- Kończymy z rządami prawa i wchodzimy w dobę rządów siły - tak zmiany w sądownictwie wprowadzane przez Prawo i Sprawiedliwość określiła w rozmowie z TVN24 Monika Frąckowiak, sędzia ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia". Skomentowała także wypowiedź prezesa PiS, który stwierdził, że dzisiejsze sądownictwo jest kontynuacją z czasów PRL.
Jarosław Kaczyński w piątek przekonywał, że w Polsce sądownictwo nie zostało "zmienione, zreformowane, można powiedzieć przebudowane, czy wręcz odbudowane po okresie PRL-owskim".
- To sądownictwo jest niczym innym jak kontynuacją tamtego sądownictwa (...). To następstwo pokoleń następuje nie w rytmie biologicznym, tylko w rytmie szkoleń, zależności służbowych, w rytmie mechanizmów przyjmowania do zawodu, i tak dalej. Mamy do czynienia z kontynuacją, która okazała się niezwykle wręcz szkodliwa dla naszego życia społecznego - powiedział Kaczyński.
"Kompletnie absurdalny zarzut"
Sędzia Monika Frąckowiak nazwała tę wypowiedź "absurdem", a argumenty "nielogicznymi".
- Przeanalizowałam swoją własną ścieżkę zawodową i poważnie podeszłam do słów pana Jarosława Kaczyńskiego i myślałam sobie, w którym momencie: czy na studiach, czy na aplikacji sądowej były jakiekolwiek nawiązania do czasów PZPR - powiedziała, dodając, że ich nie znalazła. I pytała: - W jaki sposób mieliby sędziowie nawiązywać do tych dawnych czasów?
Frąckowiak zwróciła uwagę na pewien paradoks: sędziowie i asesorowie, których teraz zamierza powołać PiS, byli szkoleni przez "sędziów, którzy już wcześniej byli sędziami". - Ta ciągłość, na którą się powołuje pan Jarosław Kaczyński, pan minister Ziobro, pan minister (Marcin) Warchoł, czy też haniebna postać naszego środowiska sędziowskiego pan Łukasz Piebiak [ma wyrok dyscyplinarny za pracę jako sędzia - red.], cały czas jest zachowana - powiedziała.
Podkreśliła, że także Jarosław Kaczyński i Zbigniew Ziobro przed laty studiowali prawo.
- To jest kompletnie absurdalny zarzut - oceniła.
"Populistyczne hasło"
Frąckowiak podkreśliła, że jest przeciwna zmianom w sądach w kształcie proponowanym przez PiS. - To nie jest reforma, to jest dewastacja - oświadczyła.
Odrzuciła także tłumaczenia PiS, że sądownictwo jest reformowane po to, by przywrócić sądy obywatelom. Powiedziała, że w żadnym z projektów ustaw uchwalonych lub proponowanych przez PiS nie ma żadnych zapisów na ten temat.
- Na czym ma polegać przybliżenie [sądów - red.] obywatelom? Na tym, że o wszystkim decyduje tylko i wyłącznie jeden człowiek w Polsce, którym jest minister sprawiedliwości pan Zbigniew Ziobro? - pytała. - To jest tylko populistyczne hasło, które nie ma żadnego, ale to żadnego poparcia w rzeczywistości - dodała.
System będzie "jeszcze bardziej" niewydolny
Frąckowiak powiedziała, że powinna się dokonać rzeczywista reforma procedur sądowych tak, by je uprościć i sprawić, by były czytelne dla obywateli. Podkreśliła, że należałoby ograniczyć kognicję sądów, czyli charakter spraw, którymi zajmują się sędziowie. - Polska jest krajem, w którym sędziowie zajmują się takimi nieistotnymi (...) sprawami, rzeczami marginalnymi, którymi mogłyby zajmować się inne organy - oświadczyła.
Jej zdaniem powinno dojść także do zmian w szkoleniu sędziów, by w jasny dla obywatela sposób informowali go o orzeczeniu.
Zmiany wprowadzane przez Ministerstwo Sprawiedliwości - jak stwierdziła - "nic z tym wspólnego nie mają". Zdaniem sędzi Frąckowiak "system będzie jeszcze bardziej" niewydolny. Wyjaśniła, że ona sama ma problem z przewlekłością postępowań najczęściej ze względu na "problemy z biegłymi". Resort odpowiedział ustawą, która przewiduje przestępstwo "nieumyślnego sfałszowania opinii". - To jest coś absurdalnego - oceniła. - My prawnicy również tego nie rozumiemy, bo jest to sprzeczne z zasadą logiki - dodała.
Frąckowiak przewiduje, że "biegli będą bali się teraz wydawać opinie".
Autor: pk/tr / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24