Będziemy mogli dojść do tego, kto za tym stał. Kto podejmował decyzje polityczne, żeby tego typu systemu inwigilacji totalnej używać w walce wyborczej oraz polityczne - mówił w "Faktach po Faktach" poseł Marcin Bosacki (Koalicja Obywatelska) na temat powołania sejmowej komisji śledczej do spraw Pegasusa. - W Sejmie powinniśmy mieć dostęp do tego, by w sposób ludzki, kiedy mówimy ludzkim językiem, a nie tylko cytujemy paragrafy i przepisy, wytłumaczyć, jaki proces się odbywał - stwierdziła profesor Monika Płatek, kierowniczka Zakładu Kryminologii w Instytucie Prawa Karnego Uniwersytetu Warszawskiego.
Donald Tusk zapowiedział, że nowa władza utworzy trzy sejmowe komisje śledcze: do zbadania tak zwanych wyborów kopertowych, do spraw afery wizowej i do spraw Pegasusa. We wtorek w Sejmie ma się odbyć pierwsze czytanie ustaw w sprawie ich powołania.
Bosacki: będziemy mogli dojść do tego, kto de facto stał za inwigilacją Pegasusem
Do sprawy odniósł się w "Faktach po Faktach" poseł Koalicji Obywatelskiej Marcin Bosacki. - Te komisje zostaną powołane już w najbliższym tygodniu. Chcemy, aby one jak najszybciej ruszyły. (...) Wiemy, że tego żądają nasi wyborcy - stwierdził.
Zapytany został o to, jak długo będą pracować komisje. - To powinno być kilka miesięcy, dlatego że po pierwsze, w niektórych sprawach bardzo dużo już wiemy. Na przykład w raporcie końcowym ogłoszonym trzy miesiące temu przez naszą komisję senacką do spraw Pegasusa. Tam wiele wiadomo, ale też wiele nie wiadomo, ponieważ Sejm, komisja śledcza w Sejmie ma dużo większe prerogatywy - odpowiedział.
Bosacki przypomniał ustalenia senackiej komisji, której był przewodniczącym. - Doszła do tego, że z całą pewnością w Polsce używano Pegasusa, że zakupiono go nielegalnie z Funduszu Sprawiedliwości, który miał być dla ofiar przestępstw, tymczasem 25 milionów złotych resort pana (Zbigniewa - red.) Ziobry przeznaczył dla CBA na zakup Pegasusa. Że to było używane podczas kampanii wyborczej, zwłaszcza w 2019 roku, także (wobec - red.) szefa kampanii największej wtedy partii opozycyjnej, czyli Krzysztofa Brejzy - mówił.
- Ale też dotyczyło to prawników, działaczy społecznych, działaczy związkowych oraz że złamano tym samym wiele polskich praw. Na przykład, to absolutnie skandaliczne, że wszystkie te dane eksportowano poza granicę kraju - dodał. - Żaden z wezwanych przez nas polityków PiS-u się nie stawił, ani pan (szef MSWiA Mariusz - red.) Kamiński, ani pan (wiceszef MSWiA Mariusz - red.) Wąsik, ani pan Ziobro, ani jego zastępcy. I to oczywiście nie będzie mogło mieć miejsca podczas pracy komisji sejmowej - stwierdził.
- Będziemy mogli dojść do tego, kto za tym stał. Kto podejmował decyzje polityczne, żeby tego typu systemu inwigilacji totalnej używać w walce wyborczej oraz politycznej. Nie tylko, kto podejmował decyzje na piśmie, ale też kto, być może tropy prowadzą na Nowogrodzką (ulica w Warszawie, gdzie mieści się siedziba PiS - red.), podejmował te decyzje de facto - zakończył poseł KO.
Platek: mamy szansę ludzkim językiem wytłumaczyć ludziom jaki proces się odbywał
Profesor Monika Płatek, kierowniczka Zakładu Kryminologii w Instytucie Prawa Karnego UW, stwierdziła, że "takie komisje są bezwzględnie potrzebne, ponieważ zupełnie inaczej działa prokuratura, inaczej działają te komisje". - Teraz jesteśmy w kraju, w którym ilość naruszeń prawa od 2015 roku urosła naprawdę bardzo, to jest długa lista - dodała.
Według Płatek komisją mogą "pokazać, gdzie władza, powołując się na suwerena, powołując się na uprawnienia, tak naprawdę od początku okazywała nam lekceważenie, pogardę. Bo za każdym razem, kiedy złamana jest konstytucja, to to jest pokazanie środkowego palca zwykłym ludziom, zwykłym obywatelkom i obywatelom".
- W Sejmie powinniśmy mieć dostęp do tego, by w sposób ludzki, kiedy mówimy ludzkim językiem, a nie tylko cytujemy paragrafy i przepisy, wytłumaczyć, jaki proces się odbywał. Jesteśmy w kraju, co zresztą powtarza bardzo wielu wybitnych prawniczek i prawników, jesteśmy w kraju, w którym wiele milionów ludzi głosowało na PiS. Więc jest też również ważne, żeby ci ludzie mogli się zorientować, przekonać, jak pod hasłem, że się dzielimy, jak pod hasłem, że dbamy, tak naprawdę odbierano nam wolność, odbierano nam poczucie sprawczości, odbierano nam bezpieczeństwo - mówiła profesor UW.
Oceniła, że w sprawie Pegasusa "w sposób perwersyjny pieniądze, które miały być przeznaczone na pomoc poszkodowanym, pieniądze zgarniane od ludzi skazanych, przebywających w więzieniach, są przekazywane po to, żeby uprawiać szpiegostwo na dużą skalę". - Przecież te wszystkie dane wyciekają na zachód, a poza tym to nie jest zwykły środek kontroli, to jest broń cybernetyczna - dodała Płatek.
Profesor UW stwierdziła także, że rządzący odpowiedzialni za inwigilację Pegasusem, usprawiedliwiający swoje decyzje zgodą sądów, "nie mogą się zasłonić sądem w sytuacji, kiedy korzystają ze środka, który jest nielegalny". - Ten środek w Polsce od początku był nielegalny, jak sam zakup był nielegalny i ci ludzie zdają sobie z tego sprawę i ten raport (senackiej komisji ds. Pegasusa - red.) to pokazał. Nawet jeśli nie pokazał wszystkich tych mechanizmów, które tam się zadziały, to odpowiedzialność Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i ludzi, którzy tymi resortami kierują jest jasna - powiedziała.
Źródło: TVN24