Ultralekki samolot zawisł w niedzielę wieczorem na drzewie w miejscowości Wielmoża w powiecie krakowskim. 80-letni pilot samodzielnie opuścił maszynę, a na ziemię ściągnęli go strażacy z grupy wysokościowej.
O wypadku zawiadomił służby gospodarz, który zauważył na swoim drzewie uszkodzony samolot. - Wyszedłem z domu, bo słyszę huk. Patrzę, coś urwało, myślałem, że to huragan - mówił w rozmowie z TVN24.
Chciał wylądować na drodze
Jak poinformowała Katarzyna Padło z zespołu prasowego małopolskiej policji, pilot po ściągnięciu z drzewa znalazł się pod opieką lekarzy z karetki pogotowia, która przyjechała na miejsce wypadku. Jego stan lekarze oceniają jako dobry. Mężczyzna uskarżał się tylko na ból kręgosłupa.
Odpowiednie służby ustalają teraz przyczyny awaryjnego lądowania ultralekkiego, dwuosobowego samolotu produkcji kanadyjskiej. Pilot prawdopodobnie próbował posadzić samolot na pobliskiej drodze. Według Andrzeja Siekanki, rzecznika małopolskiej straży pożarnej, to 80-letni obywatel Polski. Policja informuje, że leciał z Czech samolotem wynajętym w jednym z tamtejszych aeroklubów. Według wstępnych informacji, nikt więcej z nim nie leciał.
Maszyna w nocy z niedzieli na poniedziałek została zdjęta z drzewa.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24