- W miejscu, w którym znajdują się gazy toksyczne, takie jak siarkowodór, uduszenie następuje po minucie, półtorej - wyjaśnił na antenie TVN24 lekarz medycyny ratunkowej, Adam Maciej Pietrzak. Skomentował w ten sposób wypadek w Lubuskiem.
W miejscowości Karczówka (woj. lubuskie) osoba próbująca opróżnić szambo wpadła do środka. Do pomocy rzuciło się kilka innych osób. Łącznie zginęło siedem.
Bardzo duże stężenie siarkowodorów
- Na miejscu zdarzenia zastaliśmy siedem osób w szambie. Tylko jednej udało się przywrócić czynności życiowe. Te osoby nie znajdowały się tam długo - relacjonował dla TVN24 Marek Ławrecki ze straży pożarnej w Żaganiu. - Wskazania naszych mierników stwierdziły bardzo duże stężenie siarkowodorów. Dlatego prawdopodobnie utrata przytomności nastąpiła szybko - dodał.
Nie ma świadków tego zdarzenia. - Będziemy prowadzili czynności wyjaśniające. Wszystko wskazuje na to, że zdarzenie zgłosił mężczyzna, który już nie żyje - powiedział strażak.
Minuta do dwóch. Później uduszenie
Lekarz medycyny ratunkowej Adam Maciej Pietrzak na antenie TVN24 mówił, że o tragedie podobne do tej w Lubuskiem jest niezwykle łatwo. Przypomniał, że człowiek jest przyzwyczajony do oddychania powietrzem atmosferycznym, w którym znajduje się 20-21 proc. tlenu, a jego minimalne stężenie, które pozwala nam na przeżycie, to 19 proc.
- W miejscu, w którym znajdują się gazy toksyczne, takie jak siarkowodór, uduszenie i zatrucie następuje znacznie szybciej - zaznaczył Adam Maciej Pietrzak.
W warunkach ze zmniejszoną ilością tlenu osoby wytrenowane mogą wytrzymać minutę do dwóch. Później następuje uduszenie. - Co więcej w takich miejscach zwyczajna maska przeciwgazowa nie pomoże. Filtrowanie powietrza nie zmieni faktu, że jest tam za mało tlenu - dodał lekarz.
Duszące i trujące
Jak zaznaczył, w miejscach, w których są gazy toksyczne, uduszenie nastąpi po minucie, półtorej. - To znacząco utrudnia akcje ratunkowe. Mamy niewielkie szanse na prowadzenie eksploracji i działań w takim środowisku - przyznał.
Samo pochylenie się nad zbiornikiem, może szybko doprowadzić do zatrucia. Istotny jest również fakt, że tego typu gazy są nie tylko duszące i trujące, ale również wchłaniają się przez skórę człowieka. To stwarza śmiertelne zagrożenie.
Dlatego tylko straż pożarna może pomóc w takiej sytuacji. - Oni jedyni są przeszkoleni i posiadają sprzęt, który pozwoli na ewakuację z takiego miejsca. To praca dla zawodowców - podkreślił Pietrzak.
Zwrócił również uwagę na to, że służby medyczne nie mają możliwości, by pracować w takich warunkach.
Autor: jl\mtom/zp / Źródło: tvn24