13-latka, która została potrącona przez pociąg, cudem uniknęła śmierci. Wiele wskazuje na to, że nawet nie zauważyła kilkudziesięciotonowego zagrożenia, bo była wpatrzona w swój telefon. Nierozsądne korzystanie z telefonów doprowadza do coraz większej liczby tragedii. Miasta na całym świecie starają się w różny sposób walczyć ze zjawiskiem "smartfonowych zombie". Materiał magazynu "Polska i Świat".
Kilkudziesięciotonowy pociąg i sygnał dźwiękowy - jak się okazuje, nawet tego można nie zauważyć. 13-latka wpatrzona w telefon przechodziła w niedozwolonym miejscu przez torowisko w Libiążu w województwie małopolskim. - Zderzyła się z bokiem lokomotywy. Upadła na nasyp, doznała obrażeń głowy - relacjonuje młodsza aspirant Iwona Szelichiewicz z policji w Chrzanowie. Dziewczyna trafiła do szpitala.
"Smartfonowi zombie" zwracają uwagę przede wszystkim na to, co widzą przed sobą w telefonie i zdarza się, że wychodzą na ulicę bez upewnienia się, czy mogą to zrobić. Maszynista czy kierowca w takiej sytuacji poza próbą hamowania niewiele może zrobić. Młodsza aspirat Szelichiewicz twierdzi, że maszynista z lokomotywy krzyczał w stronę nastolatki i użył sygnałów dźwiękowych. Nie udało się jednak uniknąć zderzenia.
"Odłóż smartfon i żyj" - taki napis pojawił się przed pasami przejścia dla pieszych w Mińsku Mazowieckim. Ten sam apel od kilku już lat wypisany jest na wielu warszawskich ulicach.
Dla Bartosza Grzegolca, motorniczego ze Szczecina i autora bloga "Uwaga tramwaj", widok zapatrzonych w telefon pieszych to codzienność. "Smartfonowi zombie" to już zagrożenie międzypokoleniowe i międzynarodowe. - Co trzeci nastolatek często korzysta z telefonu w drodze do szkoły, a co czwarty kierowca w Polsce używa telefonu komórkowego w czasie jazdy do pisania SMS-ów czy sprawdzania poczty e-mail - zwraca uwagę Maciej Dębski, prezes fundacji "Dbam o Mój Z@asięg".
Miasta walczą ze "smartfonowymi zombie"
- Ta plaga jest nie tylko w Szczecinie, ale w innych miastach - podkreśla Hanna Pieczyńska ze szczecińskiego Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego. I coraz więcej miast na całym świecie stara się z tym zjawiskiem w różny sposób walczyć.
W Honolulu na przykład za pisanie SMS-ów na przejściu dla pieszych grozi mandat - nawet 35 dolarów. Japońskie Yamato całkowicie zakazuje korzystania ze smartfonów podczas spacerów - nie tylko na jezdni, ale też na chodniku. Jedno z chińskich miast, trochę prześmiewczo, stworzyło specjalny pas dla pieszych z telefonem w ręku, a Korea Południowa zapatrzonym w telefon wychodzi naprzeciw - sygnalizacja świetlna pojawiła się tam nie na słupach, a na jezdni.
Z podobnego pomysłu skorzystał Szczecin. LED-owa listwa przed przejściem zmienia kolor z zielonego na czerwony. - Już wiemy, że to się sprawdza. Niejednokrotnie uratowała komuś życie - przekonuje Pieczyńska. Ale jak mówi praktyka, to tylko działania doraźnie. Nie wszystkim pomogą.
- My, osoby dorosłe, bardzo często zapominamy, że nasze dzieci uczą się od nas przez naśladowanie. Szkoda by było, żebyśmy się ocknęli dopiero wtedy, kiedy dostaniemy telefon ze szpitala, że nasze dziecko uległo wypadkowi, bo korzystało z telefonu komórkowego - zwraca uwagę Maciej Dębski.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24