Czasu na rozwiązanie problemów z nową ustawą refundacyjną jest coraz mniej, a samych problemów - coraz więcej. Wielu aptekarzy zapowiada, że nie zawrze umów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Kontrowersyjną ustawę ma poprawić specjalny zespół, który po raz pierwszy spotka się 4 stycznia - trzy dni po wejściu w życie nowych przepisów.
Zgodnie z ustawą refundacyjną, która wejdzie w życie 1 stycznia, gdy lekarz błędnie wypisze receptę, będzie zobowiązany do zwrotu kwoty nienależnej refundacji wraz z odsetkami. Chodzi o wypisanie recepty m.in. nieuzasadnionej względami medycznymi lub niezgodnej z listą leków refundowanych. Lekarz będzie też ponosił odpowiedzialność finansową w przypadku, gdy na recepcie wpisze niewłaściwy poziom refundacji leku.
MZ opublikowało także rozporządzenie w sprawie recept lekarskich, które przewiduje, że lekarz będzie wskazywał na recepcie poziom odpłatności za dany lek; będzie to 100, 50 lub 30 proc. odpłatności. Do tej pory nie było na receptach takich danych. W wyniku porozumienia w rozporządzeniu zapisano, że jeżeli nie zrobi tego lekarz, wówczas aptekarz będzie mógł określić poziom refundacji leku.
Po raz pierwszy lekarstwa mają też stałe ceny i marże. Resort zapewnił, że leki stosowane w terapiach nowotworów oraz schorzeniach psychotycznych, które były dotąd bezpłatne lub dostępne za zryczałtowaną opłatą, takie pozostaną. Według MZ w przypadku większości leków pacjenci będą płacić mniej.
Zgodnie z nowymi przepisami aptekarz powinien informować pacjenta, jeżeli jest możliwość kupna tańszego leku o takim samym działaniu jak medykament przepisany przez lekarza. Przeciwko nowym przepisom protestują lekarze, aptekarze i pacjenci.
Część właścicieli aptek zapowiada, że nie zawrze umów z Narodowym Funduszem Zdrowia Grzegorz Kucharewicz, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej
Otrzymaliśmy od Naczelnej Rady Aptekarskiej zapewnienie, że umowy z NFZ będą podpisywane Jakub Gołąb, rzecznik ministerstwa zdrowia
Ustalenie górnej granicy budżetu, jaki może być przeznaczony na refundację leków, skutkuje tym, że zakres wydatków refundacyjnych nie jest uzależniony od realnych potrzeb pacjentów, lecz od sztywno określonej w ustawie bariery finansowej oświadczenie BCC
- Część właścicieli aptek zapowiada, że nie zawrze umów z Narodowym Funduszem Zdrowia - poinformował prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej Grzegorz Kucharewicz. Wymóg ten wynika z przepisów ustawy refundacyjnej. Prezes NRA podkreślił, że decyzje dotyczące podpisywania umów z NFZ są pozostawione właścicielom aptek. - Wiem, że część aptekarzy z województwa mazowieckiego i kujawsko-pomorskiego nie zamierza podpisywać umów - podkreślił.
We wtorek stanowisko w sprawie niezawierania umów przyjęła Okręgowa Izba Aptekarska w Warszawie. W komunikacie Izba podkreśliła, że aptekarze są zmuszeni do zajęcia tak zdecydowanego stanowiska, gdyż nie zostały jeszcze wydane akty wykonawcze do ustawy o refundacji leków: rozporządzenie o receptach, rozporządzenie w sprawie danych przekazywanych z aptek do NFZ. OIA zaznacza, że stwarza to sytuację, że aptekarz, podpisując umowę, nie zna przepisów wykonawczych, według których będzie ją realizował. Jak podano, umów nie zamierza podpisać 314 aptek. Izba poinformowała, że spotkania w sprawie umów mają się odbyć w innych miastach woj. mazowieckiego na terenie działania warszawskiej OIA.
Wstrzymanie się z podpisywaniem umów z odziałem NFZ i nierealizowanie recept z pieczątką "Refundacja do decyzji NFZ" zaleciła aptekarzom Pomorsko-Kujawska Izba Aptekarska. Jej prezes Piotr Chwiałkowski przyznał, że Izba nie zamierza nikogo zmuszać do niepodpisywania umów z NFZ, a właściciele aptek, którzy nie są farmaceutami, wręcz nie mają obowiązku respektować jej uchwał.
Rzecznik ministerstwa: mamy zapewnienie
Rzecznik ministerstwa zdrowia Jakub Gołąb twierdzi, że wszystko jest w porządku. - Otrzymaliśmy od Naczelnej Rady Aptekarskiej zapewnienie, że umowy z NFZ będą podpisywane - powiedział.
NRA początkowo apelowała do właścicieli aptek, by nie podpisywali umów z NFZ, ale wycofała się z tego apelu w połowie grudnia. Zwróciła się też do aptekarzy o podjęcie akcji protestacyjnej m.in. przeciwko formalizowaniu wydawania leków refundowanych. Domaga się m.in. zmian w rozporządzeniu ministerstwa zdrowia w sprawie recept.
NRA chce przyjęcia zasady, że każdemu ubezpieczonemu w ramach jego uprawnień, niezależnie od błędów formalnych na recepcie, przysługuje lek refundowany. Według aptekarzy, przepisy z ustawy refundacyjnej i rozporządzenia ws. recept nie zabezpieczają konstytucyjnych uprawnień pacjentów do otrzymania leków refundowanych, a aptekom przysługującego im prawa do zwrotu refundacji za leki wydawane z tytułu ubezpieczenia zdrowotnego.
Zespół ratunkowy
Przeciwko przepisom z ustawy refundacyjnej dot. recept protestuje także Naczelna Rada Lekarska. NRL sprzeciwia się zapisom ustawy mówiącym, że wystawienie recepty osobie nieuprawnionej ma skutkować nałożeniem kar umownych i obowiązkiem zwrotu kwoty wydanej przez NFZ. Lekarze nie chcą też określać na receptach, czy pacjentowi przysługuje refundacja. Argumentują, że to zadania biurokratyczne, które nie są elementem leczenia.
W związku z tym 4 stycznia o godz. 15. powołany przez Naczelną Radę Lekarską zespół ds. opracowania zmian ustawy refundacyjnej spotka się z przedstawicielami ministerstwa zdrowia. Zespół złożony z przedstawicieli NRL, aptekarzy i MZ przygotuje wspólnie propozycje zmian przepisów, które dotyczą karania lekarzy za wypisywanie recept osobom nieuprawnionym.
Prezes NRL Maciej Hamankiewicz zwrócił się we wtorek w liście do prezesa NFZ o niezwłoczne opracowanie "czytelnych, transparentnych zasad kontroli, których realizacja nie będzie skutkowała narażaniem zarówno kontrolowanych lekarzy, jak i kontrolujących na nieuzasadnione zarzuty przekraczania swoich kompetencji, nieuczciwości lub nierzetelności". Hamankiewicz dodał, że całe środowisko lekarskie czeka na "pilne opracowanie i wdrożenie takich zasad kontroli".
NRL zawiesiła 16 grudnia do najbliższego zjazdu (25 lutego 2012 roku) decyzję o wypisywaniu tylko pełnopłatnych recept. Miała to być forma protestu lekarzy przeciwko zbyt restrykcyjnym ich zdaniem karom za błędne wypisanie recepty na lek refundowany oraz przeciwko obciążaniu ich obowiązkiem sprawdzania czy pacjent jest ubezpieczony.
Protest ws. recept zamierza kontynuować zrzeszający kilkanaście tysięcy medyków Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy. Związek poparła też Federacja Porozumienie Zielonogórskie, do której należy 13 tys. lekarzy z 14 województw. PZ informuje, że ma pod opieką 12 mln pacjentów.
Ustawa niezgodna z konstytucją?
To jednak nie koniec problemów z ustawą. Business Centre Club, organizacja zrzeszająca pracodawców prywatnych, wystąpiła do Rzecznika Praw Obywatelskich o rozważenie skierowania do Trybunału Konstytucyjnego nowych przepisów. Według BCC ustawa i sposób publikacji listy leków refundowanych naruszają konstytucję, a obwieszczenie do niej dołączone zostało wydane zbyt późno.
BCC przypomina, że w trakcie prac legislacyjnych zwracał uwagę, iż obwieszczenia nie można traktować jako źródła powszechnie obowiązującego prawa, dotyczącego obowiązków aptek i uprawnień pacjentów. Zdaniem BCC taki sposób publikacji narusza konstytucję. Za niekonstytucyjne BCC uważa też zakaz reklamy aptek i punktów aptecznych oraz obowiązek zawierania umów z NFZ.
Według BCC fakt, że lista nie jest ostateczna - zainteresowane podmioty mają 14 dni na odwołanie - spowoduje chaos, utrudnienia dla producentów, hurtowników, aptekarzy i lekarzy, a w konsekwencji - pacjentów.
Organizacja przytacza też argument, że umieszczenie na aktualnej liście o 847 preparatów mniej w porównaniu z poprzednią oznacza "konieczność poważnych zmian w terapii olbrzymiej liczby pacjentów oraz znaczny wzrost ponoszonych przez nich wydatków". - Ustalenie górnej granicy budżetu, jaki może być przeznaczony na refundację leków, skutkuje tym, że zakres wydatków refundacyjnych nie jest uzależniony od realnych potrzeb pacjentów, lecz od sztywno określonej w ustawie bariery finansowej - uważa BCC.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu