Pojednanie bez prawdy historycznej i przebaczenia będzie tylko mostem bez poręczy między brzegami przepaści. Będzie można przechodzić, ale nie bez obawy - powiedział w poniedziałek w Oświęcimiu były więzień obozu Auschwitz-Birkenau Stanisław Zalewski. Mówił też o eskalacji przemocy "w wielu regionach świata", gdzie chęć dominacji politycznej, rasowej czy religijnej doprowadza do śmierci ludzi. - Czyżby historia zatoczyła koło? Koło napędzane przez ludzi bez poszanowania godności drugiego człowieka? - pytał.
Prezes Polskiego Związku Byłych Więźniów Politycznych Hitlerowskich Więzień i Obozów Koncentracyjnych Stanisław Zalewski przypomniał słowa Benedykta XVI, który odwiedził Miejsce Pamięci w 2006 r. Papież mówił o trudnym do zrozumienia "zezwoleniu" Boga na tak wielkie zło. - Nie potrafimy przeniknąć tajemnicy Boga. Widzimy tylko jej fragmenty i błądzimy, gdy chcemy stać się sędziami Boga i historii - powiedział wtedy papież.
Jak podkreślił były więzień Auschwitz-Birkenau, słowa te stały się dla niego "wskazaniem". - Nie wolno grzebać w sumieniach ludzi, którzy przeżyli czas, kiedy człowiek celowo zapomniał o prawie drugiego człowieka do życia - podkreślał.
Zalewski, którego - jak sam mówił - "polskie wojenne drogi" prowadziły m.in. przez obozy koncentracyjne Mauthausen, Gusen I i Gusen II oraz siedzibę gestapo w Warszawie, wskazywał, że był świadkiem tragicznych wydarzeń. Wśród jego obozowych wspomnień szczególnie żywe są te, dotyczące wożenia samochodami ciężarowymi z baraku do komory gazowej żywych, nagich kobiet. - Ich krzyki słyszę w mojej podświadomości, kiedy wracam myślami do tych wydarzeń - wspomniał.
Zalewski zapamiętał także dużą grupę Żydów, idących spokojnie za jednym żołnierzem SS, niezdających sobie sprawy, że prowadzeni są na śmierć. Wspomniał także samobójstwa przez rzucanie się na druty i zabijanie chorych w obozowym szpitalu. - W pierwszym dniu wolności byłem świadkiem drastycznych samosądów więźniarskich nad funkcyjnymi więźniami, którzy zabijali innych więźniów z nakazu władz obozowych lub z własnego sadystycznego charakteru, który powstał w warunkach obozowych - przypominał.
Mówiąc o działalności konspiracyjnej w obozie, która - jak podkreślił - pomogła przetrwać mu czasowe załamanie i poczucie beznadziei, przypomniał postać franciszkanina Maksymiliana Marii Kolbego, który oddał życie za innego więźnia, a także rotmistrza Witolda Pileckiego, który dobrowolnie dał się uwięzić w Auschwitz, gdzie organizował ruch oporu.
"Pojednanie bez prawdy historycznej i przebaczenia będzie tylko mostem bez poręczy"
Zalewski wyjaśnił, że - aby żyć "normalnie i twórczo" - dopuszcza do siebie dramatyczne wspomnienia tylko z okazji obchodów takich, jak poniedziałkowa rocznica. Przyznał jednak, że "gdy ucichną już echa uroczystości", niektóre ze wspomnień nie dają się zapomnieć - wyzwalają refleksje i "pytania bez odpowiedzi".
Wskazywał także na konieczność pojednania między narodami, jednak przy zachowaniu prawdy o wydarzeniach tamtego czasu. - Pojednanie bez prawdy historycznej i przebaczenia będzie tylko mostem bez poręczy między brzegami przepaści - będzie można przechodzić, ale nie bez obawy - powiedział.
Zwracał również uwagę na obecną eskalację przemocy "w wielu regionach świata", gdzie chęć dominacji politycznej, rasowej czy religijnej doprowadza do śmierci tysięcy ludzi. - Czyżby historia zatoczyła koło? Koło napędzane przez ludzi bez poszanowania godności drugiego człowieka - pytał.
Swoją wypowiedź Zalewski zakończył deklaracją, że jest optymistą i wierzy w ludzi, bo - wyłączając pobyt w więzieniach i obozach - dostał od nich więcej dobra niż zła. - W kwalifikowaniu ludzkich uczynków na dobre lub złe, pomaga mi piękna kobieta, która ma opaskę na oczach. W lewej ręce trzyma wagę, a w prawej ręce ostry miecz. Będę ją prosił, aby nadal pozostała przy mnie - podsumował.
Źródło: PAP