- Z przykrością to muszę stwierdzić, ale niestety pan premier nie po raz pierwszy nas obraża. Już trudno milczeć i używać delikatnych, eufemistycznych słów. Nie wolno. To się nie godzi - mówił w "Faktach po Faktach", sędzia Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego Krzysztof Rączka. Skomentował w ten sposób słowa Mateusza Morawieckiego o oporze "tych, którzy bronią swoich przyczółków" wobec zmian w wymiarze sprawiedliwości i sędziach "powołanych przez Radę Państwa PRL", którzy "dzisiaj dla obrońców status quo są sędziami właściwymi".
Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Gersdorf wezwała we wtorek sędziów Izby Dyscyplinarnej SN do "powstrzymania się od wszelkich czynności orzeczniczych". Ma to związek z wyrokiem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i podjętym na jego podstawie rozstrzygnięciem Izby Pracy Sądu Najwyższego, która uznała m.in., że Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem w rozumieniu prawa Unii Europejskiej i krajowego.
"Kontynuowanie działalności przez Izbę Dyscyplinarną stanowi poważne zagrożenie dla stabilności porządku prawnego w Polsce" - napisała Gersdorf.
Na jej wezwanie tego samego dnia odpowiedział prezes tej izby sędzia Tomasz Przesławski. "Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego w dalszym ciągu wykonywać będzie powierzone jej przez konstytucyjne organy Rzeczypospolitej Polskiej czynności orzecznicze" - napisał w oświadczeniu.
Gersdorf "zrobiła to, co powinna zrobić i co w danej sytuacji mogła zrobić"
Krzysztof Rączka, sędzia Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego Sądu Najwyższego, przyznał w "Faktach po Faktach", że jego zdaniem apel Gersdorf był potrzebny. - Pani prezes wystosowując ten apel zrobiła to, co powinna zrobić i co w danej sytuacji mogła zrobić - ocenił. Dodał przy tym, że "niestety imperium pani prezes nie sięga tak daleko, żeby podejmować bardziej stanowcze działanie".
- Może tylko apelować do poczucia odpowiedzialności za państwo, za bezpieczeństwo prawne obywateli. A na ile ten apel będzie skuteczny, na ile będzie przyjęty z należytym respektem, to już jest sprawa jego adresatów - zauważył.
Komentował także odpowiedź prezesa Izby Dyscyplinarnej SN na wezwanie. - To jest właśnie ta odpowiedź, która nie jest odpowiedzią zgodną z poczuciem odpowiedzialności za bezpieczeństwo prawne obywateli - ocenił.
"To jest odpowiedzialność rządu i parlamentu"
Pytany, co teraz będzie z polskim wymiarem sprawiedliwości, ocenił, że "teraz to kwestia odpowiedzialności tych, którzy wywołali ten kryzys". - To jest odpowiedzialność rządu i parlamentu, który przegłosował te ustawy, oni spowodowali chaos - podkreślił.
Przyznał także, że "nie widzi woli" ze strony rządu, aby tę sytuację naprawić. - Zresztą po ostatnim wystąpieniu pana premiera, który zapowiedział z determinacją kontynuowanie tak zwanych reform, a w zasadzie demontażu wymiaru sprawiedliwości, to ja nie widzę takiej dobrej woli. Ale życie po prostu ma swoje wymagania i już nie raz niektórzy musieli "własny język połknąć", także przy sprawach Sądu Najwyższego - dodał.
"Takie słowa ze strony premiera nie powinny paść"
Sędzia komentował słowa premiera Mateusza Morawieckiego, który w poniedziałek w Godziszowie Pierwszym zapewnił, że reforma wymiaru sprawiedliwości w Polsce będzie kontynuowana. Dodał, że w tym obszarze rząd napotkał ogromny opór "środowisk III Rzeczpospolitej, tych, którzy bronią swoich przyczółków".
- Ci sędziowie, którzy są powołani przez Radę Państwa PRL, dzisiaj dla obrońców status quo są sędziami właściwymi, właściwie powołanymi, a sędziowie powołani przez Krajową Radę Sądownictwa, w pełni legalnie wybraną, zgodnie z konstytucją, są sędziami niewłaściwie wybranymi - mówił szef rządu.
- Ja bym pewnych rzeczy ze względu na poczucie wstydu nie powiedział - skomentował w "Faktach po Faktach" te słowa sędzia Rączka. - W Polsce jesteśmy ciągle obrażani, bezpodstawnie jesteśmy obrażani - dodał.
Przekonywał także, że "nie można czynić zarzutu komuś z tego, że urodził się kilkadziesiąt lat temu". - Ci sędziowie, nieliczni już, którzy zostali powołani przez Radę Państwa - radę już nieistniejąca od ponad trzydziestu lat - byli wielokrotnie weryfikowani, wielokrotnie sprawdzani, wielokrotnie sami wykazali się niezawisłością. Od jakiego organu od jakich sił politycznych ci sędziowie mają być zależni? Od nieboszczki Rady Państwa? - pytał.
Jego zdaniem "takie słowa ze strony premiera nie powinny paść i nie padłyby w żadnym cywilizowanym kraju Europy". - Z przykrością to muszę stwierdzić, ale niestety pan premier nie po raz pierwszy nas obraża. Już trudno milczeć i używać delikatnych, eufemistycznych słów. Nie wolno. To się nie godzi - podsumował.
Sędzia Rączka: trzeba znieść neo-KRS, która jest organem skażonym politycznością
Sędzia Rączka mówił też o tym, co należy jego zdaniem zrobić, aby naprawić sytuację w wymiarze sprawiedliwości. - Trzeba przygotować odpowiednie projekty ustaw, uchwalić je, przeprowadzić przez parlament - mówił.
- Trzeba znieść tak zwaną nową, czy neo-KRS, która jest organem skażonym politycznością i ukształtować nową KRS na zasadach zgodnych z konstytucją i zgodnych z prawem europejskim, gdzie sędziowie tej Rady będą przedstawicielami sądu, a nie Sejmu, gdzie będą przedstawicielami trzeciej władzy, a nie pierwszej i drugiej władzy - kontynuował sędzia Rączka.
Jego zdaniem należy także "zlikwidować sąd dyscyplinarny". - Bo ja powiem tak, to nie jest Izba Dyscyplinarna Sadu (Najwyższego - red.), to jest odrębny sąd, któremu odmówiono waloru sądu - dodał.
Przekonywał, że "już obserwowaliśmy wiele zwrotów ze strony opcji rządzącej obecnie Polską". - Okoliczności doprowadzą do tego, że władza będzie się musiała opamiętać. Nie da się brnąć dalej w tę anarchię, w którą nas wepchnięto - podkreślił.
Autor: akr//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24