Sezon grzewczy zwykle rozpoczyna się na przełomie września i października. W tym roku, ze względu na niskie temperatury, kaloryfery w wielu budynkach włączono nawet wcześniej. - Już 8 września ciepło popłynęło do pierwszego odbiorcy - mówi rzeczniczka Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Krakowie. Ci, których kaloryfery jeszcze nie działają, tematem muszą zainteresować się sami - nie ma bowiem odgórnie narzuconej daty startu sezonu grzewczego.
Wrzesień jest w tym roku wyjątkowo chłodny. Już na początku miesiąca w znacznej części kraju temperatura w nocy zaczęła spadać zdecydowanie poniżej 10 stopni. To przyspieszyło rozpoczęcie sezonu grzewczego i w wielu budynkach ogrzewanie zostało już uruchomione. Zazwyczaj kaloryfery włączane są na przełomie września lub października, ale trzeba pamiętać, że kwestia ta nie jest uregulowana. - O terminie rozpoczęcia i zakończenia ogrzewania decydują zarządcy i właściciele nieruchomości - podkreśla Renata Krężel, rzeczniczka prasowa Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Krakowie.
ZOBACZ TEŻ: "Zamówiliśmy ekogroszek, dostaliśmy miał energetyczny". Skład węgla zapowiada reklamację
Dodaje, że pierwsze prośby o uruchomienie ogrzewania w tym roku firma otrzymała na początku września. - 8 września ciepło popłynęło do pierwszego odbiorcy, a potem do następnych. MPEC zaproponował pozostałym klientom dostawę ciepła od 20 września i prawie wszyscy z tego skorzystali. Wpłynęły nieliczne wnioski, by jeszcze nie dostarczać ciepła do pojedynczych budynków - wyjaśnia Krężel.
W innych miastach kaloryfery włączono w podobnym okresie. Zarząd Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej we Włocławku przekazał nam, że rozpoczął uruchamianie ogrzewania od 16 września. Tego samego dnia pierwsze kaloryfery włączyło MPEC w Olsztynie. - Można śmiało powiedzieć, że około 65 proc. naszych odbiorców ma już włączone ogrzewanie - mówi jego rzeczniczka, Kamila Rostkowska-Różacka.
Kiedy zaczyna się sezon grzewczy? Ile trwa?
Rozporządzenie ministra gospodarki z 2007 roku definiuje sezon grzewczy jako "okres w którym warunki atmosferyczne wymuszają dostarczanie ciepła w sposób ciągły do budynków". Nie wynika z niego zatem, kiedy konkretnie ogrzewanie powinno zostać uruchomione.
Pewną podpowiedzią mogą być wytyczne z rozporządzenia ministra infrastruktury ws. warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki. Określono w nim, że minimalna temperatura w przypadku zwykłych pomieszczeń mieszkalnych ma wynosić 20 stopni, w przypadku łazienki - 24 stopnie. Tyle że wytyczne te w kontekście rozpoczęcia sezonu grzewczego nie mają żadnej mocy.
Teoretycznie, gdyby jesienna aura pojawiła się wyjątkowo wcześnie, kaloryfery mogłyby zostać włączone np. w sierpniu. "Tylko w wyjątkowych okolicznościach, takich jak np. niesprawna instalacja centralnego ogrzewania w budynku lub poważne naruszenie innych obowiązków wynikających z zawartej umowy sprzedaży ciepła, nasze przedsiębiorstwo może odmówić uruchomienia ogrzewania" - informuje zarząd MPEC we Włocławku.
To, ile potrwa rozpoczynający się sezon grzewczy, zależy oczywiście od warunków pogodowych, jakie będą utrzymywać się w najbliższych miesiącach. - Zazwyczaj jest to okres od września do maja, choć część odbiorców korzysta z ogrzewania przez cały rok - wyjaśnia Krężel. Ze statystyk MPEC we Włocławku z ostatnich lat wynika, że sezon grzewczy w Polsce trwa średnio siedem i pół miesiąca.
Duże podwyżki cen energii
Ten rok jest jednak wyjątkowy z uwagi na wysokie ceny węgla, gazu i energii elektrycznej. Martwi to osoby ogrzewające domy we własnym zakresie, ale odbiorcy ciepła systemowego też zapłacą więcej niż w poprzednich latach. Rzeczniczka olsztyńskiego MPEC przekazała, że w związku z embargiem na węgiel z Rosji, węgiel na unijnym rynku podrożał nawet o ok. 500 proc.
- Nasza spółka w I kwartale bieżącego roku kupowała węgiel po 320 zł za tonę, a obecnie cena ta wynosi 1600-1700 zł za tonę. W tym czasie cena biomasy wzrosła o niemal 100 proc. Konieczne było dostosowanie cen ciepła do tych warunków tak, by możliwe było bezpieczne prowadzenie przez nas działalności, a przede wszystkim zgromadzenie zapasów opału na sezon grzewczy. Wzrosty cen dokonywane były stopniowo, a łączny wzrost cen sięga 55 proc. - wyjaśnia Rostkowska-Różacka.
Na jeszcze większa podwyżkę muszą nastawić się mieszkańcy sporej części Konina. Prezes tamtejszego Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej już na początku sierpnia poinformował w rozmowie z TVN24 o 67 proc. wzroście ceny za ogrzewanie. - Elektrownia Konin wprowadziła podwyżkę o 120 proc. i tłumaczyła tę podwyżkę cenami biomasy - tłumaczył na antenie stacji.
Podwyżki mają być jednak ograniczone. Pod koniec sierpnia Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska, ogłosiła, że rachunki za ogrzewanie i ciepłą wodę dla odbiorców ciepła systemowego będą mogły wzrosnąć maksymalnie o 42 proc. Jeśli dostawca ciepła wprowadzi większą podwyżkę, zostanie na niego nałożona kara.
Tarcza solidarnościowa rządu
"Ostatnia podwyżka związana była przede wszystkim z niespotykanym wcześniej, bardzo dużym wzrostem cen miału węglowego, z którego wytwarzamy ciepło. Ponadto wpływ na podwyżkę cen ciepła miał wpływ wysoki poziom cen uprawnień do emisji CO2 oraz energii elektrycznej" - wyjaśnia MPEC we Włocławku.
W zeszłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki przedstawił tzw. tarczę solidarnościową. Rząd zaproponował, by gospodarstwa domowe w przyszłym roku miały zagwarantowane ceny energii elektrycznej z 2022 roku, ale tylko do zużycia na określonym poziomie. Wcześniej parlament przegłosował również tzw. dodatek węglowy. Choć wnioski o przyznanie go można składać od ponad miesiąca, w ostatnich dniach kolejne samorządy zgłaszały, że nadal czekają na formalną decyzję wojewodów oraz środki na ten cel.
Źródło: tvn24.pl, gov.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock