Szef Kancelarii Sejmu wydał dyspozycję dezaktywacji kart Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego jako swego rodzaju zabezpieczenie praworządności - powiedział w "Tak jest" Stanisław Zakroczymski, dyrektor generalny kierujący Gabinetem Marszałka Sejmu. Dodał, że "finalne decyzje" odnośnie udziału polityków w najbliższym posiedzeniu Sejmu "marszałek podejmie i ogłosi" przed tymi obradami.
Stanisław Zakroczymski, dyrektor generalny kierujący Gabinetem Marszałka Sejmu, był pytany w piątkowym wydaniu programu "Tak jest", jaka jest sytuacja Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika w Sejmie. - Dzisiaj pan minister Jacek Cichocki (szef Kancelarii Sejmu - red.) wydał dyspozycję dezaktywacji kart obu panów jako swego rodzaju zabezpieczenie praworządności - przekazał.
- Według mojej wiedzy one nie działają, natomiast finalne decyzje odnośnie udziału panów posłów lub byłych posłów w najbliższym posiedzeniu, bądź jego braku, pan marszałek podejmie i ogłosi przed tym posiedzeniem (Sejmu - red.) - dodał Zakroczymski.
Jak dodał, "w tym momencie, gdzie te działania mają charakter swojego rodzaju zabezpieczenia, pan marszałek bierze za nie pełną odpowiedzialność, biorąc pod uwagę poważne wątpliwości co do charakteru aktów, które zostały wydane przy placu Krasińskich w Warszawie przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych".
Zakroczymski: w poniedziałek i wtorek marszałek Sejmu odbędzie szereg oficjalnych spotkań o charakterze konsultacyjnym
Zakroczymski przekazał, że marszałek Hołownia "w poniedziałek i we wtorek odbędzie szereg oficjalnych spotkań o charakterze konsultacyjnym z panem ministrem sprawiedliwości, prokuratorem generalnym, z panem rzecznikiem praw obywatelskich, z panem przewodniczącym Państwowej Komisji Wyborczej".
- I mam nadzieję również z wybitnymi autorytetami prawniczymi, których będziemy zapraszać do Sejmu celem uzyskania pełnego spektrum poglądów w tej sprawie - podkreślił.
- Chcę powiedzieć, że decyzje, które będzie musiał podjąć pan marszałek, są niezwykle poważne i marszałek od samego początku podchodzi do tej sprawy w taki sposób, by być z jednej strony zdecydowanym, z drugiej strony rozważnym, bo my musimy mieć świadomość, że marszałek jako druga osoba w państwie odpowiada nie tylko za sprawność procedur, ale również za elementarny spokój i bezpieczeństwo na terenie Sejmu - dodał.
Sejm zbierze się 10 stycznia.
Zakroczymski o wyrokach nieuznawanej izby: nie zaczekano nawet jednej doby na to, żeby z Sejmu doszło stanowisko
Zakroczymski komentował też decyzje nieuznawanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych w Sądzie Najwyższym, która uchyliła postanowienia marszałka Sejmu w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Izba Kontroli jest nieuznawana w świetle europejskiego prawa, a Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł niedawno, że izba ta nie jest "niezawisłym i bezstronnym sądem".
Zakroczymski przekazał, że gabinetowi marszałka "doręczono postanowienia z Izby Kontroli". - Tylko procedura, w której wydano te postanowienia, jest obrazą dla wymiaru sprawiedliwości - ocenił dyrektor generalny kierujący Gabinetem Marszałka Sejmu.
- Mam przed sobą notatkę sporządzoną przez mój sekretariat z wymiany korespondencji z panem Aleksandrem Stępkowskim (rzecznikiem SN, sędzią Izby Kontroli, który zasiadał w składach orzekających w sprawach dotyczących mandatów Kamińskiego i Wąsika - przyp. red.). Pan Aleksander Stępkowski - który w jednej sprawie tytułował się przewodniczącym składu, a w drugiej sprawie właśnie nie wiadomo, w jakim charakterze występował, bo podpisał się: sędzia SN - wystąpił do pana marszałka w środę późnym popołudniem z prośbą o przesłanie akt sprawy do Izby Kontroli Nadzwyczajnej - mówił dalej gość TVN24.
- Ja niezwłocznie rano skonsultowałem się z panem marszałkiem, przygotowałem stosowne pisma w imieniu pana marszałka, przekazałem je do mojego sekretariatu o godzinie 13. Mam dowód, że doręczono je do Sądu Najwyższego o 14.05. Zrobiliśmy to naprawdę niezwłocznie. Tylko, że orzeczenie wydano o 13 z minutami - podkreślił.
Jak wskazywał Zakroczymski, "nie zaczekano nawet jednej doby na to, żeby z Sejmu doszło stanowisko pana marszałka".
Zakroczymski: oryginały akt przekazałem na ręce prezesa Prusinowskiego
Zakroczymski podkreślał też, że w imieniu marszałka Szymona Hołowni to on przekazał akta spraw Kamińskiego i Wasika do SN. - Chcę jasno poświadczyć, że oryginały akt i w jednej, i w drugiej sprawie przekazałem na ręce pana prezesa (Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych, Piotra. red.) Prusinowskiego w środę przed południem. I on jest jedyną instancją w Sądzie Najwyższym, jedynym przedstawicielem Sądu Najwyższego, który cokolwiek w tej sprawie, w sensie akt z Sejmu, otrzymał - powiedział. - Z tego, co mi jest wiadomo, to Izba Kontroli orzekała w sprawie pana Wąsika na podstawie akt, które zostały jej przekazane przez sędziego sprawozdawcę poza trybem. Z kolei w sprawie pana Kamińskiego orzekała na kserokopiach. To się nie mieści w głowie (...) żadnemu uczciwemu prawnikowi, żeby sąd wydawał orzeczenia w oparciu o kserokopię - komentował. Jego zdaniem, "jeżeli są wątpliwości co do tego, czy Izba Kontroli Nadzwyczajnej jest sądem - a takie wątpliwości są w doktrynie - to myślę, że Izba Kontroli robi wszystko, żebyśmy przestali myśleć o niej jako o sądzie".
W piątek na stronie Sądu Najwyższego pojawił się bowiem komunikat wskazujący, że skład orzekający wydał piątkową decyzję o uchyleniu postanowienie dotyczącego wygaśnięcia mandatu Kamińskiego na podstawie kserokopii. Rzecznik SN Aleksander Stępkowski powiedział, że nie wie, kto skopiował akta, równocześnie przekonywał jednak, że skład "dysponował całością materiału w tej sprawie, można powiedzieć z naddatkiem".
Zakroczymski o "piśmie", które "nie ma żadnej mocy prawnej", do pana prezesa Izby Pracy
Dyrektor generalny kierujący Gabinetem Marszałka Sejmu zauważył też, że "pojawiały się jakieś absurdalne zarzuty, że my żeśmy w jakikolwiek sposób wpływali na składy Izby (Pracy - red.)". Zarzuty, że środowisko Hołowni miałoby chcieć wpływać na skład orzekający w SN w sprawach Wąsika i Kamińskiego podnosili politycy PiS.
Natomiast - jak podkreślał gość TVN24 - "pan marszałek jest drugą osobą w państwie i konstytucja nakłada na niego obowiązek dbania o sprawność działania instytucji państwa i o to, żeby akty, które są wydawane przez te instytucje, w sprawach (w) których w jakimś sensie uczestniczy, były aktami niepodważalnymi".
- Więc pan marszałek pozwolił sobie tylko w piśmie do pana prezesa - przewodnim, które nie ma żadnej mocy prawnej - zwrócić się o rozważenie powierzenia sprawy składowi orzekającemu, który nie podważy zaufania do sądownictwa. I to jest tylko tyle - zaznaczył.
Prezes Prusinowski o piśmie Hołowni
O pismo od marszałka Hołowni pytany był później w TVN24 również sędzia Piotr Prusinowski, prezes Sądu Najwyższego kierujący Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych.
Prusinowski zaznaczył, że może wypowiadać się jedynie o swoich własnych "czynach", natomiast nie będzie komentował tego, co napisał marszałek.
- Potwierdzam, otrzymałem takie pismo. Skierowałem obie te sprawy do losowania na ogólnych zasadach. Tego wynikiem jest to, że w jednej tak się trafiło - bo to jest pewien traf, może nie matematyczny, ale alfabetyczny - że w sprawie pana Wąsika został wylosowany neosędzia - odpowiedział.
Do rozpatrzenia sprawy Wąsika w Izbie Pracy został wyznaczony skład trzech sędziów, w którym znalazł się m.in. neosędzia Romuald Dalewski. To on jednoosobowo podjął w czwartek decyzję o przekazaniu akt sprawy odwołania Wąsika do nieuznawanej Izby Kontroli Nadzwyczajnej.
Ta Izba właśnie później w czwartek w trzyosobowym składzie uchyliła postanowienie marszałka Sejmu w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu Wąsika.
Zakroczymski wyjaśnia, na czym polega jego rola w Gabinecie Marszałka Sejmu
Na początku rozmowy dyrektor generalny kierujący Gabinetem Marszałka Sejmu wyjaśniał też, na czym polega jego rola.
- Dyrektor Gabinetu Marszałka Sejmu zajmuje się sprawieniem, aby pan marszałek Sejmu miał pełen komfort wykonywania swojej funkcji. Zarządzam w Kancelarii Sejmu tym wycinkiem biura, które odpowiada za bezpośrednią obsługę pana marszałka, za realizację jego dyspozycji i za przygotowanie mu takich materiałów, aby mógł podejmować najlepsze możliwe decyzje - wskazał.
- I tak rozumiem swoją misję - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24