Wczoraj rozpoczęło się trzęsienie ziemi w całym segmencie służb specjalnych, a znaleźć swój finał ma po powrocie Donalda Tuska z Brukseli - powiedział dziennikarz tvn24.pl Robert Zieliński. Jak zaznaczył, "premier ma swobodę ruchów w kontekście szefów czterech służb specjalnych". Dodał, że "nieco inaczej i bardziej problematycznie" jest z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym.
Sejmowa komisja do spraw służb specjalnych pozytywnie zaopiniowała w środę wnioski premiera Donalda Tuska o odwołanie szefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego. To jeden z elementów potrzebnych do zmian osobowych na tych stanowiskach.
Sprawę komentował na antenie TVN24 dziennikarz tvn24.pl Robert Zieliński, który o personalnej rewolucji w służbach specjalnych napisał już w środę rano.
- Wczoraj rozpoczęło się trzęsienie ziemi w całym segmencie służb specjalnych, a znaleźć swój finał ma po powrocie premiera Donalda Tuska z Brukseli, kiedy już zostaną wprowadzeni nowi szefowie do, jak się wydaje, wszystkich pięciu służb specjalnych, czyli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencji Wywiadu, Służby Wywiadu Wojskowego, Służby Kontrwywiadu Wojskowego i CBA - oświadczył Zieliński.
Zieliński: premier ma swobodę ruchów w kontekście szefów czterech służb specjalnych
Dopytywany o opinię, którą ma wyrazić prezydent w tej sprawie, Zieliński stwierdził, że już w przeszłości był ćwiczony przypadek, gdy brak opinii prezydenta nie stanowił przeszkody do powołania szefa jednej ze służb specjalnych.
- Wtedy interpretacja prawników brzmiała w ten sposób, że brak opinii prezydenta jest również opinią, tak to zinterpretowano. Tak czy inaczej, zgodnie z literą prawa, negatywna czy pozytywna opinia nie ma znaczenia. Premier ma tu swobodę ruchów w kontekście szefów czterech służb specjalnych - podkreślał Zieliński.
Dodał jednak, że "nieco inaczej i bardziej problematycznie jest z tą służbą, która jest najczęściej wymieniana jako najpoważniej upolityczniona, jako pewna machina, instrument do mielenia przeciwników politycznych, w którą zamienił Centralne Biuro Antykorupcyjne rząd Prawa i Sprawiedliwości".
- Dlatego że w tym jednym przypadku szefa CBA powołuje się na czteroletnią kadencję, która zakończy się dopiero wiosną przyszłego roku - dodał.
Źródło: TVN24