To zbrodnia, jakiej nie przypominają sobie policjanci, prokuratorzy i biegli z wieloletnim stażem - misternie zaplanowana i zrealizowana. Wyglądała na zabójstwo, choć być może była to pomoc w samobójstwie. Być może odpowiedzi na pytania w sprawie śmierci Agaty z Wejherowa da pamiętnik jej koleżanki Wiktorii. ("Czarno na białym")
Zagadkowa historia, którą być może pozwoli rozwikłać - znaleziony przez śledczych - pamiętnik 17-letniej Wiktorii. Dobrze znała ofiarę, czyli również 17-letnią Agatę i wiele wskazuje, że obie dziewczyny przygotowywały się do tej śmierci.
Choć w śledztwie pojawia się w tej kwestii coraz więcej wątpliwości - coraz więcej dotyczących faktycznej roli i motywów działania Wiktorii.
Pomogła przyjaciółka
W lutym w nadmorskim parku w Gdańsku przypadkowy mężczyzna odnajduje ciało 17-letniej Agaty - dziś już wiadomo, że chciała odebrać sobie życie. Planowała to od 7 miesięcy i nie zabiła się sama. Prokuratura postawiła zarzut zabójstwa Wiktorii M. - najbliższej przyjaciółce Agaty.
To właśnie Wiktoria za zgodą Agaty miała zadać śmiertelny cios - Aleksandra L., koleżanka Wiktorii, zacierała ślady - przyznała się do winy. Ale co wzbudza niedowierzanie i przeraża - to misternie zaplanowana i zrealizowana zbrodnia.
Pytanie dlaczego zginęła Agata jest wciąż otwarte. Wiktoria M. miała wyolbrzymiać problemy swojej przyjaciółki.
Gubiła się w zeznaniach
Wiktoria wybrała datę i miejsce zbrodni - miała wszystko zaplanować i zrealizować swój cel do którego dążyła.
- Podczas rozpytania Wiktorii, co mnie najbardziej zdziwiło i zszokowało to to, że na jej ustach i na jej twarzy nie było widać uczuć. Ona opowiadała dość swobodnie, a to jest dziwne, bo jest to dziecko - mówi policjant operacyjny.
Agata i Wiktoria chodziły do tego samego liceum w Gdyni - ich znajomi nadal nie mogą uwierzyć w to co się stało. Mówią, że patrząc na nią, nie można było zauważyć czegoś niepokojącego - czegoś co mogłoby dać wskazówki, iż coś złego się z nią dzieje. Agata była przecież cały czas uśmiechnięta, pomagała dzieciom w wolontariacie.
- Była zamknięta w sobie, nikomu się nie zwierzała, nikomu nic nie mówiła. Ja z dziećmi, które znały Agatę, nie wierzymy w to, że popełniła samobójstwo. Za bardzo kochała życie - opowiada koleżanka z wolontariatu.
Tych głosów, że Agata nie byłaby w stanie odebrać sobie życia, jest więcej. - Bardzo fajna, uśmiechnięta dziewczyna była i pełna życia. I co? I takie coś by zrobiła? I sama się zabiła? W życiu w to nikt nie uwierzy. Nie, to nie to. Ja nie wierzę w to samobójstwo. Tam coś musiało być innego - przekonują sąsiedzi.
Zaburzenia osobowości
Wiktoria dzień po śmierci Agaty została przesłuchana przez policję. Wtedy nie była podejrzana, ale tego samego dnia trafia do szpitala psychiatrycznego. Stwierdzono u niej poważne zaburzenia osobowości. Tu pokazała swój prawdziwy charakter
W szpitalu spędziła kilka tygodni. I tu znowu miała miejsce niemal bliźniacza historia - nakłanianie do okaleczenia się i pomoc w tym jednej z nowo poznanych koleżanek.
- Nie jest to normalne. To jest bardzo dziwna sprawa, bo z samookaleczeniem spotykamy się często. Jak sama nazwa wskazuje, to człowiek sam sobie robi jakąś krzywdę - na ogół nie ma to charakteru samobójczego, a raczej jest chęcią rozładowania negatywnych emocji. Ale pomoc w okaleczeniu jest rzeczywiście rzeczą, z którą się pierwszy raz spotykam - stwierdza dyrektor Szpitala Psychiatrycznego w Gdańsku Leszek Trojanowski.
Wiktoria - jak mówią śledczy - jest bardzo inteligentna i przebiegła. Łatwo podporządkowywała sobie koleżanki - swoim systematycznym działaniem i precyzyjnym planowaniem przekonała Agatę do samobójstwa.
Mimo swojej inteligencji Wiktoria popełniła błąd, bo zatrzymała komórkę nieżyjącej Agaty i będąc w szpitalu psychiatrycznym włączyła telefon. Telefon, którego policja nie znalazła na miejscu zbrodni - tak samo zresztą jak noża.
- Podczas przesłuchań i rozpytań ona próbowała zrzucić to na inne osoby. Ona dużo na ten temat wiedziała - ale gdzieś się tam zapętliła i podczas kolejnego przesłuchania były już rozbieżności. Na podstawie wyjaśnień jednej z podejrzanych udało nam się dotrzeć do narzędzia zbrodni, które Wiktoria zabrała z miejsca zdarzenia i wspólnie z Aleksandrą ukryły ten przedmiot - wyjaśnia policjant.
Plan zbrodni
Tuż po zbrodni Wiktoria spotkała się z Aleksandrą, swoją bliską koleżanką, która pomogła jej zatrzeć ślady i ukryć nóż. Już po wszystkim - razem zjadły kolację.
Plan samej zbrodni był bardzo szczegółowy - miejsce było doskonale znane Wiktorii, bo w okolicach parku kiedyś mieszkała. Często tu przychodziła - wiedziała, którędy może przejść niezauważona.
- Wiktoria nie przyznała się do winy. Odmówiła wyjaśnień, zarówno przesłuchiwana przez prokuratora jak i przed sądem. Wiktoria M. ma zarzut zabójstwa i w ocenie prokuratury jest osobą, która zadała cios - mówi Grażyna Wawryniuk z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku.
Zbrodnia od początku była zaplanowana tak żeby wyglądała jak zabójstwo. Nieoficjalnie dlatego, że plan Agaty był taki, żeby informacja o samobójstwie nie zrobiła przykrości rodzinie.
Pamiętnik Wiktorii może dać odpowiedzi na choćby część pytań, czy wyjaśnić niektóre niewiadome. Nieoficjalnie wiemy, że w pamiętniku przynajmniej kilka razy przewija się temat śmierci Agaty. Autorka tych zapisków wciąż milczy. Wciąż prawdopodobnie gra w grę, która jest zrozumiała tylko dla niej.
Autor: kris/tr / Źródło: tvn24