Szkoły mają możliwość łączenia lekcji religii, a nie obowiązek. Szkoła jest dla uczniów, a nie dla episkopatu - mówiła w "Rozmowie Piaseckiego" ministra edukacji Barbara Nowacka (KO).
Konferencja Episkopatu Polski skierowała petycję do Sądu Najwyższego w sprawie rozporządzenia o łączeniu lekcji religii, gdy w klasie chce się jej uczyć mniej niż siedmiu uczniów. Rozporządzenie wprowadza jednocześnie zasadę, zgodnie z którą uczniów szkoły podstawowej można połączyć w grupę obejmującą uczniów klas I–III albo klas IV–VI lub klas VII i VIII. Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska złożyła do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej wniosek o zbadanie zgodności z konstytucją rozporządzenia, a ten wydał postanowienie zabezpieczające.
Spór na linii episkopat - ministerstwo edukacji komentowała w "Rozmowie Piaseckiego" Barbara Nowacka.
Mówiła, że możliwość łączenia lekcji jest "znacznie wygodniejsza dla ułożenia planu lekcji, to jest znacznie wygodniejsze dla dzieci". - Przypominam, że (szkoły - red.) mają możliwość, a nie obowiązek. Szkoła jest dla uczniów, a nie dla episkopatu - powiedziała.
- W tym przypadku trybunał pani Przyłębskiej nie ma nawet prawa do wydania zabezpieczenia. Tu nie ma sporu kompetencyjnego pomiędzy instytucjami. To jest rozporządzenie ministra edukacji i to minister edukacji w Rzeczypospolitej Polskiej organizuje plan pracy dla szkół, tym nie zajmuje się episkopat - mówiła.
Ministra powiedziała, że spór pokazuje, "jak bardzo episkopat odwrócił się od realnych potrzeb dzieci, młodzieży, również ich potrzeb duchowych i zajmuje się walką z technicznym rozporządzeniem". Dodała, że w niektórych szkołach brakuje katechetów.
- Jeżeli dziecko ma czekać, żeby ksiądz lub katecheta obsłużył 6-7 oddziałów po 8-9 osób, to zdecydowanie sensowniejsze jest, żeby te grupy łączyć, bo szkoła ma być nakierowana na dobro dziecka. Chodzi o pieniądze i na tym polega spór - mówiła Nowacka.
Nowacka: nie jest prawdą, że nie było rozmów z episkopatem
Odparła też zarzuty, że nie odbyły się spotkania z episkopatem przed wydaniem rozporządzenia. - W ministerstwie były trzy spotkania ze związkami wyznaniowymi, w tym jedno moje z przedstawicielami episkopatu. Zanim pojawiło się rozporządzenie, poprosili o takie spotkanie, żeby porozmawiać o planach ministerstwa - powiedziała.
- Nie jest prawdą, że nie było rozmów, nie jest prawdą, że nie usiedliśmy do stołu, nie jest prawdą, że nie zostali wysłuchani. Ja bym chciała, żeby księża znali wszystkie przykazania, w tym to ósme - nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. Pozostałych też dobrze, żeby przestrzegali - dodała ministra.
Nowacka: skończyły się czasy, że to biskupi pisali prawo
- Zrobiłam wszystko, żeby to były przyjazne relacje, ale w momencie, kiedy słyszę półprawdy, nieprawdy i manipulacje, to bardzo mi przykro, ale też będę odpowiadała, jaka jest rzeczywistość. Nie może być tak, że biskupi będą rządzili ministerstwem edukacji - powiedziała.
Mówiła też, że "już skończyły się czasy, które oglądaliśmy przez osiem lat, a może i czasem więcej, że to episkopat, biskupi pisali prawo".
Nowacka: trwa sprawdzanie, ilu ukraińskich uczniów poszło do szkoły
Zapowiedziała także, że jej priorytetem jest, "żeby nauczyciele w Polsce zarabiali dobrze". - W ramach możliwości budżetowych, jakie mamy, to mogę obiecać nauczycielkom i nauczycielom, będziemy pracować nad tym, żeby ich wynagrodzenia były coraz lepsze i rosnące - mówiła.
Ministra przyznała, że na razie nie można ocenić, ilu ukraińskich uczniów zgłosiło się do szkół 2 września. - Będziemy te dane mieli w przyszłym tygodniu. To będzie zupełnie inna liczba, niż słyszeliśmy. Słyszeliśmy o 120 tysiącach, a takich danych nie ma - powiedziała Nowacka.
- Myślę, że nie będzie to więcej niż 40 tysięcy dzieci, natomiast raport będziemy mogli przedstawić na początku przyszłego tygodnia, kiedy dane wejdą do systemu - dodała.
"Rafał Trzaskowski wygra te wybory"
Mówiła, że jej zdaniem Rafał Trzaskowski jest dobrze przygotowany do objęcia urzędu prezydenta i startu w wyborach. - Jest świetnie przygotowany, jest kompetentny, z dużymi kompetencjami międzynarodowymi, z wielką znajomością zmieniającego się świata. Bardzo go cenię i szanuję - powiedziała.
Pytana, czy Trzaskowski powinien być kandydatem całej koalicji 15 października Nowacka powiedziała, że "wybory prezydenckie od lat pokazują, że dla wielu partii to jest szansa na podbicie swojego programu" i nie chce się nastawiać, że "musimy mieć wspólnego kandydata". - Rafał Trzaskowski wygra te wybory, jest przygotowany, jest wiarygodny, więc jeżeli inne partie z naszej koalicji chcą też opowiedzieć o swoim programie, swoich wartościach, to jest świetna przestrzeń - mówiła ministra.
Nowacka: generalnie w rządzie mamy normalne relacje
Zapytana, czy jest jakieś "napięcie na linii Barbara Nowacka - Władysław Kosiniak-Kamysz", odpowiedziała, że "absolutnie nie ma". - Bardzo szanuję pana premiera Kosiniaka-Kamysza. (...) My musimy przywrócić normalną debatę. Tak, mamy normalne relacje i generalnie w rządzie mamy normalne relacje - mówiła.
Doniesienia o napięciach między koalicjantami nazwała "fake newsami".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24