We wtorek podczas posiedzenia Sejmu Adrian Zandberg zabrał głos w sprawie protestów wyborczych i nieprawidłowości w poszczególnych komisjach obwodowych. - W Polsce jest ponad 32 tysiące komisji wyborczych i ćwierć miliona ludzi w tych komisjach ofiarnie, często do późna w nocy uczciwie pracowało, licząc głosy. Tym ludziom należy się od Wysokiej Izby szacunek i podziękowanie, a nie sianie "szurskich teorii spiskowych", których nie powstydziłaby się komisja pana Macierewicza - stwierdził.
- Jeżeli w konkretnych obwodach doszło do nadużyć, to od ich wyjaśnienia mamy w naszym państwie odpowiednie procedury. A odpowiedzialnością polityków jest stać na straży tych procedur, a nie podważać je i chwiać państwem w imię doraźnych korzyści - zaapelował Zandberg.
Jak dodał, słyszy - również od posłów obecnych na posiedzeniu - "zupełnie szaleńcze scenariusze, żeby nie zwoływać Zgromadzenia Narodowego". - Chcę powiedzieć bardzo jasno, że ze strony Razem nie będzie zgody na wywracanie porządku konstytucyjnego, a demokracja koniec końców zawsze polega na tym, żeby zgodzić się i uszanować taki wynik wyborów także wtedy, kiedy nie my je wygrywamy - oświadczył.
Wtedy zareagował marszałek Sejmu Szymon Hołownia. - Panie pośle, chcę tylko powiedzieć, że to ja zwołuję Zgromadzenie Narodowe i chcę panu powiedzieć, że będzie dobrze - zapewnił.
Rutnicki: panu to nie przeszkadza?
Do wypowiedzi Zandberga nawiązał następnie poseł KO Jakub Rutnicki, którego zdaniem "każdy głos jest ważny" i " każdy głos wymaga przeliczenia".
- Pan Zandberg mówi, że nic się nie stało. 13 komisji sprawdzonych, w 11 nieprawidłowości. 2600 głosów przeliczonych odwrotnie, które powinny trafić na Trzaskowskiego, a trafiły na Nawrockiego. Panu to nie przeszkadza? Jarosław Kaczyński bije brawo. Wyjaśnijmy wszystkie nieprawidłowości - zapowiedział.
Autorka/Autor: kgr/lulu
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Rafał Guz