Warszawa tylko w marcu straciła pieniądze, za które mogłaby wybudować pięć nowych przedszkoli. Poznań do końca roku będzie stratny o kwotę równą wydatkom na nową linię tramwajową. W innych miastach nie jest lepiej, bo koronawirus spowodował olbrzymi spadek dochodów z podatków. Prezydenci szykują się na co najmniej 10-procentowe cięcia.
W tym tygodniu do kas polskich miast wpłynęły z urzędów skarbowych pieniądze wynikające z udziału w podatku dochodowym. Prezydenci spodziewali się, że będzie źle, ale to, co zobaczyli na kontach, mocno ich podłamało.
- Jest źle. Ale obawiam się, że najgorsze dopiero przed nami - przyznaje prezydent Radomia Radosław Witkowski.
W jego opinii spadek wpływów za marzec wynika z tego, że część przedsiębiorców nie odprowadziła podatków, ze względu na inne, pilniejsze wydatki związane z epidemią COVID-19. W kwietniu natomiast grono płacących mocno się skurczy - bo część przedsiębiorców upadnie i przestanie płacić jakiekolwiek podatki.
Budżety miast nie otrząsnęły się z ciosu, jaki zadała im tzw. piątka Kaczyńskiego (zawierająca m.in. obniżenie z 18 do 17 proc. PIT-u oraz zerowego PIT-u dla młodych do 26. roku życia), a już muszą mierzyć się z kolejnymi stratami.
- W zeszłym roku piątka kosztowała nas około 175 mln zł. Jeśli szacunki w związku z koronawirusem się potwierdzą, to jako miasto stracimy nawet do pół miliarda złotych - mówi Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania.
I dodaje: - Już w zeszłym roku likwidowaliśmy zajęcia dodatkowe w szkołach, odwoływaliśmy imprezy kulturalne i sportowe, podnieśliśmy ceny biletów i odłożyliśmy w czasie kilka inwestycji. Trudno sobie wyobrazić, co czeka nas teraz.
Dziura wielka jak pięć przedszkoli
Poprosiliśmy prezydentów miast z całej Polski o przygotowanie zestawienia: ile z tytułu PIT miasta otrzymały w marcu 2020 roku i jak ta kwota ma się do marca 2019. Pytaliśmy również o wydatki, jakie będą obcinane w miejskich budżetach w związku z mniejszymi przychodami.
W Warszawie wpływy z tytułu PIT za marzec 2020 roku wyniosły ok. 335,6 mln zł. - To o 47,3 mln zł mniej niż w marcu 2019 roku i aż 81,2 mln zł mniej niż w marcu 2018 - wylicza Renata Kaznowska, wiceprezydent stolicy.
To spadek rok do roku o 15,7 proc. - Myślę, że jeszcze gorzej wypadnie porównanie kwietnia do kwietnia, ponieważ obostrzenia związane z koronawirusem zaczęły obowiązywać w połowie miesiąca - zauważa Kaznowska.
47 mln zł to potężna dziura w budżecie stolicy. - Za to można byłoby wybudować co najmniej pięć przedszkoli lub jedną szkołę albo trzy hale sportowe - wylicza.
- Już od paru tygodni robimy analizy budżetu, wystąpiliśmy też do rządu o pakiet pomocowy dla samorządów, w tym zawieszenie janosikowego. Przecież już w zeszłym roku zrobiliśmy duże redukcje wydatków, bo np. subwencja na oświatę była aż o 200 mln zł za mała. Trudno wyobrazić sobie, co mielibyśmy obciąć teraz - dodaje wiceprezydent.
A do tego w związku z koronawirusem Warszawa zdecydowała się pomóc tym, którzy wynajmują lokale użytkowe od miasta. Gdyby wszyscy skorzystali ze stuprocentowej ulgi, będzie to co miesiąc kosztowało miasto ok. 20 mln zł.
W Gdańsku tramwaj wodny musi poczekać
Straty spowodowane epidemią wyliczyli już wstępnie w Poznaniu.
- Z naszych szacunków wynika, że jeśli sytuacja się nie unormuje do przełomu maja i czerwca, to w tym roku nasze dochody będą mniejsze niż planowaliśmy o ponad 330 mln, czyli więcej niż 10 proc. To tyle, ile miasto kosztuje budowa nowej linii tramwajowej na Naramowice. Każdy kolejny miesiąc, to kolejne dziesiątki milionów strat - mówi Mariusz Wiśniewski, wiceprezydent Poznania.
Także sytuacja Gdańska nie wygląda lepiej. Wpływy z PIT w marcu 2020 roku wyniosły 38,5 mln zł, w marcu 2019 - 45,8 mln zł.
- Poprosiłam dyrektorów wydziałów i jednostek Urzędu Miejskiego o przygotowanie planu oszczędności na co najmniej 15 proc. Na razie zapadła decyzja o zawieszeniu kursowania tramwaju wodnego, który zazwyczaj zaczyna pływać w majówkę. W tym roku zostanie uruchomiony nie wcześniej niż 1 lipca, a i to zależy od bieżącej sytuacji - informuje prezydent Gdańska Aleksandra Dulkiewicz. - Chcemy utrzymać najważniejsze inwestycje. Po pierwsze dlatego, że często są one realizowane ze środków unijnych, a po drugie, są kołem zamachowym lokalnej gospodarki.
W Krakowie są przerażeni ulicami bez turystów
Podobne oszczędności polecił przygotować podległym wydziałom i jednostkom prezydent Krakowa Jacek Majchrowski. Miasto zaliczyło spadek dochodów w marcu z 67,2 milionów rok temu do 57,8 mln teraz. W dodatku w Krakowie z przerażeniem patrzą na puste ulice, którymi zazwyczaj spacerowały tłumy turystów. W 2019 roku było ich pod Wawelem 14 milionów, wydali w mieście 7,5 mld zł. O tych pieniądzach budżet gminy może teraz zapomnieć. Z niepokojem w przyszłość patrzą też organizatorzy licznych krakowskich imprez kulturalnych. Część z nich już odwołano.
- Nie rekomendujemy przenoszenia tych wydarzeń na jesień. Po pierwsze, Kraków ma na tyle bogatą ofertę kulturalną, że imprez może być za dużo, mogą zachodzić na siebie. Po drugie, nie będzie na nie środków z powodu kryzysu gospodarczego. Ale staramy się zapewnić wszystkim organizatorom środki, które pozwolą im przetrwać ten trudny okres - informuje rzecznik prezydenta Krakowa Monika Chylaszek.
W tym mieście nie chcą też rezygnować z rozpoczętych już inwestycji. - To doprowadziłoby do upadku firmy pracujące przy nich, a w efekcie do zwolnienia kolejnych ludzi. Nie chcemy wywoływać efektu domina - mówi Monika Chylaszek.
Na razie w Krakowie wstrzymane zostały inwestycje, które były dopiero w planach. Nie rozpisano też nowych przetargów.
Jedni przejmą sprzątanie budynku
Na ciekawy pomysł oszczędności wpadli pracownicy jednej z krakowskich instytucji, która stanęła przed koniecznością radykalnych cięć. Zgłosili się do dyrektora i zaproponowali, że skoro ich jednostka nie funkcjonuje normalnie, a oni nie mogą wykonywać swoich zwykłych zadań, to sami zajmą się ochroną i sprzątaniem budynku.
Dzięki temu będzie można zrezygnować z umów na te usługi wartych około 200 tys. złotych.
Wszystkie oszczędności samorządowe zmierzają w kierunku zachowania obecnych miejsc pracy dla urzędników i pracowników podległych jednostek.
- Zaczniemy od ograniczania wszelkich dodatków, ryczałtów. Chcemy na początek ograniczyć przywileje, ale możliwe, że zwolnienia będą niezbędne - przyznaje prezydent Radomia Radosław Witkowski.
U niego w mieście wpływy z PIT zmalały o 2,5 mln zł w stosunku do marca 2019 roku - do 11,3 mln. Najboleśniej odczuli to na razie zawodnicy radomskich drużyn sportowych. W maju i czerwcu nie zobaczą swoich stypendiów wypłacanych z miejskiej kasy.
- Myślę, że w obliczu ogromnych potrzeb służby zdrowia, są to zrozumiałe decyzje. Dziś pieniądze są potrzebne na walkę o zdrowie mieszkańców - stwierdza Witkowski.
Z kolei w Gliwicach wpływy marcowe są rok do roku niższe o 2,4 mln - w 2020 wyniosły 13,5 miliona. A tamtejsi urzędnicy przewidują, że prawdziwe tąpnięcie czeka ich dopiero w kwietniu i w maju. Bo na kwiecień nałoży się jeszcze jedno zjawisko - przesunięcie terminu rozliczenia rocznego.
Wpływy z tego miesiąca były zawsze wyższe, ze względu rozliczenie roczne podatku PIT. Teraz zostało ono przesunięte na koniec maja. Więc odłożą się o miesiąc. A do tego miasto zostało pozbawione z powodu epidemii całego szeregu innych dochodów - spadnie podatek od nieruchomości, wpływy z czynszów czy przychody z takich obiektów jak baseny.
We Wrocławiu liczą, że stracą w ciągu roku nawet 200 mln zł, czyli ok. 10-15 proc. dochodów z PIT-u, stanowiących ok. 30 proc. wszystkich miejskich dochodów. Na razie zamiast 70 mln zł, jak w marcu 2019 roku, do budżetu wpłynęło 60 mln zł. Dlatego miasto uruchomiło kampanię "Od Ciebie zależy Wrocław, jaki znasz i lubisz".
- Nie trzeba się meldować, by złożyć PIT we Wrocławiu. Wystarczy zaktualizować miejsce zamieszkania przed zaakceptowaniem swojego zeznania – mówi Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia. - Dochód z PIT-ów stanowi znaczącą część budżetu miasta. Dzięki temu może się rozwijać, rozbudowywać infrastrukturę, realizować zadania pomocy społecznej czy utrzymywać placówki oświatowe. Zachęcam wszystkich naszych mieszkańców do rozliczenia PIT-u we Wrocławiu.
Inni będą mieli przestojowe
W Częstochowie wpływy z tytułu udziałów w PIT za marzec 2020 roku uległy zmniejszeniu w stosunku do marca 2019 roku o prawie 17 proc. (13,2 mln zł zamiast 15,8 mln zł). Dlatego część częstochowskich urzędników, którzy zajmowali się bezpośrednią obsługą interesantów, czy pracowników instytucji kultury, trafiła na przestojowe (otrzymują 60 proc. pensji).
- Opracowana przez rząd tak zwana tarcza antykryzysowa nie zabezpiecza w żaden sposób jednostek samorządu terytorialnego - mówi Włodzimierz Tutaj, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Częstochowie. - A one utracą wpływy w związku z wprowadzonymi wcześniej regulacjami, a także brakiem wpływów z podatków od osób fizycznych i prawnych, w których partycypują i pozostałych podatków i opłat, które nie będą regulowane, ani też realizowane w związku z zamrożeniem gospodarki. Rząd powinien uruchomić rezerwy budżetu państwa także w celu przekazania środków finansowych samorządom, które mogą znaleźć się w bardzo trudnej sytuacji.
Zapomnijcie o patrzeniu w gwiazdy
W Sopocie w marcu ubiegłego roku wpływy z PIT wyniosły 5 mln zł, zaś w tym - 4,1 mln zł. Prezydent miasta Jacek Karnowski zaproponował radnym zamrożenie miejskich inwestycji na kwotę ok. 40 mln zł.
Strategię proponuje podobną, jak w Krakowie. - Będziemy realizować te inwestycje i remonty, które już trwają i na które zostały już rozstrzygnięte przetargi – mówi Karnowski. – Nie wiemy, jaki będzie rozwój sytuacji. Nie wiemy, co będzie za dwa, trzy miesiące..
Władze Sopotu planują wstrzymać m.in. budowę pomostów pływających przy molo, obserwatoriów astronomicznych przy szkołach. Nie będzie remontu budynku urzędu miasta ani Orlika na Brodwinie. Część z zamrożonych inwestycji miała być finansowana z budżetu obywatelskiego. - Na razie mówimy o zamrożeniu, ale nie wykluczam, że jeśli ta sytuacja potrwa dłużej, to będziemy musieli z nich zrezygnować - dodaje Karnowski.
O wpływy z tytułu podatku PIT w skali kraju poprosiliśmy również Ministerstwo Finansów. Z otrzymanej odpowiedzi wynika, że w okresie styczeń-luty 2020 roku dochody z podatku PIT były wyższe niż rok wcześniej o 1,3 proc. (ok. 0,1 mld zł). Danych za marzec ministerstwo jeszcze nie ma.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock