- Aż trudno uwierzyć, że to jest prezydent Rzeczypospolitej Polskiej. Wykorzystuje spotkanie z politykiem innego kraju do tego, żeby uderzyć w polskiego premiera, który jest głównym adwokatem Ukrainy na arenie europejskiej - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 europoseł KO Michał Szczerba, komentując słowa Andrzeja Dudy, jakie padły w kontekście informacji o udostępnieniu akt rosyjskiemu szpiegowi Pawłowi Rubcowowi. Europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk mówił, że "skoro nie ma tam żadnych dokumentów, które są przeciwko bezpieczeństwu państwa", to prokuratura powinna je ujawnić.
"Rzeczpospolita" napisała w czwartek, że oficer GRU Paweł Rubcow, który podawał się za hiszpańskiego dziennikarza Pablo Gonzaleza, przed opuszczeniem Polski w ramach wymiany więźniów między Zachodem a Rosją, otrzymał dostęp do materiałów śledztwa, w tym tych tajnych.
Prokuratura Krajowa, odnosząc się do sprawy, napisała, że prokurator ma obowiązek udostępnić akta podejrzanemu, wobec którego złożył do sądu wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania i w takiej sytuacji nie ma możliwości odmowy ich udostępnienia. Przemysław Nowak, rzecznik PK, zapewnił, że w udostępnionych aktach nie było żadnych tajemnic państwowych mogących zaszkodzić Polsce.
CZYTAJ TAKŻE: Rosyjski szpieg Paweł Rubcow "wyjechał z kompletem wiedzy" z Polski. Jest komentarz prokuratury
Prezydent Andrzej Duda, komentując sprawę podczas konferencji prasowej z prezydentem Litwy Gitanasem Nausedą w Lublinie, powiedział, że to "kuriozalna sytuacja". - O ile pamiętam, w 2012 roku została zawarta umowa pomiędzy Służbą Kontrwywiadu Wojskowego a FSB, jeżeli chodzi o współpracę. To było za rządów pana premiera Donalda Tuska i pan premier Donald Tusk wyraził na to zgodę. Czyżby ta współpraca między służbami rosyjskimi a służbami Rzeczypospolitej pod rządami pana premiera Donalda Tuska nadal była kontynuowana? Bo tak to wygląda - powiedział również.
Szczerba: trudno się spodziewać czegoś po prezydencie Dudzie
Do tej informacji oraz wypowiedzi prezydenta odnieśli się goście "Faktów po Faktach" w TVN24.
Europoseł KO Michał Szczerba powiedział, iż "aż trudno uwierzyć, że to jest prezydent Rzeczypospolitej Polskiej". Dodał, że "wykorzystuje" spotkanie z politykiem z innego kraju "do tego, żeby uderzyć w polskiego premiera, który jest głównym adwokatem Ukrainy na arenie europejskiej i buduje wsparcie dla Ukrainy".
- Tego się nawet nie da skomentować - zaznaczył.
- W tym towarzystwie to jest po prostu skandal, ale trudno się spodziewać czegoś po prezydencie Dudzie. Pamiętam szczyt NATO w Waszyngtonie, gdzie udzielał konkurencyjnej prawicowej stacji telewizyjnej wywiadu i nie wykorzystał okazji, żeby mówić o sprawach bezpieczeństwa, o sprawach aktywności na tym szczycie, ale uderzał w rząd Donalda Tuska. Chodziło wtedy o sprawę pana (Tomasza) Szatkowskiego - mówił Szczerba.
Mularczyk: niech prokuratura ujawni dokumenty
- To jest niebywały skandal. Oficer rosyjskiego wywiadu GRU, wywiadu wojskowego, który rozpracowuje polskich dziennikarzy, polski rząd, polskie państwo, zostaje złapany przez polskie służby (...). Ten agent w ramach wymiany wraca do Moskwy, jest witany na lotnisku przez Putina i dowiadujemy się z publikacji "Rzeczpospolitej", że prokuratura ujawniła mu wszystkie akta na jego temat - powiedział europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk.
Dodał, iż "to oznacza, że ujawniła mu zarówno w prokuraturze akta o charakterze jawnym, jak i w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego o charakterze tajnym, gdzie był przewożony, więc on po prostu z tych akt dowiedział się, w jaki sposób wpadł, kto go rozpracowywał, jacy funkcjonariusze robili na jego temat notatki".
Prowadząca program Anita Werner zauważyła, że podejrzany miał prawo zajrzeć do akt, a Prokuratura Krajowa poinformowała, że w tych aktach nie było żadnych tajemnic państwowych, które mogłyby w jakikolwiek sposób zaszkodzić Polsce. - Pan wie, jako prawnik, że podejrzany ma prawo do tych akt zajrzeć? - dopytywała Mularczyka.
- To w takim razie niech pani zaapeluje do prokuratury, żeby ujawniła te dokumenty, skoro nie ma tam żadnych dokumentów, które są przeciwko bezpieczeństwu państwa - odpowiedział Mularczyk.
"To jest język haniebny"
Goście TVN24 odnieśli się także do deklaracji prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, że będzie obecny na tegorocznym Marszu Niepodległości. Mularczyk został zapytany, czy ta zapowiedź oznacza, że Marsz Niepodległości będzie antyrządowym protestem, bo Młodzież Wszechpolska już zapowiedziała, że Marsz Niepodległości "będzie wielki, patriotyczny, narodowy i antyrządowy".
Anita Werner zacytowała też hasło zamieszczone na profilu Młodzieży Wszechpolskiej na platformie X: "Polska to my, a nie Donald i jego psy".
- To jest wielkie święto i każdy Polak ma prawo brać udział w tym marszu. Serdecznie zapraszamy i weźmiemy w tym marszu udział i wieleset tysięcy polskich patriotów na ten marsz do Warszawy przyjedzie - odpowiedział Mularczyk.
Pytany był kilkukrotnie przez prowadzącą program, czy podpisuje się pod hasłem, które zacytowała, ale nie odpowiedział bezpośrednio na to pytanie.
Werner wskazała, że Młodzież Wszechpolska na platformie X napisała także: "Marsz Niepodległości przejdzie, czy to się Tuskowi i jego psom podoba, czy nie".
- To jest język haniebny. Jak dzisiaj obserwujemy to, co się dzieje w Niemczech, te nazistowskie, faszystowskie resentymenty, to widzę, że tutaj podobny język pojawia się w tym środowisku politycznym - skomentował Michał Szczerba.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24