W nocy z środy na czwartek Komisja Sprawiedliwości odrzuciła w jednym bloku głosowań wszystkie poprawki opozycji do ustawy o Sądzie Najwyższym. - To są obrazy, których nie zapomni się chyba do końca życia. Historia dzieje się na naszych oczach, jest to moment przełomowy, który zdecyduje o tym, jak będzie wyglądało kilka lub kilkanaście lat naszego kraju - skomentował sprawę w rozmowie z TVN24 sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iusititia.
- Uczucie jakie napływają to nie tylko smutek. Osobiście jako ktoś, kto poświecił kilkanaście lat życia na edukację uniwersytecką, na przygotowanie do wykonywanie zawodu sędziego, kto ponad dziesięć lat pracuje z prawem, czuje straszną złość. Jak takie obrazy mogą mieć miejsce? - dodał.
Ekspert wyraził obawy o przyszłość polskich sądów, jeżeli trzy ustawy zostaną podpisane przez prezydenta. - Będziemy mieli do czynienia z brakiem prawa do zabrania głosu, z brakiem wysłuchania drugiej strony, z łamaniem procedur - wyjaśnił Przymusiński. - To będzie czas, kiedy prawo umiera - dodał.
"Nadzieja umiera ostatnia"
- Rozmawiałem dzisiaj z wieloma młodymi ludźmi. Dzisiaj w Poznaniu na Placu Wolności zgromadziły się tysiące osób. Oni są motorem spotkań, "łańcucha światła" w obronie wolnych sądów - powiedział Przymusiński. - Oni zdają sobie sprawę z tego, że muszą podjąć ciężar odpowiedzialności za przyszłość. Widzą, że przyszłość, która rysowała się jak stosunkowo spokojna, jako pełna nadziei, wymyka im się z rąk. Pozostaje pytanie, czy wszyscy zdążą się obudzić - zaznaczył.
- Nadzieja umiera ostatnia. Widzę, że codziennie coraz więcej osób przychodzi zapalić świeczkę i pokazać, że ważne dla nich są wolne sądy. Największą moją obawą jest to, że może zabraknąć opamiętania po stronie sprawujących obecnie władzę. Pytanie, gdzie są te deklaracje, że oni się wsłuchują w głos społeczeństwa? - pytał Przymusiński.
"Pudrowanie trupa polskiego sądownictwa"
Ekspert odniósł się również do wtorkowego przemówienia prezydenta Andrzeja Dudy, podczas którego zadeklarował, że nie podpisze ustawy o Sądzie Najwyższym, dopóki Sejm nie uchwali jego ustawy zmieniającej ustawę o KRS. - Prezydent zgłosił poprawkę, która jest niezgodna z konstytucją, nie zabrał głosu w ogóle w toku dzisiejszego dnia. Wygląda na to, że wprowadzenie tej poprawki ma posłużyć za pretekst, że mimo wątpliwości prezydent podpisze ustawę - powiedział sędzia. - Warunek został zrealizowany, a tym warunkiem było, można powiedzieć, pudrowanie trupa polskiego sądownictwa. To, że dołożono mu różu na policzku nie zmienia tego, że jest zimny jak lód - podkreślił.
- "Łańcuch światła" to jest nadzieja wolnego społeczeństwa na zbudowanie sądów, które będą naprawdę zreformowane tak, by w pełni służyć obywatelom. A tego potrzeba zupełnie czegoś innego, bo kontrola polityków nad sądami to będzie sądownictwo trupów. Trzeba wlać nowego ducha w sądy, ale to musi nastąpić ponad politycznymi podziałami. Dość nienawiści płynącej z budynku przy ulicy Wiejskiej - mówił.
- Myślę, że wszyscy którzy to widzą, czują złość, że tak wygląda Polska w 2017 roku - powiedział na zakończenie Przymusiński.
Obrady w atmosferze awantury
W nocy z środy na czwartek sejmowa komisja sprawiedliwości negatywnie zaopiniowała wszystkie poprawki opozycji do projektu o Sądzie Najwyższym. Pozytywnie zaopiniowała zaś poprawki PiS. Po zakończeniu blokowych głosowań obrady komisji zamknięto około godziny 0.30 w nocy. Szef sejmowej komisji sprawiedliwości Stanisław Piotrowicz (PiS) zaznaczył, że opozycja chciała zastosować wszystkie środki, włącznie z przemocą, by sparaliżować prace komisji.
Autor: arw/sk / Źródło: tvn24