Od kilku miesięcy miałem sygnały lokalne, regionalne, także ze strony wojewody, związków zawodowych o nie najlepszym funkcjonowaniu kuratora - powiedział w poniedziałek w rozmowie z TVN24 minister edukacji Dariusz Piontkowski. Zaznaczał, że "odwołanie nie ma nic wspólnego z jego poglądami na temat LGBT".
Łódzki kurator oświaty Grzegorz Wierzchowski został w zeszłym tygodniu odwołany ze stanowiska. Zbiegło się to w czasie z jego wypowiedzią w telewizji Trwam, gdzie mówił między innymi, że "wirus LGBT, wirus ideologii jest znacznie groźniejszy" niż koronawirus, "bo to jest wirus dehumanizacji społeczeństwa". Decyzję ministerstwa edukacji o odwołaniu Wierzchowskiego krytycznie komentowali przedstawiciele Solidarnej Polski wchodzącej w skład rządzącej Zjednoczonej Prawicy.
Wiceprzewodniczący Solidarnej Polski i wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik zapowiedział, że ugrupowanie zwróci się do ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego o wyjaśnienie, czy odwołanie łódzkiego kuratora oświaty miało związek z jego wypowiedzią na temat "ideologii LGBT".
"Przede wszystkim powinni od razu do mnie zadzwonić"
Minister edukacji Dariusz Piontkowski w poniedziałek w rozmowie z TVN24 powiedział, że przede wszystkim Solidarna Polska "powinna od razu do mnie zadzwonić, zapytać jaka jest sytuacja, zanim wypuścili jakiekolwiek oświadczenie". - Rozmawiałem między innymi z panem ministrem Wójcikiem, wyraźnie zasygnalizowałem to, co jest w oficjalnym stanowisku na stronie ministerialnej, że odwołanie kuratora łódzkiego, nie ma nic wspólnego z jego poglądami na temat LGBT - mówił szef resortu edukacji.
- Mam wrażenie, że Solidarna Polska dała się wkręcić w manipulację i szkoda, że nie chcieli wyjaśnić wcześniej całej sytuacji - dodał.
Solidarna Polska zamieściła w niedzielę na swoim profilu na Twitterze taki wpis: "Solidarna Polska w pełni szanuje prawo naszych koalicjantów do prowadzenia polityki personalnej w resortach, za które odpowiadają. Jednak dymisja łódzkiego kuratora oświaty Grzegorza Wierzchowskiego, którą media wiążą z jego wypowiedzią w Telewizji Trwam na temat zagrożenia ideologią stojącą za LGBT, wzbudziła niepokój wśród naszych wyborców. Dlatego zwrócimy się z prośbą o wyjaśnienie jej powodów. Solidarna Polska w pełni podziela opinię Pana Kuratora o zagrożeniach dla polskiej młodzieży, jakie niesie ze sobą agresywna i dyskryminująca ideologia LGBT".
Sygnały o "nie najlepszym funkcjonowaniu kuratora"
Minister edukacji Dariusz Piontkowski zapewniał również, że odwołanie kuratora łódzkiego nie miało związku z jego wypowiedzią dotyczącą LGBT.
- Od kilku miesięcy miałem sygnały lokalne, regionalne, także od strony pana wojewody, ze strony związków zawodowych o nie najlepszym funkcjonowaniu kuratora. Nie było tam mowy o jego stosunku do LGBT, tylko o sposobie zarządzania kuratorium, kontaktach z rodzicami, nauczycielami, samorządami. Duża część tych uwag była krytyczna wobec pana kuratora - mówił.
Minister przypomniał równocześnie, że łódzki wojewoda Tobiasz Bocheński już wcześniej zapowiedział złożenie wniosku o odwołanie łódzkiego kuratora oświaty Grzegorza Wierzchowskiego.
- Ten wniosek pojawił się w połowie sierpnia z tego, co pamiętam, a więc dużo wcześniej, zanim pan kurator pojawił się w telewizji Trwam i zaczął wypowiadać się na temat LGBT - powiedział Piontkowski. - W naszej opinii wspólnej - i pana wojewody, i mojej - pan kurator nie najlepiej wypełniał swoje funkcje i stąd wniosek o jego odwołanie, który przeze mnie został zaakceptowany - wyjaśnił minister edukacji.
"Nie było, nie ma i nie będzie naszej zgody na niszczenie tradycyjnej rodziny"
Wcześniej w poniedziałek wojewoda łódzki na konferencji prasowej zapewniał, że decyzja o odwołaniu kuratora nie miała żadnego związku z jego medialnymi wypowiedziami, a wniosek o odwołanie kuratora złożył już 14 sierpnia.
- Rząd i jego przedstawiciele są obrońcami wartości, które zbudowały cywilizację zachodnią. Wolności, w tym wolności przekonań i wyznania, równości wobec prawa, godności, rodziny, jak i wartości chrześcijańskich, które stanowią tego Zachodu fundament - przekonywał Tobiasz Bocheński. - Bronimy i broniliśmy tych wartości jako dziedzictwa przodków i tradycji - mówił.
- Nie było, nie ma i nie będzie naszej zgody na niszczenie tradycyjnej rodziny, która jest chroniona zarówno przez konstytucję, jak i ustawy w Polsce. Nie było, nie ma i nie będzie zgody na profanowanie świętych symboli religijnych - powiedział wojewoda.
- Ten spór ideowy nie ma najmniejszego związku z odwołaniem łódzkiego kuratora oświaty - podkreślił.
Czy podpisałby się pod słowami kuratora? "Myślę, że tak"
Bocheński nie krytykował wypowiedzi Wierzchowskiego. - To nie jest wypowiedź względem osób LGBT, tylko względem pewnej ideologii, do której kurator się odniósł. Można równie dobrze mówić o wirusie marksizmu. To jest tak samo możliwa retoryczna figura, jak to, co powiedział kurator - tłumaczył.
Pytany, czy podpisałby się pod słowami kuratora, odpowiedział: - Myślę, że tak.
Wojewoda łódzki o powodach odwołania
Wojewoda łódzki tłumaczył powody, dla których odwołano kuratora łódzkiego Grzegorza Wierzchowskiego. - Pierwsza kategoria to są argumenty związane z pracą samego kuratorium i delegatur, licznymi odejściami z pracy pracowników, jak i sposobu zarządzania kuratorium. Drugi element to relacje z samorządami, jak i liczne skargi wójtów, burmistrzów i prezydentów na brak dialogu i współpracy z kuratorem, jak i kontrowersje związane z powoływaniem nowych szkół, likwidacją poprzednich, jak i przyjmowaniem sieci szkół - mówił.
- Trzecia kategoria dotyczy dyrektorów szkół, którzy skarżyli się na brak dialogu i współpracy z kuratorium pod zarządem byłego już kuratora (…). Czwarta kategoria to bardzo klarowne i jasne żądanie związku zawodowego Solidarność, by odwołać kuratora (…). Ostatnia kategoria to skargi rodziców - wymieniał wojewoda łódzki, argumentując, dlaczego odwołano kuratora.
Wiceprezydent Łodzi: bardzo dobra decyzja
Wcześniej wiceprezydent Łodzi Małgorzata Moskwa-Wodnicka mówiła, że to "bardzo dobra decyzja", że Grzegorz Wierzchowski przestał być kuratorem, bo "współpracy między władzami miasta a kuratorium nie było".
- [Relacja - red.] była ciężka, można to było zaobserwować w przypadku reformy edukacji, gdy kurator toczył z nami wojnę w sądach administracyjnych i przegrywał. Nie było wsparcia, współpracy. Powinien pojawić się ktoś, kto będzie współpracował z samorządami, a nie robił wszystko, by tej współpracy nie było - mówiła.
Źródło: TVN24