Donald Tusk, zwołując szczyt poświęcony uchodźcom, wiedział, jakie są możliwe daty posiedzenia parlamentarnego w Polsce - powiedział w "Faktach po Faktach" Jacek Sasin z PiS. Ocenił, że nic nie stoi na przeszkodzie, żeby premier Ewa Kopacz pojechała na Maltę, bo dymisję może złożyć pisemnie. - Ten cynizm jest skandaliczny - skomentował Adam Szejnfeld z PO.
Kancelaria Prezydenta poinformowała w czwartek, że pierwsze posiedzenie Sejmu odbędzie się 12 listopada. Na tym posiedzeniu Ewa Kopacz powinna złożyć dymisję z funkcji szefa rządu. Na ten dzień już wcześniej Donald Tusk zwołał nadzwyczajny szczyt Rady Europejskiej poświęcony uchodźcom, w którym dotychczasowa premier miała uczestniczyć.
"Dymisję można złożyć pisemnie"
Decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o wyborze terminu posiedzenia Sejmu komentowali w "Faktach po Faktach" Jacek Sasin (PiS) i Adam Szejnfeld (PO).
Sasin ocenił, że Donald Tusk, zwołując nadzwyczajny szczyt, wiedział, jakie są możliwe daty pierwszego posiedzenia parlamentarnego w Polsce. - Data 12 (listopada) jest pierwszą możliwą datą zwołania pierwszego posiedzenia Sejmu. Donald Tusk to doskonale wiedział, a pomimo to zrobił ten szczyt 12 - mówił polityk PiS.
Zapytany po tych słowach, czy uważa, że Tusk na złość nowemu rządowi tak ustalił datę szczytu, żeby nie było na nim Polski, odpowiedział, że "znając Donalda Tuska, można taką tezę postawić". Dodał, że jego zdaniem nic nie szkodzi na przeszkodzie, żeby premier Ewa Kopacz pojechała na szczyt, bo dymisję może złożyć pisemnie. - Nie jest konieczne osobiste stawiennictwo pani premier przed Sejmem. Taka tradycja (pisemnej dymisji - red.) już też była, więc nie byłoby to nic nadzwyczajnego - stwierdził.
"Zrobiliście to absolutnie specjalnie"
Adam Szejnfeld stwierdził, że "ten cynizm jest skandaliczny". Zwrócił uwagę, że Donald Tusk teraz reprezentuje 28 państw, a data szczytu została wyznaczona wcześniej. - Państwo macie jeszcze dwa tygodnie do wyznaczenia innego terminu. Zrobiliście to absolutnie specjalnie. I to jest pokaz, jak chcecie rządzić Polską - powiedział Szejnfeld, zwracając się do Sasina.
Jego zdaniem wyznaczenie posiedzenia Sejmu i Senatu na 12 listopada było złą decyzją. - Coś mi się, wydaje, że ktoś też podpowiedział tę datę - dodał.
"Rząd to nie miejsce, gdzie mają być sami soliści"
Sasin zapewnił, że zostało niewiele czasu do chwili, aż nowy rząd zostanie zaprezentowany opinii publicznej. Zaznaczył, że liczne typy medialne wskazują na to, iż mówienie o krótkiej ławce PiS było nieuzasadnione. - Mamy po kilku bardzo dobrych kandydatów do każdego resortu - podkreślił. Dodał, iż trzeba zdecydować, który pokieruje danym resortem i będzie gwarantować również to, że rząd będzie dobrą sprawną drużyną. - Rząd to nie miejsce, gdzie mają być sami soliści. Rząd to jest drużyna, zespół, który ma bardzo dobrze się ze sobą rozumieć - dodał. Zdaniem Szejnfelda natomiast drugorzędną sprawą jest to, kto będzie formalnie premierem i ministrami, bo faktycznie rządzić będzie prezes PiS Jarosław Kaczyński. Eurodeputowany PO dodał, że poza odpowiedzialnością polityczną ważna jest odpowiedzialność konstytucyjna. - Ważne jest, żeby jasno była określona odpowiedzialność. Jeżeli kto inny rządzi, a kto inny formalnie popisuje papiery, to wtedy jest trudno takie sprawy rozstrzygać - podkreślił. Jego zdaniem premier będzie słuchał poleceń do wykonania od prezesa partii. - Dlatego w polskiej tradycji parlamentarnej wytworzyła się zasada, że to właśnie lider partii zostawał premierem. I wtedy nie było takiej sytuacji i takiego zagrożenia - podkreślił.
Autor: js//rzw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24