Były szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz złożył rezygnację z funkcji szefa Instytutu Obywatelskiego, think tanku PO. Postanowił wycofać się z życia publicznego.
Sienkiewicz - według portalu 300polityka - miał mówić w gronie współpracowników think tanku PO, że "koszty osobiste dalszego pozostawania w życiu publicznym są zbyt duże".
Miał także powiedzieć, że stał się "celem przestępców i ich pomocników przy biernej postawie prowadzącej postępowanie prokuratury". Miał to mówić szczególnie w kontekście upublicznienia adresu zamieszkania i innych danych, mogących narazić bezpieczeństwo jego najbliższych (dane Sienkiewicza są w aktach ze śledztwa ws. afery podsłuchowej).
Były szef MSW poinformował, że złożył zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa w związku z upublicznieniem akt śledztwa. Kilkanaście tomów akt opublikował w serwisie społecznościowym Zbigniew S., który usłyszał już w tej sprawie zarzuty.
Minister i doradca
Sienkiewicz był ministrem spraw wewnętrznych w rządzie Donalda Tuska w latach 2013-2014. We wrześniu ubiegłego roku podał się do dymisji w związku z opublikowaniem przez tygodnik "Wprost" stenogramów nielegalnie nagranych rozmów. Zarejestrowano m.in. jego spotkanie z prezesem NBP Markiem Belką i Sławomirem Cytryckim.
Nie zniknął jednak z życia publicznego. Stanął na czele think tanku PO - Instytutu Obywatelskiego. Były uczestnikiem narad najściślejszego grona doradców premier Ewy Kopacz.
W czerwcu ubiegłego roku tygodnik "Wprost" ujawnił nagrania podsłuchanych rozmów, w tym Sienkiewicza z Belką z lipca 2013 r. Ówczesny szef MSW rozmawiał o wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS. W zamian za to Belka stawiał warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz noweli ustawy o banku centralnym. W listopadzie Rostowskiego zdymisjonowano, w maju 2014 r. do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP.
Śledztwo ws. podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch restauracjach kilkudziesięciu osób z kręgu polityki, biznesu oraz byłych i obecnych funkcjonariuszy publicznych prowadzi Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga.
W czerwcu 2014 r. postawiła zarzuty biznesmenom Markowi Falencie i Krzysztofowi Rybce oraz Łukaszowi N. i Konradowi L. - pracownikom restauracji, w których dokonywano podsłuchów. Falenta nie przyznał się do zarzutów i zapewniał, że jest niewinny. Śledztwo jest przedłużone do września.
Autor: MAC//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24