Jest jednym z sędziów, którego podpis widnieje pod ujawnionymi listami poparcia do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Dziś sędzia Jacek Łabuda mówi o wątpliwościach, krytykuje nową KRS i bierze udział w marszach w obronie praworządności. Sędzia udzielił wywiadu reporterowi TVN24 Michałowi Traczowi. To pierwsza taka rozmowa, bo do tej pory sędziowie, którzy poparli nową KRS, milczeli.
Sędzia Jacek Łabuda orzeka w sprawach karnych. Jest wiceprezesem Sądu Okręgowego Warszawa-Praga. Dwa lata temu złożył podpis pod listą poparcia Dariusza Drajewicza, ówczesnego kandydata do nowej, upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa. Dziś przekonuje, że była to świadoma decyzja, wynikająca z uznania dla dorobku orzeczniczego sędziego Dariusza Drajewicza. - Uznałem, że zasadnym jest udzielenie poparcia sędziemu i nadal tak twierdzę. Wątpliwości, jeśli chodzi o trafność tej kandydatury nie miałem i nie mam do chwili obecnej - mówi sędzia Łabuda.
W czasie, kiedy trwała procedura powoływania sędziów do nowej KRS, Stowarzyszenie Sędziów Polskich "Iustitia" apelowało o jej bojkot. Padały prośby o niekandydowanie i nieskładanie podpisów pod listami poparcia. Sędzia Jacek Łabuda, mimo że był i wciąż jest członkiem Iustitii, złożył swój podpis, a tym samym przyczynił się do powołania członków nowej KRS.
- Pamiętam te apele, ale one były błędem - opowiada sędzia w rozmowie z reporterem TVN24. - Gdyby zostało zgłoszonych więcej kandydatów, w szczególności przez szersze środowisko sędziowskie, niż miało to miejsce, to nie mielibyśmy tego dylematu i takich wątpliwości, z jakimi spotykamy się w chwili obecnej - przekonuje.
Pierwsze wątpliwości
Dziś, po prawie dwóch latach pracy nowej Krajowej Rady Sądownictwa sędzia, którego podpis pomógł w jej powołaniu, mówi o swoich wątpliwościach. Zwraca uwagę na nazwiska osób, które obok niego złożyły swój podpis. Część ówczesnych kandydatów do KRS przedstawiła listy poparcia, na których znalazło się wielu sędziów delegowanych do Ministerstwa Sprawiedliwości lub później awansowanych bezpośrednio przez Zbigniewa Ziobrę.
- Rozumiem pana wątpliwości i sam takowe mam - powiedział sędzia Łabuda zapytany o skład wybranej przez polityków KRS i kształt list poparcia do nowej Rady. Doprecyzował, że jego "wątpliwości dotyczą wąskiego grona, jakie Rada reprezentuje". Dodał również, że dobrze się stało, iż listy są już jawne.
Marszałek Sejmu dopiero po dwóch wyrokach sądów administracyjnych, w tym Naczelnego Sądu Administracyjnego, zdecydowała się opublikować listy. Wcześniej politycy PiS i przedstawiciele Kancelarii Sejmu zasłaniali się decyzją prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych.
Ocena pracy nowej KRS
Zadaniem Krajowej Rady Sądownictwa jest między innymi stanie na straży niezawisłości sędziowskiej i niezależności sędziów od polityków. Zapytany o to sędzia Łabuda przyznaje, że "musiałby sięgnąć głęboko pamięcią", aby przypomnieć sobie jakąkolwiek interwencję KRS w obronie praworządności.
Zapytany, czy ponownie złożyłby swój podpis pod kandydaturami do nowej KRS mówi, że "pod listą sędziego Drajewicza na pewno tak". A pod innymi? Dopytywany choćby o członka KRS sędziego Macieja Nawackiego, odpowiada: - Kwestia zachowania sędziego Nawackiego i teatralnego rwania uchwał jest mi obca.
Maciej Nawacki to członek KRS i prezes Sądu Rejonowego w Olsztynie. To on podarł projekt uchwały przygotowanej przez sędziów, która miała wspierać zawieszonego sędziego Pawła Juszczyszyna.
Demonstracje w obronie praworządności
Zapytany o udział w demonstracjach w obronie praworządności sędzia przyznał, że w części z nich uczestniczył. W ostatniej demonstracji, Marszu Tysiąca Tóg, nie mógł uczestniczyć, bo był poza Warszawą. Deklaruje jednak, że na nią by poszedł. - Jeżeli marsz jest w słusznej sprawie, to należy wspierać tego typu inicjatywę - twierdzi.
Sędzia powtórzył także ocenę Sądu Najwyższego, który w uchwale trzech połączonych Izb uznał, że Izba Dyscyplinarna nie jest sądem. Zapytany o kwestię upolitycznienia nowej KRS powiedział, że "jeżeli słowo 'upolitycznienie' sprowadzamy do kwestii wyboru członków Rady przez Sejm, to wydaje mi się, że takie stwierdzenie jest uprawnione".
Jacek Łabuda ocenił także, że Kancelaria Sejmu powinna była wykonać postanowienie sędziego Pawła Juszczyszyna, który chciał zapoznać się z - tajnymi wówczas - listami poparcia. - Nie jest właściwie, że inne organy nie wykonują decyzji sądu. To prowadzi do anarchii - podkreślił sędzia w rozmowie z reporterem TVN24 Michałem Traczem.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24