśród ofiar dzieci

Źródło:
tvn24.pl

Decyzja Joe Bidena to ostrzeżenie wobec Rosji, że należy się spodziewać działań Ukrainy - komentuje Marek Menkiszak z Ośrodka Studiów Wschodnich odnosząc się do zgody amerykańskiej administracji na uderzenia Ukrainy na głębokie terytorium Rosji. Zdaniem eksperta, zgoda na użycie pocisków mających zasięg około 300 kilometrów może "wzmocnić pozycję Ukrainy w negocjacjach pokojowych".

"Należy spodziewać się działań Ukrainy" po decyzji Bidena. Ekspert: to ostrzeżenie

"Należy spodziewać się działań Ukrainy" po decyzji Bidena. Ekspert: to ostrzeżenie

Źródło:
PAP

Joe Biden, na dwa miesiące przed zakończeniem swojej prezydentury, dał Ukrainie zielone światło na użycie dostarczonej przez USA broni dalekiego zasięgu do uderzeń w głębi Rosji - poinformował "New York Times", powołując się na amerykańskich urzędników. Dziennik pisze, że taki krok stanowi "poważną zmianę" w polityce Białego Domu, jeśli chodzi o wojnę w Ukrainie. "Pociski przemówią same za siebie" - skomentował prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

"Poważna zmiana" w polityce USA. "Pociski przemówią same za siebie"

"Poważna zmiana" w polityce USA. "Pociski przemówią same za siebie"

Aktualizacja:
Źródło:
New York Times, Reuters, PAP

Radosław Sikorski, szef polskiej dyplomacji, obiecał na spotkaniu z mieszkańcami Pruszkowa, że jeśli zostanie prezydentem, to zmniejszy liczbę swoich doradców. Zadeklarował także obcięcie budżetu Kancelarii Prezydenta o 20 procent. Wcześniej w niedzielę Sikorski miał spotkanie Przysieku w województwie kujawsko-pomorskim. - To ja pomagałem Donaldowi Tuskowi wrócić do polskiej polityki, a byli tacy, którzy starali się temu zapobiec - mówił szef MSZ.

Obietnica Sikorskiego. "Obetnę o 20 procent"

Obietnica Sikorskiego. "Obetnę o 20 procent"

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

W niedzielę w Obórkach (województwo kujawsko-pomorskie) zderzyły się dwa samochody osobowe. Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu poinformowała, że w wyniku wypadku zginęły trzy osoby.

Tragiczny wypadek. Nie żyją trzy osoby

Tragiczny wypadek. Nie żyją trzy osoby

Źródło:
tvn24.pl

Kim Dzong Un, dyktator Korei Północnej zaapelował do "poprawy zdolności prowadzenia wojny" przez armię. Podczas przemówienia stwierdził, że Półwysep Koreański stał się "największym punktem zapalnym na świecie". Zdaniem dyktatora, napięcie między Koreą Północną i Południową jest "największe w historii".

"Największe w historii" napięcie między Koreami. Kim zaapelował do swoich żołnierzy

"Największe w historii" napięcie między Koreami. Kim zaapelował do swoich żołnierzy

Źródło:
Reuters

Prezydent Biden zezwolił Ukrainie na użycie dostarczonych przez USA pocisków dalekiego zasięgu do ataków na terytorium Rosji. Przeciągają się procedury związane z wypłatami odszkodowań dla powodzian. Naukowcy przedstawili pierwsze szczegółowe wyniki badań próbek z niewidocznej strony Księżyca. Przedstawiamy pięć rzeczy, które warto wiedzieć w poniedziałek 18 listopada.

Zielone światło dla Ukrainy, problemy z pieniędzmi dla powodzian, rozmowa na szczycie

Zielone światło dla Ukrainy, problemy z pieniędzmi dla powodzian, rozmowa na szczycie

Źródło:
tvn24.pl

Boris Epshteyn, urodzony w Moskwie prawnik prezydenta elekta USA Donalda Trumpa, zaproponował, że zostanie specjalnym wysłannikiem Waszyngtonu ds. wojny w Ukrainie i mediatorem między Kijowem a Rosją - poinformował "The New York Times", powołując się na źródła zaznajomione ze sprawą. Dziennik pisze, że Epshteyn szybko "stał się jedną z najbardziej wpływowych osób" w początkowym etapie przekazywania władzy w Białym Domu.

Zaskakująca propozycja od "strażnika Trumpa". "Kilka osób było zszokowanych"

Zaskakująca propozycja od "strażnika Trumpa". "Kilka osób było zszokowanych"

Źródło:
New York Times, PAP

- Do tej pory sojusznicy Iranu zniechęcali Izrael do potencjalnego ataku. Teraz, gdy znaleźli się w defensywie, i to dość głębokiej, funkcji tego straszaka już pełnić nie mogą - mówi Marcin Krzyżanowski, orientalista z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Czy zatem Teheran mocniej postawi teraz na rozwój swojego programu nuklearnego? Izraelscy politycy przyznają w kuluarach, że czas, w którym można było go zatrzymać, minął.

Strategia w regionie się nie sprawdziła. To może broń nuklearna? 

Strategia w regionie się nie sprawdziła. To może broń nuklearna? 

Źródło:
tvn24.pl

Szefowa Forum Ukraińskiego w think tanku Chatham House Orysia Łucewicz oceniła, że zmasowane rosyjskie ataki rakietowe na Ukrainę są wiadomością dla Waszyngtonu, że koszt wspierania Kijowa będzie za wysoki. Dodała, że są także jasnym sygnałem dla Ukraińców, że "Putin chce ich zamrozić w ciągu zimy".

"Wiadomość dla Waszyngtonu" i nie tylko

"Wiadomość dla Waszyngtonu" i nie tylko 

Źródło:
PAP, tvn24.pl

Na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w miejscowości Kałuże w województwie łódzkim w samochód osobowy uderzył przejeżdżający pociąg. 77-letni kierowca auta zmarł - przekazała aspirant sztabowa Katarzyna Grela, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Wieluniu.

Wypadek na niestrzeżonym przejeździe. Kierowca nie żyje

Wypadek na niestrzeżonym przejeździe. Kierowca nie żyje

Źródło:
TVN24

Naukowcy przedstawili pierwsze szczegółowe wyniki badań próbek z niewidocznej strony Księżyca dostarczonych przez chińską sondę Chang'e 6. Analiza ich składu wskazała, że między trzema a czterema miliardami lat temu trwała tam aktywność wulkaniczna. To kluczowe informacje dla zrozumienia wyraźnych różnic między półkulami Srebrnego Globu.

Co się dzieje na niewidocznej stronie Księżyca? Zbadano pierwsze próbki

Co się dzieje na niewidocznej stronie Księżyca? Zbadano pierwsze próbki

Źródło:
PAP, CNN, tvnmeteo.pl

Chciałbym zaapelować do wszystkich zainteresowanych stron, żeby ponad podziałami włączyli się w swojego rodzaju lobbing na rzecz naszych poszkodowanych gmin - mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 burmistrz Lądka-Zdroju Tomasz Nowicki, odnosząc się do walki ze skutkami wrześniowej powodzi. Paweł Szymkowicz, burmistrz Głuchołaz, mówił, że "wąskim gardłem" w jego mieście jest niewystarczająca ilość pracowników socjalnych.

"Chcielibyśmy, żeby o nas nie zapominać". Apel burmistrza

"Chcielibyśmy, żeby o nas nie zapominać". Apel burmistrza

Źródło:
TVN24

- Musimy zrobić wszystko, aby Europa nie zapomniała o Ukrainie - podkreśliła w "Faktach po Faktach" europosłanka Joanna Scheuring-Wielgus (Nowa Lewica). Razem z europosłem Michałem Kobosko (Polska 2050) komentowała także rozmowę telefoniczną kanclerza Niemiec z Władimirem Putinem i zgodę prezydenta USA Joe Bidena na użycie przez Ukraińców dostarczonej przez USA broni dalekiego zasięgu do uderzeń w głębi Rosji.

Scholz "próbuje zabłysnąć"

Scholz "próbuje zabłysnąć"

Źródło:
TVN24, tvn24.pl

Nadchodzi załamanie pogody. W najbliższym tygodniu przez Polskę przetoczą się fronty atmosferyczne z opadami deszczu, deszczu ze śniegiem, a także samego śniegu. W południowo-wschodnich regionach będzie sypać obficie. Spodziewamy się też bardzo porywistego wiatru, a nawet burz.

Śnieżyce, burze i wichury. "Sytuacja będzie poważna"

Śnieżyce, burze i wichury. "Sytuacja będzie poważna"

Źródło:
tvnmeteo.pl

Najem krótkoterminowy w wielu europejskich krajach jest powodem niezadowolenia lokalnych społeczności. Uważany jest za jedną z głównych przyczyn wysokich cen na rynku najmu. Szereg krajów już zdecydowało się na wprowadzenie ograniczeń prawnych, takich jak choćby konieczność uzyskania licencji czy maksymalną liczbę dni najmu mieszkania w tym systemie. Inne dopiero pracują nad takimi rozwiązaniami.

Fala rozlewa się na całą Europę. Kolejne państwa reagują

Fala rozlewa się na całą Europę. Kolejne państwa reagują

Źródło:
PAP

Napływ cudzoziemców na polski rynek pracy jest niezbędny do rozwoju gospodarczego - uważa Andrzej Kubisiak z Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Jego zdaniem problem najmocniej uderzy w przemysł. Za dziesięć lat do obsadzenia wszystkich stanowisk zabraknie około 400 tysięcy osób. Jednocześnie - jak stwierdził - sama imigracja czy aktywizacja zawodowa nie wystarczą, by poradzić sobie z narastającą zapaścią demograficzną.

Polsce grozi potężna luka na rynku pracy. "Zapaść"

Polsce grozi potężna luka na rynku pracy. "Zapaść"

Źródło:
PAP

Szef MSZ Radosław Sikorski zapowiedział, że jeśli zostanie prezydentem, pierwszego dnia urzędowania odbierze Antoniemu Macierewiczowi Order Orła Białego. Dodał też, że Pałac Prezydencki "nie będzie azylem dla przestępców".

Radosław Sikorski o tym, co zrobi pierwszego dnia urzędowania jako prezydent

Radosław Sikorski o tym, co zrobi pierwszego dnia urzędowania jako prezydent

Źródło:
PAP

- To są emocje, które mogą zrozumieć tylko rodzice wcześniaków - tak o doświadczeniach opieki nad takimi dziećmi mówiła Natalia Szewczak. Dziennikarka i mama wcześniaków podzieliła się swoją osobistą historią, która zainspirowała ją do napisania reportażu. Po nim rozpoczęły się prace nad ustawą o dodatkowym urlopie, którą lada dzień zajmie się Sejm. Pomogła w tym Fundacja Koalicja dla Wcześniaka. - Od momentu, kiedy napisałam petycję po naszym spotkaniu, zaczęła się wielka, piękna akcja współdziałania - wspominała wiceprezeska instytucji Elżbieta Brzozowska.

"Który rodzic to przeżył?". Po reportażu zaczęła się "magia". Podpisały się tysiące osób

"Który rodzic to przeżył?". Po reportażu zaczęła się "magia". Podpisały się tysiące osób

Źródło:
TVN24
"W sporcie nie ma bogów. Wszyscy mamy swoje wady i zalety". One są wcześniakami 

"W sporcie nie ma bogów. Wszyscy mamy swoje wady i zalety". One są wcześniakami 

Źródło:
tvn24.pl
Premium

Premier Donald Tusk przeprowadził w mediach społecznościowych prawyborcze ankiety dla internautów. Choć pytanie było to samo, to wyniki różnią się w zależności od platformy, na której zostało opublikowane. "Fascynujące! Na X i na Instagramie, przy rekordowej frekwencji, identyczne proporcje, ale różni zwycięzcy" - skomentował szef rządu. "Ale to dopiero rozgrzewka. A już jutro wielki sondaż wśród ogółu wyborców" - dodał. W przyszłym tygodniu w Koalicji Obywatelskiej zapadnie decyzja, kto będzie kandydatem klubu na prezydenta - Radosław Sikorski czy Rafał Trzaskowski.

"Fascynujące!". Donald Tusk o 24-godzinnych sondach

"Fascynujące!". Donald Tusk o 24-godzinnych sondach

Aktualizacja:
Źródło:
tvn24.pl, PAP

Spór wokół ogrodzenia postawionego przez katolicką szkołę salezjanów w Toruniu a mieszkańcami. Zdaniem społeczników doszło do złamania prawa, ponieważ płot powstał na terenie zielonym, gdzie rosną rośliny będące pod ochroną. Potwierdziły to wyniki kontroli przeprowadzonej przez inspektorów ochrony środowiska. Prezydent Torunia powiadomił prokuraturę.

Rodzice i księża postawili płot, część mieszkańców protestuje. Sprawę bada prokuratura

Rodzice i księża postawili płot, część mieszkańców protestuje. Sprawę bada prokuratura

Źródło:
tvn24.pl

Arktyczne zimno z północy dotrze do nas w dwóch falach. Jaka pogoda będzie w drugiej połowie listopada i na początku grudnia? Sprawdź długoterminową prognozę na 16 dni, przygotowaną przez przez prezentera tvnmeteo.pl Tomasza Wasilewskiego.

Pogoda na 16 dni: zima zrobi pierwszy krok w stronę Polski

Pogoda na 16 dni: zima zrobi pierwszy krok w stronę Polski

Źródło:
tvnmeteo.pl

Te listy do Mikołaja chwytają za serce, bo mieszkańcy DPS-ów proszą albo o dużo - o skrócenie cierpienia czy zdrowie, albo o bardzo mało - brakuje im bluzki z długim rękawem, pary butów czy kredek. Listów z roku na rok jest coraz więcej. W mediach społecznościowych na profilu akcji jest instrukcja, jak przygotować paczkę dla wybranego seniora. Można też przesłać datek.

Mieszkańcy łódzkich DPS-ów napisali listy do świętego Mikołaja. Proszą w nich o książki, kawę czy słodycze

Mieszkańcy łódzkich DPS-ów napisali listy do świętego Mikołaja. Proszą w nich o książki, kawę czy słodycze

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

W sobotę ruszyła 24. edycja Szlachetnej Paczki, która co roku pomaga kilku tysiącom rodzin przed świętami. - 2,5 miliona Polaków żyje w skrajnym ubóstwie, w tym pół miliona dzieci - powiedziała na antenie TVN24 Joanna Sadzik, prezeska Stowarzyszenia Wiosna. W tym roku "weekend cudów", kiedy dary powędrują do potrzebujących, zaplanowano na 14 i 15 grudnia.

Zbliża się "weekend cudów". Kilka tysięcy rodzin czeka na pomoc

Zbliża się "weekend cudów". Kilka tysięcy rodzin czeka na pomoc

Źródło:
TVN24