Sienkiewicz: incydentów wokół marszu było o wiele więcej

Bartłomiej Sienkiewicz podkreślił, że jest zbyt wcześnie, by wyciągać wnioski
Bartłomiej Sienkiewicz podkreśla, że trwa potępowanie wyjaśniające, czy 11 listopada akcja policji przebiegała prawidłowo
Źródło: tvn24
- Jesteśmy w trakcie wyjaśniania paru incydentów, które być może mogły przebiegać inaczej, być może reakcja byłaby szybsza - mówił Bartłomiej Sienkiewicz, komentując chuligańskie incydenty, do jakich doszło 11 listopada. Minister spraw wewnętrznych podkreślił jednak, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by wyciągać wnioski z poniedziałkowych zajść i zaznaczył, że w wielu miejscach policja reagowała bardzo sprawnie, zapobiegając incydentom, o których nie wie opinia publiczna.

Minister spraw wewnętrznych przyznał, że to jego resort jest odpowiedzialny za zapewnienie spokoju publicznego. Przypomniał jednak, że ostrzegał organizatorów marszu, iż w przypadku naruszenia przez nich prawa, policja będzie reagować. - Niestety, w tym wypadku zachowali się jak zawsze - ocenił Sienkiewicz.

Szef MSW podkreślił, że trwa w tej chwili postępowanie wyjaśniające, a na razie jest zbyt wcześnie na wyciąganie wniosków. - Jesteśmy w trakcie wyjaśniania paru incydentów, które być może mogły przebiegać inaczej, być może reakcja byłaby szybsza - powiedział. Zaznaczył przy tym, że od momentu zdelegalizowania marszu do momentu "oczyszczenia miasta z elementów chuligańskich i bandyckich" minęło 1,5 godziny. Jak podkreślił minister, "trwa postępowanie wyjaśniające, które wdrożono w Komendzie Głównej Policji i analizy, czy wszystkie elementy tej wielkiej akcji przebiegały prawidłowo".

Incydentów było więcej

Sienkiewicz nie zgodził się z opiniami, że policja 11 listopada była bezwolna i nie radziła sobie z chuliganami. - Uczestnicy marszu mówią o tych dwóch incydentach, które są najbardziej głośne. Chcę zwrócić uwagę, że tych incydentów wokół marszu było o wiele więcej. I nawet opinia publiczna nie wie, że mieliśmy do czynienia z poważnymi incydentami na ul. Puławskiej i ul. Wilczej.

Zdaniem Sienkiewicza, w tych miejscach policja działała bardzo sprawnie. Zapytany o to, czy zamierza podać się do dymisji, Sienkiewicz powiedział, że decyzja w tej sprawie należy do premiera. Dodał jednak, że "w ten sposób co roku musieliby ustępować ministrowie we Francji czy Włoszech".

Minister Bartłomiej Sienkiewicz będzie gościem "Faktów po Faktach" w TVN24 o godz. 19:25

Policja "nie odpuści"

Policja do tej pory zatrzymała 72 osoby. Jak podkreślił w rozmowie z TVN24 rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski, policji zależy na tym, aby oprócz 72 osób już zatrzymanych, dotrzeć do uczestników marszu, których wizerunek został zarejestrowany m.in. na nagraniach z monitoringu. - Koncentrujemy się na ludziach, którzy łamali prawo - wyjaśnił. Sokołowski ocenił, że mimo iż nie do wszystkich uda się zapewne dotrzeć z uwagi np. na zasłonięte twarze, ale elementy charakterystyczne widoczne na monitoringu czy rozmowy z już zatrzymanymi uczestnikami marszu mogą pozwolić do nich dotrzeć.- Musimy zrobić wszystko, żeby nie odpuszczać tym ludziom. I na tym dzisiaj koncentruje się polska policja - powiedział Sokołowski. Ci, którzy rzucali kamieniami, odpalali race; ci, którzy atakowali funkcjonariuszy, niszczyli mienie, powinni za to odpowiadać i my nie możemy tutaj w żaden sposób odstąpić.

W opinii Sokołowskiego, skala przemocy była jednak mniejsza niż roku temu czy dwa lata temu.

Policja zatrzymała do tej pory 72 osoby

Policja zatrzymała do tej pory 72 osoby

Marsz niezgody

Podczas organizowanego przez narodowców "Marszu Niepodległości", w którym uczestniczyło ok. 20 tys. osób, doszło w poniedziałek - podobnie jak w poprzednich latach - do burd. Poszkodowanych zostało 19 osób, 14 przewieziono do szpitali. Policjanci użyli pałek, gazu łzawiącego i pieprzowego oraz broni gładkolufowej z gumowymi kulami. Marsz został rozwiązany przez ratusz na żądanie policji.Podczas marszu zatrzymano 72 osoby w związku z napaścią na funkcjonariuszy, chuligaństwem i niszczeniem mienia. Wśród zatrzymanych jest jedna osoba podejrzewana o podpalenie instalacji "Tęcza" na pl. Zbawiciela oraz trzy w związku z podpaleniem kabiny wartowniczej przy ambasadzie, próbami wejścia na jej ogrodzenie oraz obrzucania terenu ambasady racami.

Autor: kg\mtom / Źródło: tvn24

Czytaj także: