Intencja była dobra. Zrobilibyśmy inaczej, bo nikomu nie zależy na konfliktowaniu się. Była debata, dyskusja, wątpliwości. W wyniku długo trwających rozmów zostały wyjaśnione - komentował w "Faktach po Faktach" zmiany w ustawie o Instytucie Pamięci Narodowej marszałek Senatu Stanisław Karczewski.
27 czerwca Sejm uchwalił, Senat przyjął bez poprawek, a prezydent podpisał nowelizację ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej. W efekcie uchylone zostały wprowadzone styczniową zmianą ustawy artykuły: 55a, który grozi karami grzywny i więzienia za przypisywanie polskiemu narodowi i państwu odpowiedzialności m.in. za zbrodnie III Rzeszy Niemieckiej, i art. 55b, który głosi, że przepisy karne mają się stosować do obywatela polskiego oraz cudzoziemca - "niezależnie od przepisów obowiązujących w miejscu popełnienia czynu". Tego samego dnia premier Mateusz Morawiecki w Warszawie oraz premier Benjamin Netanjahu w Tel Awiwie podpisali wspólną polsko-izraelską deklarację.
Styczniowa nowelizacja ustawy o IPN wywołała kontrowersje oraz rzuciła się cieniem na relacje polsko-izraelskie oraz amerykańsko-polskie.
Marszałek Senatu pytany w "Faktach po Faktach" o najnowsze zmiany w ustawie IPN powiedział, że już wcześniej mówił, iż "ta ustawa w tym zakresie nie zadziała, to znaczy nikt nie zostanie pociągnięty do odpowiedzialności karnej". - Gdybyśmy wiedzieli, że takie będą skutki ustawy o IPN, inaczej byśmy postępowali. Nie mieliśmy sygnałów, takiej wiedzy że będzie taka reakcja - powiedział marszałek.
- Intencja była dobra. Zrobilibyśmy inaczej, bo nikomu nie zależy na skonfliktowaniu się. Była debata, dyskusja, wątpliwości. W wyniku długo trwających rozmów zostały wyjaśnione - tłumaczył.
- Tak, byłem przekonany, że to jest dobra ustawa - przyznał Karczewski. - Ona była w interesie prawdy historycznej. Była i jest w interesie naszym, Polaków - dodał.
Marszałek Senatu podkreślił, że jemu i jego środowisku politycznemu zależy na budowaniu dobrych relacji z Żydami i Ukraińcami.
"Myślę, że jednak parlamentarzyści przyjdą"
Z okazji 550-lecia polskiego parlamentaryzmu i 100-lecia odzyskania niepodległości na 13 lipca na Zamku Królewskim w Warszawie zwołano Zgromadzenie Narodowe. Podczas obrad zaplanowano orędzie prezydenta Andrzeja Dudy.
Zgromadzenie Narodowe budzi kontrowersje wśród części polityków opozycji. PO i Nowoczesna rozważają jego bojkot - uważają, że w "obliczu łamania prawa i zasad demokracji" przez PiS taka forma świętowania 550. rocznicy polskiego parlamentaryzmu nie powinna mieć miejsca.
- Myślę jednak, że parlamentarzyści przyjdą. Jeszcze się zreflektują, przemyślą. Wiem, że mają klub, na którym mają podjąć ostateczną decyzję. Myślę, że jednak będą - powiedział w "Faktach po Faktach" Stanisław Karczewski, marszałek Senatu.
- Powinni być, ponieważ są wybierani do parlamentu, tam reprezentują nie swoich wyborców, nie swoją partię, tylko reprezentują Polaków, wspólnotę polską - dodał.
Karczewski: Zgromadzenie Narodowe zwołane jest w celu wysłuchania prezydenta
Jak przekonywał, on sam nie jest ani senatorem, ani marszałkiem Senatu Prawa i Sprawiedliwości, a senatorem Rzeczypospolitej i "reprezentuje wszystkich".
- Zgromadzenie jest zwołane w celu wysłuchania orędzia (prezydenta - red.), nie ma dyskusji i debaty. Tak było podczas orędzia prezydenta Kwaśniewskiego, Kaczyńskiego czy pana prezydenta Komorowskiego - przypomniał Karczewski.
Marszałek Senatu powiedział, że obecność podczas orędzia prezydenta jest wyrazem szacunku nie tylko dla głowy państwa, ale także wobec Polaków.
Zdaniem Karczewskiego, właściwym gestem byłoby zaproszenie na piątkowe zgromadzenie byłych prezydentów, byłych premierów i byłych marszałków obu izb. - W przyszłym roku organizuję 30. rocznicę reaktywowania Senatu. Na pewno byłych marszałków, wszystkich żyjących zaproszę - dodał.
Autor: tmw//kg / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24