"Pozbawienie mnie możliwości orzekania przekracza granice prawa. Podważa mój status sędziego i narusza konstytucyjną równowagę władz" - twierdzi dr hab. Mariusz Muszyński, jeden z sędziów TK wybranych przez obecny Sejm. W wydanym w piątek oświadczeniu odpowiedział on na stanowisko prezesa TK.
Odpowiedź Muszyńskiego pojawiła się m.in. na stronie internetowej dziennika "Rzeczpospolita".
Dotyczy ona czwartkowego komentarza prezesa TK. Prof. Andrzej Rzepliński odniósł się w nim do informacji o prokuratorskim śledztwie w sprawie niedopuszczenia do orzekania trzech sędziów Trybunału wybranych przez obecny Sejm.
Jednym z tych sędziów jest właśnie Mariusz Muszyński, wyłoniony w grudniu zeszłego roku m.in. głosami PiS.
"To podważa mój status"
"Pisząc, że powstały spór nie jest sporem osobistym między sędzią Trybunału a Prezesem Trybunału, ma Pan rację" - pisze Muszyński, zwracając się do Rzeplińskiego.
"Ten spór to poważny problem z zakresu funkcjonowania państwa i równowagi władzy" - przekonuje sędzia TK. Twierdzi, że pozbawienie go możliwości orzekania "nie znajduje podstaw i przekracza granice prawa".
"Podważa mój status sędziego, a tym samym w godzi w konstytucyjne prawo Sejmu do wyboru sędziów TK i narusza konstytucyjną równowagę władz. Władza sądownicza jest bardzo ważna, ale i ona ma swoje konstytucyjne ograniczenia" - podkreśla Muszyński.
Prawnicza polemika
W dalszej części pisma sędzia odpowiada na argument Rzeplińskiego, że ten jako prezes TK jest zobowiązany do wykonywania wyroków Trybunału Konstytucyjnego.
"Badane przez TK przepisy ustawy o TK były adresowane do Sejmu i to ten organ musiał je odpowiednio zastosować. Adresatem przepisów nie był Prezes TK i dlatego po wyroku nie do niego należy stosowanie, albo odmowa ich zastosowania" - ocenia Muszyński. Jego zdaniem powołany przez Rzeplińskiego argument stanowi "nadużycie".
Zdaniem Muszyńskiego wspomniany przez Rzeplińskiego wyrok TK z 3 grudnia zeszłego roku "nie był – jak się próbuje wmówić opinii publicznej – orzeczeniem o rzekomej nielegalności mojego wyboru".
Z kolei uzasadnienie do postanowienia z 7 stycznia tego roku - także przywołane przez Rzeplińskiego - jest w ocenie Muszyńskiego "intelektualną manipulacją". W uzasadnieniu tym TK tłumaczy, dlaczego za legalny uznano wybór trzech tzw. październikowych sędziów (wyłonionych przez poprzedni Sejm). Muszyński przekonuje w tym punkcie, że "Trybunał nie jest kompetentny do kontroli aktów wyboru sędziów TK", a wspomniane uzasadnienie "nie jest wiążącą prawnie częścią orzeczenia".
"O wyroku nie świadczy nadruk słowa wyrok"
Na końcu oświadczenia Muszyński tłumaczy, że żądając dopuszczenia do orzekania wcale nie powołuje się na art. 90 najnowszej ustawy o TK (nakładał on na prezesa TK obowiązek dopuszczenia sędziów do orzekania, jednak 11 sierpnia Trybunał uznał ten przepis za niezgodny z konstytucją - red.).
Muszyński zamiast tego wskazuje inny artykuł tej ustawy - niezakwestionowany przez Trybunał - "nakazujący Prezesowi TK umożliwienie sędziom Trybunału wykonywania ich konstytucyjnych obowiązków", a także na "akt wyboru mojej osoby na sędziego Trybunału Konstytucyjnego i konstytucyjną istotę funkcji sędziego."
"Osobiście mam też prawne wątpliwości, czy przedmiotowe rozstrzygnięcie w sprawie K 39/16 (wyrok z 11 sierpnia - red.) należy traktować jak wyrok Trybunału, ponieważ nie spełnia ustawowych warunków przewidzianych dla orzeczenia TK. O statusie wyroku nie świadczy nadruk na papierze słowa 'wyrok', ale również spełnianie przez taki akt wszystkich standardów prawa przewidzianych dla wyroku" - pisze Muszyński.
Autor: ts/j / Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: tvn24