W sierpniu 2020 roku doszło do spotkania w domu Zbigniewa Ziobry w Jeruzalu. To tam miały zapaść decyzje o przyznaniu pieniędzy stowarzyszeniu, które miało utworzyć trzy portale wspierające polityków ówczesnej Solidarnej Polski - informuje Wirtualna Polska, która poznała treść wniosku prokuratury o uchylenie immunitetu Marcinowi Romanowskiemu w związku ze śledztwem w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Pisze też, że uczestników spotkania poproszono, żeby pozostawili urządzenia elektroniczne w domu ministra, a "kluczowe ustalenia zapadły na oszklonej werandzie".
Na początku lutego rzeczniczka prokuratora generalnego prokurator Anna Adamiak przekazała, że Adam Bodnar skierował do marszałka Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu byłemu wiceministrowi sprawiedliwości, posłowi Marcinowi Romanowskiemu. Dodała, że to już kolejny taki wniosek, który został sformułowany.
Jak wyjaśniła, poprzednia zgoda Sejmu odnosiła się do 11 przestępstw opisanych w ówczesnym wniosku. Dodała, że "to jest osiem czynów". Adamiak przekazała, że dwa z nich są związane z przekroczeniem uprawnień i niedopełnieniem obowiązków przez Romanowskiego jako pełnomocnika do spraw Funduszu Sprawiedliwości, a także podsekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.
Kluczowe ustalenia na "oszklonej werandzie"
Wirtualna Polska poznała treść tego wniosku prokuratury i ujawniła w środę nowe okoliczności dotyczące funkcjonowania Funduszu Sprawiedliwości w czasach Zbigniewa Ziobry i Marcina Romanowskiego. Chodzi tu między innymi o spotkanie w domu Ziobry w Jeruzalu, do którego - jak wskazują śledczy - doszło 13 sierpnia 2020 roku, a "kluczowe ustalenia" miały zapaść "na oszklonej werandzie".
Wirtualna Polska, przytaczając treść wniosku prokuratury, napisała, że obecni na tym spotkaniu "zostali poproszeni o pozostawienie elektroniki i wszystkich zbędnych rzeczy w domu Ziobry, po czym w trakcie rozmów prowadzonych poza domem, na oszklonej werandzie poczyniono kluczowe ustalenia". Jak przytacza portal, wtedy też podjęto decyzję, że Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia otrzyma dofinansowanie, by utworzyć trzy portale internetowe, które "mogłyby w przyszłości rywalizować z Onetem i pisać pozytywnie o Solidarnej Polsce".
O tym spotkaniu wspominał już wcześniej Tomasz Mraz, były dyrektor Departamentu Funduszu Sprawiedliwości w czasach rządów Ziobry i Romanowskiego, który sam ma zarzuty w tej aferze, ale poszedł na współpracę z prokuraturą i wystąpił publicznie podczas spotkania zespołu do spraw rozliczeń PiS. Mraz już wtedy mówił o sposobie, w jaki Ziobro miał rozdzielać publiczne pieniądze między konkretne podmioty.
Portale "miały promować określonych polityków Suwerennej Polski"
Z dokumentów śledczych, na które powołuje się Wirtualna Polska, wynika, że utworzone portale "miały promować określonych polityków Suwerennej Polski". "Zaznaczono, że portal szczeciński (szczecinskie24) miał promować Dariusza Mateckiego, portal radomski (radomskie.info) - Marcina Sławeckiego - szefa gabinetu politycznego Zbigniewa Ziobry, a portal lubelski (lubelskie.info) - Jana Kanthaka i Marcina Romanowskiego" - czytamy.
"W uzasadnieniu wskazano, że z przebiegu rozmów wynikało, że poza opłaceniem mediów konieczne jest też posiadanie własnych mediów – z uwagi na "embargo TVP na posłów z Solidarnej Polski". Według śledczych w trakcie spotkania wprost stwierdzono, że Stowarzyszenie Przyjaciół Zdrowia otrzyma pieniądze na utworzenie trzech wskazanych portali internetowych" - dodano.
Wirtualna Polska, analizując wniosek śledczych, wskazuje też, że "zwracają oni uwagę na powtarzający się sposób działalności Marcina Romanowskiego, który przy różnych projektach zwracał się do Tomasza Mraza, by ten przy pomocy urzędników poprawiał projekty ofert, tak by złożone dokumenty gwarantowały zdobycie pieniędzy". "Prokuratura zwraca uwagę, że tak miał działać m.in. wobec Fundacji Instytut Państwa Ustrojowego, gdzie zaangażowani mieli być koledzy Marcina Romanowskiego" - dodano.
"Prokuratura wprost wskazuje, że konkursy były przeprowadzone w taki sposób, by umożliwić wygranie konkursów właśnie tym podmiotom. W tym celu urzędnicy Departamentu Funduszu Sprawiedliwości pomagali w przygotowaniu ofert i dopiero taka skonsultowana wersja była składana" - czytamy.
Szereg dotacji "udzielonych bez odpowiedniego upoważnienia"
Wirtualna Polska pisze także, że prokuratura chce uzupełnić zarzuty Marcina Romanowskiego także o to, że "szereg dotacji po przegranych wyborach 15 października 2023 roku zostało udzielonych bez odpowiedniego upoważnienia". "Prokuratorzy zwracają uwagę, że Romanowski został odwołany z funkcji wiceministra sprawiedliwości 2 listopada 2023 roku, więc stracił wszelkie upoważnienia - w tym dotyczące Funduszu Sprawiedliwości" - czytamy.
Portal przypomina, że ponowne upoważnienie zostało przyznane Romanowskiemu 1 grudnia 2023 roku, kiedy funkcjonował tzw. rząd dwutygodniowy. "Śledczy podważają więc umowy zawarte w przerwie pomiędzy upoważnieniami, a które dotyczą: Fundacji Św. Benedykta, Stowarzyszenia "Trampolina dla Polski", Fundacji Compassio, Stowarzyszenia Akademia Sportu Artura Siódmiaka, Gdańskiej Fundacji Prawno Psychologicznej, Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę" - wylicza WP.
Prokuratura: Romanowski podjął działania, aby nie stawić się na przesłuchaniu
Wirtualna Polska, powołując się na pismo prokuratury, opisuje także działania Marcina Romanowskiego krótko po tym, jak został zatrzymany w lipcu ubiegłego roku. Portal pisze, że po tym, jak polski Sejm uchylił mu immunitet, "utrudniał działania śledczym i ukrył się przed organami ścigania w celu uniknięcia odpowiedzialności karnej".
Chodzi tu między innymi o jego niestawiennictwo w prokuraturze na przesłuchaniu, które miało się odbyć 7 października 2024 roku. Śledczy przytaczają tu konkretne działanie jego obrońcy, który 3 października o godzinie 16.25 wysłał maila z informacją, że Romanowski został zaproszony na "Warsztaty doktoranckie dla doktorantów IV roku" w Central European Academy w Budapeszcie na Węgrzech, które miały odbywać się właśnie 7 października 2024 roku.
Śledczy wskazują zaś, że wezwanie dla Romanowskiego zostało wysłane mailem 3 października o godzinie 12.52, a więc cztery godziny wcześniej niż zaproszenie do udziału w warsztatach w Budapeszcie.
"Podniesiona okoliczność - już abstrahując od dokonanej przez podejrzanego oceny wagi obu zdarzeń ze zlekceważeniem obowiązku stawiennictwa na wezwanie do udziału w czynnościach w charakterze podejrzanego - wskazuje ponad wszelką wątpliwość, że Marcin Romanowski przedsięwziął działania zmierzające do uniknięcia stawiennictwa w prokuraturze poprzez wyjednanie sobie doręczenia zaproszenia na "Warsztaty doktoranckie dla doktorantów IV roku", co wprost wskazuje na obawę podejmowania przez podejrzanego czynności mających na celu utrudnienie przebiegu postępowania karnego" - czytamy w piśmie śledczych, które przytacza Wirtualna Polska.
"Prokuratura potwierdza też, że 9 grudnia 2024 roku, kiedy sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu Romanowskiego, polityk nie stawił się na posiedzeniu, usprawiedliwiając swoją nieobecność rzekomą chorobą. W rzeczywistości - zdaniem śledczych - w celu uniknięcia udziału w posiedzeniu i zatrzymania bezpośrednio po ogłoszeniu postanowienia sądu zgłosił się na wcześniej nieplanowany zabieg rekonstrukcji krzywej przegrody nosa" - czytamy dalej.
To wówczas poseł PiS Janusz Kowalski i media braci Karnowskich rozpowszechniali zdjęcia przebywającego w szpitalu Marcina Romanowskiego w dniu, gdy sąd zdecydował o jego aresztowaniu.
CZYTAJ TEŻ: Manipulacja czy utrudnianie postępowania? Kowalski, prawicowe media i szpitalne zdjęcie Romanowskiego
Zarzuty dla Marcina Romanowskiego
Romanowski jest podejrzany w śledztwie dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości między innymi o to, że miał wskazywać "podległym pracownikom podmioty, które powinny wygrać konkursy na dotacje z Funduszu Sprawiedliwości". Miał też zlecać poprawę błędnych ofert przed ich zgłoszeniem oraz dopuszczać do udzielenia dotacji podmiotom, które nie spełniały wymogów formalnych i materialnych. Zarzuty dotyczą również przywłaszczenia pieniędzy w łącznej kwocie ponad 107 milionów złotych oraz usiłowania przywłaszczenia pieniędzy w kwocie ponad 58 milionów złotych.
9 grudnia ubiegłego roku Sąd Rejonowy dla Warszawy Mokotowa zadecydował o trzymiesięcznym areszcie dla Romanowskiego. Poseł nie stawił się na posiedzeniu sądu, a prokurator kierujący śledztwem wydał za nim list gończy. 19 grudnia Romanowski otrzymał azyl polityczny na Węgrzech. Wcześniej tego dnia Sąd Okręgowy w Warszawie poinformował o wydaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania wobec tego polityka. Wystąpiono też do Interpolu o wydanie za posłem czerwonej noty.
Śledztwo w sprawie Funduszu Sprawiedliwości
Śledztwo Prokuratury Krajowej w sprawie Funduszu Sprawiedliwości, które trwa od lutego zeszłego roku, jest wielowątkowe. Toczy się między innymi w sprawie przekroczenia w ubiegłych latach, za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy, uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez ministra sprawiedliwości i urzędników resortu, do których należało zarządzanie, rozdysponowanie i rozliczenie środków finansowych pochodzących z Funduszu Sprawiedliwości. Fundusz ma za zadanie nieść głównie pomoc ofiarom przestępstw, a także między innymi pomoc postpenitencjarną.
Prokuratura Krajowa przekazała w komunikacie, że obecnie sprawa liczy 1200 tomów akt. W ciągu prowadzonego postępowania między innymi przesłuchano 200 osób w charakterze świadka. PK poinformowała, że efektem prac zespołu śledczego nr 2 Prokuratury Krajowej jest "przedstawienie 24 osobom zarzutów popełnienia łącznie 64 przestępstw", uzyskanie zgody Sejmu na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej dwóch posłów, a także "dokonanie zabezpieczeń majątkowych na mieniu podejrzanych i podmiotów zobowiązanych na łączną kwotę ok. 2.200.000 zł".
Źródło: Wirtualna Polska, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Wojtek Jargiło/PAP