W ciągu trzech lat rządów gabinetu Donalda Tuska było wiele klęsk żywiołowych. Obecny kataklizm przypada jednak w wyjątkowo trudnym momencie, przed Polską są bowiem wybory prezydenckie. Jak podkreślił w "Faktach po Faktach" Grzegorz Schetyna, póki co rząd jak i całe państwo dobrze radzą sobie z wielka wodą.
- Każda klęska żywiołowa sprawdza możliwości państwa, sposób organizacji, zarządzania kryzysowego (...) To jest sprawdzian, dotychczas państwo zdaje egzamin - mówi szef klubu PO.
Jak będzie wielka powódź to nic jej nie zatrzyma. Ale potrzebne są miliardy, miliardy złotych żeby uregulować rzeki i potoki na południu. Grzegorz Schetyna, szef klubu PO
Podobnie - uważa Schetyna - premier, który cały wtorek spędził na terenach dotkniętych kataklizmem. - Premier przede wszystkim jest. To jest ważne, że oni wszyscy tam są: premier, minister spraw wewnętrznych i administracji, wojewoda. Jest współpraca miedzy służbami, są tysiące strażaków (...)
Jest też istotny problem. - Po ciężkiej zimie, ciężkich opadach (...) ziemia nie wchłania wody.
Trzeba miliardów na walkę z wodą
Akcję jest więc wyjątkowo trudno koordynować, mówi Schetyna, który w 2009 roku stał na wałach przeciwpowodziowych w Robczycach i Kłodzku.
Wtedy PiS mówiło, że rząd Tuska nie wprowadził ważnych inwestycji, które miały chronić zagrożone tereny. Równie nieprzychylny jest raport NIK, mówiący, że "organy państwa nie wykonują swoich zadań" w obszarze ochrony południowej Polski przed podtopieniami. Brakuje tez planu na wypadek kataklizmu.
- Zaniechania są wielkie od 1997 roku, kiedy widzieliśmy południe Polski zalane wodą. My dużo zrobiliśmy, żeby to zmienić. Jesteśmy bowiem ogromnie doświadczeni (...) ale tu potrzebny jest czas i ogromna ilość pieniędzy - mówił Schetyna. Po czym podkreślił, że obecna powódź występuje na terenach, które zwykle nie są zatapiane.
Wielka woda - nic nie pomoże
Co można więc zrobić, by zapobiec w przyszłości podobnym wydarzeniom?
Nie ma zagrożenia, żeby wielka woda wpłynęła na kampanię i na decyzję wyborczą. Polacy chcą wybierać politycznie a nie powodziowo.
– Jak będzie wielka powódź to nic jej nie zatrzyma - mówi Schetyna. - Ale potrzebne są miliardy, miliardy złotych żeby uregulować rzeki i potoki na południu - dodaje.
Zapytany, czy w obecnej sytuacji premier zamierza ogłosić w Polsce stan klęski żywiołowej, mówi, że raczej do tego nie dojdzie. - Na razie jesteśmy na etapie ratowania tej sytuacji, zatrzymywania tej wielkiej wody - przekonuje.
Wybory nie-powodziowe
A jaki wpływ może mieć powódź na wybory? Poza tym, że mogą zostać one przesunięte, gdyby ogłoszono stan klęski.
– Nie ma zagrożenia, żeby wielka woda wpłynęła na kampanię i na decyzję wyborczą - zaznacza szef klubu PO. - Polacy chcą wybierać politycznie, a nie powodziowo - podsumowuje.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: internauta Mateusz