Komunikat księdza prymasa wydaje mi się zdecydowanie za słaby – mówił w TVN24 Witold Bereś z miesięcznika "Kraków", odnosząc się do oświadczenia prymasa Polski w sprawie księdza Andrzeja Dymera, który przez ponad 25 lat nie został osądzony za wykorzystywanie seksualne nieletnich. Michał Stankiewicz z "Rzeczpospolitej" ocenił, że "możemy się cieszyć", iż "nastąpiła jakakolwiek refleksja". Redaktor naczelny portalu "Więź" Jakub Halcewicz-Pleskaczewski, mówił natomiast, że arcybiskup Wojciech Polak jest "jedną z niewielu osób, które starają się cokolwiek jeszcze robić, aby rozliczyć grzechy i przestępstwa wykorzystywania seksualnego w Kościele".
Od 1995 roku szczecińscy biskupi mieli wiedzieć o tym, że ksiądz Andrzej Dymer miał wykorzystywać seksualnie nieletnich. Dowodów na tę wiedzę nie brakuje. Śledztwo wszczęto jednak dopiero po publikacji dziennikarzy "Gazety Wyborczej" w 2008 roku. W tym samym roku kościelny trybunał skazał duchownego za molestowanie seksualne wychowanków. Ksiądz Dymer złożył apelację. W 2021 roku ostatecznego wyroku instytucji Kościoła wciąż nie ma. Nie zapadł także wyrok przed sądami świeckimi – przestępstwa się przedawniły, bo tak długo ukrywała je szczecińska kuria.
Czytaj więcej: Kalendarium sprawy księdza Dymera
Dziennikarz TVN24 Sebastian Wasilewski w swoim reportażu przyjrzał się sprawie księdza Andrzeja Dymera. W poniedziałek wieczorem oświadczenie w tej sprawie wydał delegat Konferencji Episkopatu Polski ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży arcybiskup Wojciech Polak, jednocześnie prymas Polski.
"Uważam, że niesłychana przewlekłość kościelnych procedur w sprawie ks. Andrzeja Dymera oraz brak odpowiedniego traktowania osób skrzywdzonych na wielu etapach tego postępowania nie mają żadnego usprawiedliwienia" – napisał między innymi.
Zobacz cały reportaż o księdzu Andrzeju Dymerze w TVN24GO
"Możemy się cieszyć oczywiście, że nastąpiła jakakolwiek refleksja"
Sprawę księdza Andrzeja Dymera komentowali w TVN24 dziennikarze zajmujący się przez lata tą sprawą: Michał Stankiewicz z "Rzeczpospolitej", Witold Bereś z miesięcznika "Kraków", Jakub Halcewicz-Pleskaczewski, redaktor naczelny portalu "Więź" oraz Daniel Flis z redakcji OKO.press.
ZOBACZ TAKŻE NA TVN24 GO: Rozmowa z ojcem Tarsycjuszem Krasuckim >>>
Stankiewicz przyznał, że "siła filmu, obrazu i montażu jest imponująca". - Mimo że tę sprawę znam od kilkunastu lat, to spojrzałem na nią, jakbym widział ją po raz pierwszy. Jest to oczywiście sprawa bardzo wstrząsająca – dodał.
- Co do samego oświadczenia prymasa Polaka, możemy się cieszyć oczywiście, że nastąpiła jakakolwiek refleksja, że prymas polski złożył oświadczenie – mówił dalej. - Natomiast oczekiwałbym przede wszystkim oświadczenia, reakcji kurii szczecińskiej bądź kurii gdańskiej, ponieważ to właśnie w tamtych kuriach prowadzone było postępowanie wobec księdza Dymera. Z tej strony, jeśli chodzi na przykład o biskupa Dzięgę, ze Szczecina nie ma żadnej reakcji – zauważył. Według niego jest to rzecz "niepokojąca".
"Komunikat księdza prymasa wydaje mi się zdecydowanie za słaby"
Zdaniem Beresia, poruszana w reportażu TVN24 i opisywana w mediach historia księdza Dymera, to "przerażająca historia".
- Komunikat księdza prymasa wydaje mi się zdecydowanie za słaby. Tym bardziej, że ma się takie wrażenie, iż Kościół, nawet jeżeli czasem przebijają się w nim duchowni przyzwoici, działa z takim opóźnianiem, że właściwie tylko rozjątrza tych, którzy patrzą na Kościół niechętnie – ocenił. - Ja jestem rozczarowany, tak, nadal jestem rozczarowany. A filmem jestem - i tylko można się pokłonić twórcom - wstrząśnięty – dodał.
Halcewicz-Pleskaczewski: oświadczenie prymasa brałbym za dobrą monetę
- Przeczytałem te teksty, reportaże na temat tej prawy już wcześniej, ale film zrobił na mnie ogromne wrażenie – przyznał Halcewicz-Pleskaczewski. Jego zdaniem "fakt, że wystąpił w nim ojciec Tarsycjusz Krasucki (…), że ujawniają się inne osoby wykorzystane, że w innych sprawach też słyszymy już głosy ofiar, jest niezwykły".
- To są prawdziwi bohaterowie i ich perspektywa tutaj jest najważniejsza. Zdecydowali się wystąpić przeciwko degenerującej się instytucji, ale też - co chciałbym powiedzieć, jako szef portalu "Więź" - występują jako osoby, które dają katolikom nadzieję – mówił dalej. Jak wskazywał, "dają nadzieję katolikom, którzy przeżywają obecne skandale targające Kościołem, także jako kryzys własnej wiary".
- Co do wystąpienia prymasa, brałbym je za dobrą monetę raczej. Wydaje mi się, że prymas jest w mniejszości w polskim episkopacie, jemu należałoby się wsparcie – ocenił. Według redaktora naczelnego portalu "Więź", prymas Polak "być może jest jedyną osobą, albo jedną z niewielu, które starają się cokolwiek jeszcze robić, aby rozliczyć grzechy i przestępstwa wykorzystywania seksualnego w Kościele".
Flis: ofiary spodziewały się, że prymas złoży zawiadomienie do Kongregacji Nauki Wiary
Prymas Polak potwierdził też w swoim poniedziałkowym oświadczeniu, że w czerwcu ubiegłego roku spotkał się z dwoma osobami pokrzywdzonymi, którym towarzyszył dominikanin, ojciec Marcin Mogielski i dwóch prawników. "Wcześniej wiedziałem o sprawie niewiele, opierając się jedynie na przekazach medialnych. Ponieważ osobom pokrzywdzonym towarzyszyli doświadczeni prawnicy znający sprawę, uznałem, że osoby skrzywdzone będą miały wystarczającą pomoc, aby dokonać zgłoszenia do Stolicy Apostolskiej, zgodnie z obowiązującym w Kościele prawem" – napisał.
Dodał, że ze swojej strony "zaproponował wsparcie swojego biura w przygotowaniu zgłoszenia oraz Fundacji Świętego Józefa w udzieleniu pomocy psychoterapeutycznej".
Daniel Flis ocenił w TVN24, że "jeżeli chodzi o słowa prymasa, to rzeczywiście są opóźnione". - Bo to spotkanie, w którym uczestniczył, opisywaliśmy już wcześniej w OKO.press – zwrócił uwagę.
Powiedział, iż "ofiary spodziewały się, że prymas podobnie jak w przypadku biskupa Edwarda Janiaka, wykorzysta swoją pozycję w polskim Kościele, w Watykanie i złoży zawiadomienie do Kongregacji Nauki Wiary".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24