"Zakończyło się spotkanie koalicyjne. Omówiono bieżące kwestie współpracy koalicyjnej, dyscyplinę głosowań, reformę sądów" - poinformował przed godz. 22.00 rzecznik rządu Paweł Graś. W spotkaniu z premierem uczestniczył szef PSL Janusz Piechociński. Do Kancelarii Premiera zjechali też inni wysocy rangą politycy obu partii. Spotkanie dotyczy też m.in. kwestii gazowego memorandum z Gazpromem.
Na spotkanie do premiera przyjechali, oprócz Piechocińskiego, Kosiniak-Kamysz, Bury i Kalinowski (wszyscy PSL) oraz Kopacz, Borusewicz, Grupiński, Schetyna i Gronkiewicz-Waltz (wszyscy PO).
Rzecznik rządu nie poinformował czy na spotkaniu zapadły jakieś ustalenia. Dodał, że informacja dotycząca memorandum podpisanego przez EuRoPol Gaz i Gazprom przedstawiona zostanie we wtorek na konferencji premiera Donalda Tuska po posiedzeniu rządu.
Rozmowa po głosowaniu
Rozmowę ws. sytuacji w koalicji zapowiedział Tusk po tym, gdy w piątek trzech posłów PSL poparło wniosek opozycji o odwołanie ministra transportu Sławomira Nowaka.
Premier oświadczył po tym głosowaniu, że chciałby od prezesa PSL dowiedzieć się, czy Stronnictwo "gwarantuje większość w koalicji".
Tusk już w piątek rozmawiał o sytuacji, do której doszło podczas głosowania nad wotum dla ministra transportu, z przewodniczącymi klubów koalicyjnych Janem Burym (PSL) i Rafałem Grupińskim (PO). Nie mógł wtedy spotkać się z Piechocińskim, gdyż wicepremier reprezentował rząd na spotkaniu w Petersburgu.
Szef PSL wyciągnie konsekwencje
Wicepremier, szef PSL Janusz Piechociński zapowiedział w sobotę w nocy, po powrocie z Petersburga, że zamierza wyciągnąć konsekwencje wobec posłów PSL, którzy zagłosowali za wotum nieufności dla ministra transportu. Zadeklarował też zdecydowanie większą zwartość koalicji przy kolejnych głosowaniach.
Za odwołaniem ministra transportu zagłosowali posłowie PSL Jarosław Górczyński, Henryk Smolarz i Piotr Walkowski. Górczyński i Walkowski mają ponieść konsekwencje dyscyplinarne przewidziane w takich sytuacjach w klubie PSL, natomiast poseł Smolarz tłumaczył, że w głosowaniu po prostu się pomylił.
Autor: zś//kdj/k / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24